Reklama

Jeszcze kilka lat temu Redbad Klynstra-Komarnicki i Jacek Poniedziałek nazywali się przyjaciółmi. Byli dla siebie powiernikami tajemnic i wzajemnym wsparciem. A jednak poza polityką, pojawiło się również coś jeszcze, co podzieliło mężczyzn. Dziś nie chcą wspominać dawnych relacji. Czy to możliwe, że jeszcze kiedyś wrócą do tego, co było przed laty?

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Nie żyje mąż Elżbiety Witek, byłej marszałek Sejmu. Stanisław Witek miał 72 lata

W imię prawdziwej przyjaźni

30 lat temu Poniedziałek i Klynstra należeli do zespołu stołecznego Teatru Studio. Często występowali wspólnie na scenie. Częste angaże sprawiły, że bardzo się polubili, a ich relacje zacieśniały się z dnia na dzień.

"Graliśmy razem w pięciu spektaklach Warlika. Każdy z nich był doświadczeniem wykraczającym poza schemat, zrywającym nawyki i konwenanse. Zjeździliśmy z tymi tytułami tyle festiwali, tyle miast, krajów, kontynentów..." – wspomina Jacek Poniedziałek w swojej nowej książce.

Przyjaciele wspierali się w każdej materii. Nie istniały dla nich podziały, byli dla siebie jak bracia. Jak wspominał Rebad, dogadywali się bez słów.

"To była relacja hetero-homo gości bez uprzedzeń, ocen, rezerw, fobii" – mówił.

Krzysztof Kuczyk / Forum

Powiernicy własnych tajemnic

Przyjaźń Poniedziałka i Klynstry była bardzo zaawansowana, a mężczyźni traktowali się bracia. Jeden za drugim mógłby skoczyć w ogień. Znali się jak łyse konie, stawali za sobą murem i nie wyobrażali sobie nie okazać wsparcia drugiej stronie, gdy ta tego potrzebowała. Wszystko zmieniło się bardzo nagle, w obliczu katastrofy smoleńskiej, kiedy to Klynstra przyjął rolę w filmie na jej temat i został twarzą „dobrej zmiany”. Poniedziałek zupełnie nie mógł zrozumieć co kierowało jego przyjacielem, że stanął po drugiej, przeciwnej stronie barykady.

"Miałem do niego żal o polityczne zaangażowanie się 'po tamtej stronie' i obronę nawet najgłupszych 'ich' pomysłów. 'Ich' destrukcyjne rządy podzieliły nas tragicznie i nieodwracalnie" - twierdził Poniedziałek.

Dla Poniedziałka było to tym bardziej bolesne, że wcześniej traktował Klynstrę jako powiernika swoich największych tajemnic, wręcz terapeutę. Nie mógł zrozumieć, jak osoba, której ufał tak bardzo, nagle zmieniła zupełnie front.

"Kimś zaufanym, prawie bliskim krewnym" – pisał Poniedziałek i dodał, że o wszystko mógł Klynstrę podejrzewać, ale nie o homofobię.

Robert Jaworski / Forum

ZOBACZ TEŻ: Zawrócił jej w głowie, oboje zostali aresztowani. Elżbieta i Stanisław Witek byli małżeństwem ponad cztery dekady

Reklama

Jak Poniedziałek o Klynstrze w kontekście homofobii

Przyjaźń Poniedziałka i Klynstry jest już historią. Pierwszy z nich oskarżył swojego dawnego przyjaciela o homofobię. Bolało go najbardziej to, że przez lata u boku Klynstry nie czuł się w żaden sposób wykluczony. Okazało się jednak, że mogły to być tylko pozory. Poniedziałek w swojej książce grzmi, że nigdy nie wybaczy Redbadowi tego, jakie słowa skierował do osób LGBT+… Ta przyjaźń raczej nie ma już szansy na odbudowanie się.

Reklama
Reklama
Reklama