Reklama

Dom Artystów Weteranów Polskich to miejsce, w którym wiele osób opiekuje się artystami, którzy zakończyli swoją karierę, chcą zaznać więcej spokoju bądź nie zamierzają spędzać życia samotnie. To właśnie tam trafił Jerzy Połomski, który zmarł w listopadzie 2022 roku. Niedawno jedna z mieszkanek – Alina Kaniewska-Krasucka opowiedziała o ostatnich chwilach wybitnego artysty. Wspomniała również, że nie mogła pogodzić się z jego odejściem. „Ja odejście Jerzego Połomskiego przeżyłam bardzo głęboko. Nie spałam ze trzy noce. Cały czas widziałam go przed oczami”. Co jeszcze dodała?

Reklama

Mieszkanka Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie wspomina ostatnie chwile Jerzego Połomskiego

Przypomnijmy, że Dom Artystów Weteranów Scen Polskich prowadzony jest w Skolimowie już od 1928 roku. Został wówczas zbudowany dla artystów, którzy nie chcą zaznać samotnej starości. Do tego miejsca trafili między innymi: Ryszarda Gozdowska, Barbara Pietkiewicz-Kraśko czy Jerzy Połomski. Alina Kaniewska-Krasucka w jednym z ostatnich wywiadów przyznała, że nigdy nie może pogodzić się ze śmiercią mieszkańców. To właśnie ona musiała pożegnać legendarnego wokalistę. I tę stratę mocno przeżyła. Dlaczego? Ponieważ była z nim bardzo związana.

CZYTAJ TEŻ: Małgorzata Potocka o życiu z Janem Nowickim: „To była miłość nadzwyczajna i silna więź intelektualna”

Kadr z programu "Gwiazdy w Skolimowie". Screen: Super Express

Alina Kaniewska-Krasucka — relacja z Jerzym Połomskim

W listopadzie wielu fanów Jerzego Połomskiego nie mogło pogodzić się z jego odejściem. Muzyk w dużym stopniu wpłynął na rozwój piosenek w Polsce. Jego niepowtarzalny głos do dzisiaj zachwyca każde pokolenie. Poza wielbicielami artysty, ze stratą nie mogli pogodzić się też mieszkańcy Domu Artystów i Weteranów Scen Polskich ze Skolimowa.

Alina Kaniewska-Krasucka mówiła: „Mamy nowych mieszkańców, ale też dużo ludzi odeszło w przeciągu trzech lat, kiedy ja tu jestem. To jest bardzo smutne. Wszyscy w domu są przyzwyczajeni do tego, że ludzie odchodzą. Ja odejście Jerzego Połomskiego przeżyłam bardzo głęboko. Nie spałam ze trzy noce. Cały czas widziałam go przed oczami”, wyznała w rozmowie z se.pl.

Co więcej, gdy mieszkała jeszcze na Mokotowie, jej sąsiadem był właśnie Jerzy Połomski. „Widziałam go przez okno mojego mieszkania, jak szedł na zakupy”, dodawała. „Dwa razy z nim rozmawiałam. Przyznał mi, że z nim kontakt jest bardzo trudny, bo on źle słyszy. W ostatnim czasie zrobiło się z nim gorzej. Przypuszczam, że mu było bardzo ciężko. Mało wychodził do ludzi. Miał bardzo dobre warunki, bo dostał pokój po księdzu Orzechowskim”, wspominała.

Przypomnijmy, że artysta niedługo przed śmiercią złamał nogę w biodrze. To przyczyniło się do złego samopoczucia i braku chęci do życia. „Po prostu się poddał”, podkreślała Pani Alina. „Rzeczą okropną jest, że starzy ludzi się często przewracają i to jest początek odchodzenia. Kości biodrowe się nie zrastają”, podsumowała.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Marcin Prokop o „odebraniu” Dodzie głosu na Bestsellerach Empiku: „Nikt jej w TVNie skrzydeł nie krępuje”

Reklama

Jerzy Połomski, nagranie programu „Pytanie na śniadanie”, Warszawa, 12.03.2012 rok

Maciej Biedrzycki / Forum
Reklama
Reklama
Reklama