Młodszego wspierał w pasji, w starszym widział samego siebie. Janusz Olejniczak czule mówił o synach
Był dumny z pociech, do końca wierzył w ich sukces
Zapamiętamy go na zawsze jako nadzwyczajnego pianistę, jeden z najwybitniejszych chopinistów, wielki talent... W pamięci bliskich zapisał się jako wspaniały ojciec, troskliwy partner, "Piotruś Pan", który do końca szukał swojego miejsca i bał się dorosnąć. Choć Janusz Olejniczak nie odnalazł stabilizacji u boku żadnej kobiety, tak jego dwa małżeństwa przyniosły owoce w postaci trójki synów. Jeden z nich zmarł w wyniku niefortunnego wypadku. Dla pozostałej dwójki do końca pozostał ukochanym tatą, na którym zawsze mogli polegać...
Janusz Olejniczak był mistrzem dla drugiego syna. Pierwszego stracił
W 2002 roku Janusz Olejniczak i jego pierwsza (była wówczas) żona Sławomira Łozińska, przeżyli stratę najstarszego syna, Tomka. Mężczyzna zmarł na zator w wyniku błędu lekarzy. Zrozpaczeni rodzice poświęcili wówczas całą uwagę jego nieco młodszemu bratu, Pawłowi. "Po tym zdarzeniu rodzice martwili się o mnie jeszcze bardziej i już tylko na mnie skupiali całą swoją uwagę. Wyjechałem na studia do Krakowa i zacząłem szaleć. Musiałem jakoś to wszystko odreagować. Rzuciłem studia dyrygenckie i wróciłem do Warszawy. Był to rodzaj młodzieńczego buntu, taka mała wojenka ze światem" — wyznał drugi syn Janusza i Sławomiry w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Paweł Olejniczak wdał się w ojca, czym pianista chętnie chwalił się w wywiadach. "Jest bardzo podobny do mnie. I chyba jak ja, jest z tych facetów, co dojrzewają później. Powinien grać na fortepianie, ale jak skończył liceum doradziłem mu skrzypce. Potem studiował dyrygenturę" — opowiadał. (cyt. za Onet Muzyka) W tej samej rozmowie przyznał, że łączy ich bardzo bliska relacja. Starszy syn chętnie go odwiedzał, a wspólna pasja dawała im mnóstwo tematów do rozmowy.
"Wiele nas łączy. W głębi duszy obaj jesteśmy tak samo dziecinni i podobnie kochamy muzykę. Rozumiemy swoje problemy, zakręty życiowe i porażki. Mamy te same rozterki, bóle egzystencjalne i te same melancholie" — podkreślał syn słynnego chopinisty w rozmowie z Gazetą Wyborczą, dodając, że ojciec był dla niego jak przyjaciel "Zdarza się, że chodzimy razem na imprezy. Rozmawiam z nim o wielu sprawach: od tych codziennych po te metafizyczne. Słuchamy siebie nawzajem i jestem pewien, że nigdy nie usłyszę od niego stereotypowych zwrotów ojca do syna, że będzie szanował moje wybory. Co najwyżej wyrazi swoje zdanie i stwierdzi, że coś nie ma sensu".
Janusz Olejniczak zaraził Pawła miłością do muzyki
Paweł Olejniczak już we wczesnych latach zapragnął pójść w ślady ojca. Mówił o nim: mój mistrz. Nut nauczył się wcześniej niż alfabetu, podziwiał stojący w domu fortepian i z dnia na dzień coraz bardziej wsiąkał w świat muzyki. Był dumny z taty, że był tak świetnym pianistą.
Najważniejszym wspomnieniem na zawsze pozostanie dla niego dzień, kiedy wspólnie wystąpili na scenie. "Ojciec grał, a ja dyrygowałem orkiestrą przy projekcie "Głosy gór". Widziałem, że jest ze mnie dumny, że mogę, że potrafię. To był niezwykły i wzruszający dla nas moment" — wyznał w Gazecie Wyborczej.
W ojcu miał wsparcie i siłę. Janusz Olejniczak nigdy nie narzucał mu podążania tą samą drogą, którą on miał już za sobą. Gdy w głowie starszego syna zrodził się chaos, pianista dodawał mu otuchy dobrym słowem. " [Ojciec] zawsze mi mówił: "To jest twoja droga. Musisz to wszystko przeżyć. Lepiej wcześniej niż później". Często powtarzał: "Nic nie musisz". Ufałem mu i szedłem swoją drogą", dodawał Paweł.
Trzeci syn Janusza Olejniczaka wybrał inną drogę. Ojciec wspierał go w pasji
Po rozwodzie z pierwszą żoną Janusz Olejniczak ożenił się ponownie. Kolejną wybranką pianisty została aktorka Elżbieta Dmochowska, z którą doczekał się trzeciego syna. Chłopiec dostał na imię Jan. Pomimo decyzji o powiększeniu rodziny również i ten związek bardzo szybko przeszedł do historii. Mimo to byli małżonkowie darzyli się szacunkiem, a pianista utrzymywał stały kontakt z najmłodszą latoroślą.
"Z jego mamą od dawna nie mieszkamy razem, ale jesteśmy w przyjaźni. Jasio mój ma 13 lat i jest prawie mojego wzrostu. Jest takim moim promyczkiem, który jest strasznie ważny w moim życiu. Jasio ma pasję samochodową, jeździ na wyścigach w gokartach, ma licencję" — mówił o nim w 2012 roku Beacie Biały.
Mistrz był bardzo dumny z syna i jego pasji. Jan czuł jego wsparcie i miłość na każdym kroku. " [...] Uważam, że powinno się realizować swoje pasje. Ten sport w dodatku wymaga spokoju, i koncentracji, i szczególnych predyspozycji, które Jasiek ma. Co widać też w szkole, bo bardzo dobrze się uczy. Oczywiście do szkoły przykłada się z całego serca, bo też wie, że od tego zależy, czy pozwolimy mu na ten sport", podkreślał.
W kolejnych latach Janusz Olejniczak unikał zwierzeń na temat swojego życia prywatnego. Wybitny pianista zmarł 20 października, otoczony najbliższą rodziną.