Reklama

Anna Dereszowska zawsze mówi, że dla niej najważniejsza jest rodzina, jednak rzadko opowiada o kulisach swojego domowego zacisza. Teraz postanowiła zrobić wyjątek. Wróciła pamięcią do swojego dzieciństwa, które nie było łatwe. Gdy aktorka miała zaledwie 9 lat, musiała pogodzić się z odejściem ukochanej mamy. Przypomnijmy, że rodzicielka Anny Dereszowskiej zmarła na raka jajnika. Artystka nie ukrywa, że przeszła przez indywidualną terapię.

Reklama

Anna Dereszowksa szczerze o trudnym dzieciństwie i śmierci mamy

Anna Dereszowska jest dumną mamą 14-latniej Leny, której ojcem jest Piotr Grabowski oraz 7-letniego Maksymiliana i rocznego Aleksandra. Ojcem tych pociech jest obecny partner aktorki, czyli Daniel Duniak.

Artystka nie lubi opowiadać o swoim życiu prywatnym, stara się trzymać swoje latorośle z dala od mediów. Troszczy się o ich spokój i bezpieczeństwo, jednak w ostatnim wywiadzie postanowiła zrobić wyjątek. Opowiedziała wówczas o stracie mamy oraz o poczuciu osamotnienia.

Ulubienica widzów w programie pod tytułem „Taka Ty” postanowiła opowiedzieć o śmierci swojej mamy. Wyznała, że bardzo odczuwa jej brak. „Mama zmarła dużo przed tym, jak mój tata poznał pierwszą macochę. Miałam dziewięć lat, to już bardzo dawno, aczkolwiek ten smutek i taki rodzaj osierocenia, bycia osieroconą jest nieustanny. Myślę, że po rodzicach niezależnie od wieku tej osieroconej i tej mamy, która odchodzi, to jest to bardzo trudne przeżycie i to jest chyba rodzaj takiej granicy, kiedy człowiek naprawdę czuje: no dobra teraz jestem dorosła”, mówiła. Dodała również: „Mimo że ja miałam dziewięć lat, jak mama zmarła, to pewnie poczułam tę odpowiedzialność, dorosłość, abstrakcyjną i irracjonalną, bo przecież nie byłam dorosła, to rzeczywiście przez długie lata nosiłam w sobie to poczucie odpowiedzialności”, słyszeliśmy.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Oliwia Bieniuk wspomina zmarłą mamę. Gdy Anna Przybylska walczyła z nowotworem, liczyło się dla niej jedno…

Marlena Bielinska/Move Picture

Anna Dereszowska szczerze o terapii

W rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem wyjaśniła, że śmierć bliskiej jej osoby miała duży wpływ na jej późniejsze życie. „Nie przeżyłam żałoby po mamie. To przyszło dużo, dużo później. Przez to, że byłam taka dorosła i grzeczna, to nie było buntu nastoletniego, to potem wszystko się wywraca do góry nogami, bo człowiek musi to przeżyć. To przyszło dużo później, aczkolwiek nie szalałam jakoś strasznie, ale gdzieś ten etap takiej próby zerwania się ze smyczy, jakiejś irracjonalnej smyczy, bo przecież ja byłam dorosłą kobietą, w którymś momencie przyszedł”, mówiła.

W tamtym czasie zdecydowała, że skorzysta z terapii, która w tamtym czasie była dla niej zbawienna. „Dużo jest materiałów do czytania, oglądania, do słuchania. Ja często z tego korzystam, prowadząc samochód, właśnie puszczam sobie audiobooki — robię to do dzisiaj […] To mi bardzo pomaga. Przeszłam przez terapię taką indywidualną, choć nie wykluczam, że do niej wrócę, bo życie jest niezwykle intensywne i czasami potrzeba zrzucić na kogoś takie codzienne emocje, a nie chciałabym tego robić, zrzucając często negatywne emocje na kogoś najbliższego. Od tego jest terapeuta i nie wykluczam, że się będę tym posiłkowała, choć na razie jestem na takim etapie, że radzę sobie świetnie”, podkreślała.

Annie Dereszowskiej i jej całej rodzinie życzymy wszystkiego, co najlepsze.

CZYTAJ TEŻ: „Nie byłem gotowy na dzieci”. Janusz Józefowicz w szczerym wyznaniu o ojcostwie

Reklama

MARLENA BIELIŃSKA

Reklama
Reklama
Reklama