Reklama

Wojciech Młynarski pisał: „Memu ciału wystarczy trzydzieści sześć i sześć, mojej duszy potrzeba znacznie więcej”. Agata Młynarska mówi: „Ze wszystkich piosenek taty te słowa najbardziej oddają to, jaka jestem. Mam w sobie optymizm i radość, które pozwalają mi zachować entuzjazm. Nigdy nie jestem znudzona życiem”. Wyjątkowa opowieść na 60. urodziny!

Reklama

Agata Młynarska o relacjach w rodzinie po rozwodzie. Wywiad VIVA!

– Swoją dorosłość zaczęłaś wcześnie – zaręczyłaś się w wieku 18 lat, wkrótce zostałaś mamą. Co wiedziałaś wtedy o życiu?

Nic. Ani o życiu, ani – co gorsza – o sobie. Pamiętam, jak leżałam na łóżku i uczyłam się biologii, Leszek siedział przy biurku w moim pokoju, czytał coś. Byliśmy nieprzyzwoicie grzeczni. Po godzinie 22 Leszek wrócił do siebie, a moja mama, tonem nieznoszącym sprzeciwu, zaprosiła mnie do kuchni. Siedzieli z tatą. I się zaczęło: „Co ty sobie wyobrażasz? Chłopak o tej porze w twoim pokoju? Kim on jest?”. A ja: „Jak to kim?! To Leszek, znacie go od dwóch lat!”. Nie mieściło im się w głowie, że możemy siedzieć tak późno razem pod jednym dachem – bez ślubu. A ja nie potrafiłam tego zrozumieć.

[...]

Agata Młynarska, VIVA! 7/2025.
Agata Młynarska, VIVA! 7/2025. Fot. Zuza Krajewska

– Rozwód poturbował Cię emocjonalnie?

Beata Tyszkiewicz, z którą przeprowadziłam wiele ważnych rozmów o życiu, powiedziała mi kiedyś: „Ważniejsze od tego, za kogo wychodzisz za mąż, jest to, z kim ewentualnie będziesz się rozwodzić. Jak jesteś zakochana, nie widzisz tych cech, które potem mogą wszystko utrudniać lub ułatwiać”. W przypadku Leszka to się sprawdziło – pokazał klasę. Nikt zresztą nie wierzył, że się rozwodzimy. Oczywiście rozwód zostawił ślady. Na dzieciach. Na nas obojgu. Mieliśmy poczucie przegranej.

– Miałaś 28 lat!

Dwójkę dzieci i wrażenie, że wszystko, co dobre, już się skończyło, że jestem starą kobietą, zmęczoną życiem i odpowiedzialnością. Wyszłam za mąż jako „dziecko”, rozwodziłam się jako „starsze dziecko”. Dopiero za Przemka wyszłam z pełną świadomością dojrzałej decyzji. Miałam 49 lat i wiele lat pracy nad sobą. Wiedziałam, kim jestem, gdzie są moje granice, co jest dla mnie dobre. Co lubię, a czego nie. Jak jesteśmy bardzo młodzi, bierzemy ślub, to wspólnie urządzamy życie od początku. Kupujemy pierwsze meble, dywan, garnki. Wszystkiego się uczymy. A kiedy spotykają się „kobieta po przejściach” z „mężczyzną z przeszłością”, to inwestycje małżeńskie są już zupełnie inne. Co innego się liczy. Ale wracając do relacji z Leszkiem…

Agata Młynarska, VIVA! 7/2025.
Agata Młynarska, VIVA! 7/2025. Fot. Zuza Krajewska

– No właśnie.

Leszek nadal jest częścią rodziny, podobnie jak jego druga żona. Dzięki temu moi synowie mieli i mają poczucie, że owszem, rodzice się rozstali, ale zawsze potrafią się dogadać i się szanują. To nie był prezent od losu, musieliśmy to wypracować. Symboliczne, że w kontaktach w telefonie mój teść, profesor Jan Kieniewicz, zapisany był jako „tata”. Dla mnie był jak prawdziwy ojciec. Gdy wyszłam za mąż za Przemka, traktował go jak syna, a Przemek mówił do niego „tato!”. Tego się często nie spotyka. Podobną miłością obdarzył mnie ojciec Przemka – tata Olek. Niezwykły człowiek. Żałuję, że nie dane mi było znać go dłużej. Zmarł w tym samym roku co mój tata.

– Zbudowaliście niezwykłą rodzinę.

Pamiętam święta u nas w domu – przy jednym stole siedziały moje dwie teściowe, teść, były mąż z żoną, dzieci, wnuki, moja mama i my. Wydawałoby się to niemożliwe, a jednak. Jestem wdzięczna Przemkowi, że tak naturalnie i serdecznie wszedł w nasze rodzinne relacje. I że rozumie, że ten wspólny stół jest dla mnie bardzo ważny, symboliczny. Tak jak spotkania, rozmowy, bliskość. Kiedy w dniu moich 60. urodzin stałam na umownym szczycie, na który wdrapywałam się przez wszystkie te lata, to właśnie rodzinę uznałam za swój największy sukces.

[...]


Reklama

Cały wywiad w nowym wydaniu VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 10 kwietnia 2025 roku.

Okładka viva 7/2025
Okładka viva 7/2025 Fot. Zuza Krajewska
Reklama
Reklama
Reklama