Reklama

W książce "Tajemnice pałacu prezydenckiego" dziennikarska Newsweeka" Dominika Długosz ujawnia m.in. nieoczywiste kulisy znajomości Andrzeja Dudy i Marty Kaczyńskiej. "Tych kontaktów było bardzo dużo" — czytamy. Jednak jedna sytuacja szczególnie zirytowała Jarosława Kaczyńskiego...

Reklama

[Ostatnia publikacja na VUŻ i Viva Historie 21.02.2025 r.]

Relacja Andrzeja Dudy i Marty Kaczyńskiej

Autorka w swojej książce przypomina moment objęcia stanowiska prezydenta Polski przez Andrzeja Dudę. "Tak naprawdę nikt nie wiedział, jak Jarosław Kaczyński wpadł na ten pomysł, bo Duda nie był naturalnym kandydatem. Właściwie był kandydatem bez szans, żeby nie powiedzieć bez sensu. [...] Po partii natychmiast zaczęły krążyć plotki, że za tą nominacją stała Marta Kaczyńska. Że to ona przekonała stryja. Mieli bardzo się zbliżyć z Andrzejem, kiedy przyjeżdżała na grób rodziców do Krakowa. Andrzej zawsze pilnował, żeby być na miejscu. No i ta znajomość zaowocowała nominacją" – cytuje słowa polityka PiS-u.

Andrzej Duda, Marta Kaczyńska. Kraków. 17.04.2012.
Andrzej Duda, Marta Kaczyńska. Kraków. 17.04.2012. Fot. Pawel Ulatowski / Forum

Historia znajomości Marty Kaczyńskiej i Andrzeja Dudy sięga wielu lat wstecz. Poznali się, gdy obecny prezydent był urzędnikiem w pałacu Lecha Kaczyńskiego, wtedy też poznał prezydencką córkę. W chwili katastrofy smoleńskiej był jej opoką i potrzebnym wsparciem. "Opiekował się nią. Tak po ludzku. Po nocy jeździł do aptek po jakieś leki, załatwiał wszystko, co było dla Marty za trudne, pomagał w poruszaniu się po procedurach i po pałacu. Był lojalny wobec prezydenta Kaczyńskiego nawet po jego śmierci", wspomina polityk.

Po pogrzebie na Wawelu ich relacja jeszcze bardziej się pogłębiła. Za każdy razem, gdy Marta Kaczyńska przyjeżdżała do Krakowa, organizował jej pobyt i spędzał czas z nią i córkami. Jednak ich przyjaźń została wystawiona na próbę podczas piątej rocznicy katastrofy smoleńskiej...

"Andrzej wtedy przedobrzył – mówi polityk PiS. – Przyjechał na grób z wieńcem z szarfą „Kandydat na prezydenta”. Marta poczuła, że Andrzej chce wykorzystać i ją, i rocznicę, i jej rodziców. No i ona tam kamer telewizyjnych nie zapraszała, a on owszem".

"Była to akcja antykryzysowa". Historia zdjęcia Marty Kaczyńskiej i Andrzeja Dudy

Rok później doszło do kolejnego incydentu między prezydentem a Martą Kaczyńską, która tamtego dnia towarzyszyła mu podczas uroczystości rocznicowej pod pałacem. Agaty Kornhauser-Dudy nie było obok, kiedy media obiegły zdjęcia z wydarzenia. Na kilku z nich fotoreporterzy uchwycili tę dwójkę w uścisku, który został przez wielu zinterpretowany jako zbyt czuły, jak na dwójkę przyjaciół...

10.04.2016 Warszawa VI rocznica katastrofy smolenskiej n/z Marta Kaczynska, Prezydent Andrzej Duda Fot.
Marta Kaczyńska, prezydent Andrzej Duda. 10.04.2016 Warszawa. VI rocznica katastrofy smoleńskiej. Fot. Rafal Oleksiewicz/REPORTER

Obok prezydenta i bratanicy stał Jarosław Kaczyński, który po zobaczeniu wspomnianych kadrów, miał być bardzo niezadowolony.

"Te zdjęcia to było dokładnie to, o czym się mówi, że oddają więcej niż tysiąc słów. Prezes zobaczył na nich najwyraźniej więcej, niż chcieliby pokazać i Andrzej, i Marta. Jarosławowi nie spodobało się to, co widzi, strasznie się zirytował. Proszę pamiętać o tych plotkach, że to Marta stała za jego decyzją w sprawie Dudy. Może nagle zaczął podejrzewać, że jest w tym coś więcej niż przyjaźń" — opowiada polityk PiS Dominice Długosz.

Sprawa zrobiła się tymczasem na tyle poważna, że katolicki tygodnik "Dobry Tydzień" (w którym Marta Kaczyńska publikowała cotygodniowe felietony) opisał sytuację jako "nieznaczącą" oraz wyciągniętą z kontekstu.

Z książki Dominiki Długosz dowiadujemy się, jak na sytuację zareagowała Pierwsza Dama.

"Była to akcja antykryzysowa. [...] Mam tylko zawsze wątpliwość, że jak trzeba coś tak dokładnie wyjaśniać, to wszyscy bardziej się tym interesują. Poza tym to przytrafiło się w bardzo złej chwili. Agaty tam nie było, od jakiegoś cza- su krążyły różne plotki, dla Andrzeja i Agaty to był chyba w ogóle słaby rok. Agata bardzo przeżyła tamte zdjęcia z Martą. Niech pani popatrzy na te zrobione rok później. Nie ma żadnych dwuznaczności. Do niczego nie można się przyczepić" – zwraca uwagę polityk PiS.

Materiały prasowe

Reklama

Źródła:
Artykuł powstał na podstawie książki Dominiki Długosz: "Tajemnice pałacu prezydenckiego"

Reklama
Reklama
Reklama