Mama Tomasza Komendy przerwała milczenie. "Tomek miał miliony, a umierał bez własnego kąta"
Życie go nie oszczędzało. Matka Komendy ujawniła smutną prawdę
Historia Tomasza Komendy poruszyła niejedno serce. Skazano go za zbrodnię, której nigdy nie popełnił, za kratami spędził 18 lat. Po wyjściu z więzienia dostał ogromne odszkodowanie, lecz nie było mu dane cieszyć się spokojnym życiem. Kilka miesięcy temu media obiegła informacja o śmierci bezpodstawnie oskarżonego mężczyzny. Jego matka, Teresa Klemańska, udzieliła wywiadu, w którym ubolewa nad złamanym losem syna...
Mama Tomasza Komendy przerywa milczenie. Mężczyzna umierał bez własnego kąta
W "Gazecie Wyborczej" ukazał się poruszający wywiad z matką Komendy. Teresa Klemańska opowiedziała o ciężkim życiu na wolności jej ukochanego syna, który w tym roku przegrał walkę z nowotworem. Jego los miał odmienić się po wyjściu z więzienia. Poznał przychylnych mu i wspierających ludzi, wszedł w związek i doczekał się syna. Ponadto dostał milionowe odszkodowanie, które miał przeznaczyć na nowy start. Brutalna rzeczywistość szybko go zweryfikowała.
"To trzeba było powolutku, powolutku, krok po kroczku, a nie na hura, że zaraz celebrytą będzie, rodzinę założy. On nie był na to gotowy. Powinien być szczęśliwy, ułożyć sobie życie po swojemu, popełniać błędy, tylko żeby ktoś troszeczkę nim pokierował. Bo on nie umiał tutaj żyć. Najpiękniejsze lata spędził tam i jak wyszedł, to wszystkiego musiał się uczyć na nowo. Potrzebował wsparcia, prostych rzeczy czasem nie wiedział, bo skąd?" — pyta retorycznie Teresa Klemańska
Tomasz Komenda odciął się od rodziny. Uciekał na widok matki
Tomasz Komenda szybko przestał słuchać rad troskliwej matki. Wyprowadził się z domu i odciął od najbliższych, zaczął szukać wsparcia gdzie indziej. "On pewnego dnia po prostu zniknął. Bez słowa zostawił klucze na komodzie. To było zaraz po tym, jak dostał pieniądze, w 2021 r. Już nie mogłam się do niego dodzwonić. Szukałam go wszędzie. Byłam na policji, ale zapytali, czy jest ubezwłasnowolniony. Odpowiedziałam, że nie. A oni, że w takim razie nie mogą mi pomóc, bo Tomek jest pełnoletni. Czasem ludzie na ulicy mnie zaczepiali i o nim mówili. Odwiedzałam miejsca, w których go widzieli, ale go nie było. On uciekał, jak słyszał, że idę" — zwierzała się kobieta w "Gazecie Wyborczej".
Mężczyzna zerwał kontakty z częścią rodziny, ale zbliżył wówczas do najstarszego brata, Macieja. Mieszkał on oddzielnie, i według matki Komendy to właśnie on przyczynił się do odizolowania Tomka od bliskich z powodów finansowych. Wyjaśnia, że Tomasz miał trzy mieszkania we Wrocławiu, które notarialnie przepisał właśnie na brata. W jednym z nich mógł mieszkać do końca życia — notarialnie miał spisaną umowę "dożywocia". Sytuacja doprowadzała matkę do rozpaczy. "Ja nic z tego nie rozumiem. Tomek miał miliony, a umierał bez własnego kąta" — podsumowuje kobieta.
- SPRAWDŹ TEŻ: Do samego końca go kochała, choć nosiła w sobie żal. Relacja Tomasza Komendy z mamą nie była idealna
Źródło: Fakt.pl