Eugeniusz Priwieziencew po sukcesie w „Złotopolskich” ciężko zachorował
„Za młody był jeszcze, by umierać”
Uwielbiała go cała Polska. W serialu „Złotopolscy” skradł serca widzów doskonałą grą aktorską i niebanalnym podejściem do roli. Odszedł niespodziewanie, walcząc z ciężką chorobą. Nikt nie spodziewał się, że będzie to tak szybko. Przyjaciele zgodnie twierdzili, że zmarł za wcześnie. W tym roku Eugeniusz Priwieziencew obchodziłby 77 urodziny.
Aktor pełen pasji
Eugeniusz Priwieziencew w 1971 roku ukończył studia aktorskie. Od początku wiedział, że to właśnie z tym kierunkiem chce wiązać swoją przyszłość. Zaczynał od niewielkich epizodycznych ról, między innymi w „Stawce większej niż życie” czy „Człowieku, który zdemoralizował Hadleyburg”. Największą popularność zdobył jednak dzięki roli Antoniego Pereszczaki w „Złotopolskich”. Aktorzy, którzy mieli okazję z nim współpracować cenili jego otwartość, chęć pomocy, szczerość i poczucie humoru.
Często przerywaliśmy ujęcie, bo pękaliśmy ze śmiechu. To była genialna zabawa. Myślę, że wymiar mojej postaci zawdzięczam właśnie jemu – mówił Bartłomiej Topa, który w "Złotopolskich" grał jego bratanka.
Walka z boreliozą
Kilka lat przed śmiercią, podczas pracy na planie „Złotopolskich”, aktora ugryzł kleszcz. Borelioza rozprzestrzeniała się w jego organizmie przez dłuższy czas, jednak w dość intensywny sposób. To doprowadziło do wielu zaburzeń neurologicznych. Aktor nie chciał rezygnować z pracy, więc przychodził na plan nawet w kiepskiej formie, zataczając się. Problemy z równowagą były spowodowane chorobą. Złośliwi jednak twierdzili, że ma problemy z alkoholem. Priwieziencew nigdy nie ukrywał, że lubił wypić, ale znał swoje granice.
Wszyscy myślą, że ciągle jestem na bańce, bo plączą mi się nogi i chwieję się jak typowy pijaczyna. A ja cierpię... – mówił w jednym z wywiadów.
Niespodziewane pożegnanie
O jego chorobie wiele osób nie wiedziało. Kiedy w końcu otworzył się na jej temat publicznie, pociągnęło to falę innych zwierzeń sławnych osób, które również borykały się z boreliozą. Priwieziencew regularnie się badał i robił wszystko, aby wygrać z chorobą. Niestety się nie udało. Odszedł nagle, w lipcu 2005 roku. Nagle stracił przytomność i zabrano go do szpitala, gdzie zmarł.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Grzegorz Komendarek był gwiazdą Złotopolskich. Jak wyglądało jego życie?
Nikt się tego nie spodziewał. Umarł niespodziewanie. Jeszcze 1,5 tygodnia przed śmiercią na VI Festiwalu Dobrego Humoru dostał nagrodę. Przyjechał do Gdańska w dosyć dobrej formie. Mnie jest tak ciężko i przykro, że on umarł, bo takich ludzi już nie ma Nikt się tego nie spodziewał. Umarł niespodziewanie. Jeszcze 1,5 tygodnia przed śmiercią na VI Festiwalu Dobrego Humoru dostał nagrodę. Przyjechał do Gdańska w dosyć dobrej formie. Mnie jest tak ciężko i przykro, że on umarł, bo takich ludzi już nie ma - mówił Radosław Piwowarski, wieloletni przyjaciel aktora.
Wśród aktorów był wręcz uwielbiany. Jego skromność, poczucie humoru i urok osobisty sprawiały, że szybko zjednywał sobie ludzi. Jego śmierć była szokiem i bólem dla wielu osób, które nie mogły pogodzić się z tą smutną informacją. W tym roku skończyłby 77 lat.
Eugeniusz Priwieziencew, Anna Przybylska