Doświadczyła blasków i cieni sławy, pragnie tylko jednego. Viki Gabor gna po marzenia!
"Cieszę się, że mogę robić to, co kocham", mówi
Spełnia marzenia, żyje na własnych zasadach. Bardzo wcześnie wkroczyła do show-biznesu. Viki Gabor poznała blaski i cienie sławy. Młoda artystka nie ukrywa, że są chwile, w których trudno jest jej nieść ciężar popularnością na swoich barkach. Może liczyć na ogromne wsparcie fanów, a przede wszystkim bliskich. W jednym z najnowszych wywiadów uchyliła rąbka tajemnicy na temat swojego życia. Wróciła wspomnieniami do czasów dzieciństwa. Nie każdy wie, że wokalistka w dzieciństwie otarła się o śmierć… „Byłoby już po mnie”, wyznała w rozmowie z Plejadą.
Viki Gabor szczerze o cenie popularności
Niedawno na rynku wydawniczym pojawiła się nowa płyta Viki Gabor pt. Terminal 3. Młoda artystka jest dumna ze swojej produkcji. Od najmłodszych lat pragnęła tworzyć, spełniać się na scenie, dzielić ze wszystkimi swoimi emocjami za pośrednictwem muzyki. W rozmowie z Natalią Wolniewicz dla Plejady.pl zdradziła więcej na temat swojej prywaty.
Okazuje się, że wokalistka w wolnych chwilach lubi gotować, najlepiej regeneruje się w gronie bliskich i przyjaciół. Udaje jej się też fantastycznie łączyć naukę z zawodowymi zobowiązaniami. Nie ukrywa jednak, że w świecie show-biznesu nie zawsze było jej lekko. Na wszystko musiała zapracować sama, dlatego każdy sukces jest dla niej podwójną nagrodą. „Zawsze miałam pod górkę. […] Myślę, że trzeba mieć bardzo silną psychikę, jak tak młodo zaczyna się przygodę z muzyką. Teraz mam wokół siebie dobrych ludzi. Wcześniej może tego tak bardzo nie odczuwałam, ale teraz zdaję sobie sprawę z tego, że miałam pod górkę. Niektórzy mieli po prostu łatwiej. Myślę, że wydoroślałam i teraz wszystko mogę sobie ogarnąć sama. Doradców jest dużo, ale trzeba mieć swoją mentalność, swój własny pomysł na siebie i go realizować”, opowiadała w rozmowie z Natalią Wolniewicz dla Plejady.pl. Piosenkarka chce dalej spełniać marzenia i nie zamierza się zatrzymywać. "Cieszę się, że mogę robić to, co kocham i spełniać swoje marzenia, bo to jest szansa, która nie przytrafia się wszystkim i trzeba ją jak najfajniej wykorzystać", dodała.
Na pytanie, czy zgodziłaby się wziąć udział w Tańcu z Gwiazdami wyznała, że nie ma go na liście swoich pragnień. Powód? Artystka nie czułaby się dobrze w proponowanych jej kreacjach. "Czułabym się strasznie niekomfortowo, jakbym miała wszystko odsłonięte. Ten program nie wchodzi w grę. Zresztą nie mam pojęcia, czy z "Tańca z gwiazdami" dostawałam propozycje. Ten program jest dla mnie przekreślony", dodała.
Czytaj też: Syn Marka Włodarczyka to prawdziwy przystojniak! Mógł zrobić światową karierę
Cały czas czuje się zagrożona
Viki Gabor szybko wkroczyła w dorosłe życie. Doświadczyła blasków i cieni popularności, a jednym z nich jest hejt. Wchodząc do świata show-biznesu zdawała sobie sprawę z tego, że oprócz komplementów zmierzy się także z krytyką, ciągłemu poddawaniu ocenie. Zdarza się, że dowiaduje się o sobie wielu nowych rzeczy. „Były plotki, że jestem w ciąży. To już moim zdaniem było bardzo obrzydliwe. Nie wiem, kto to pisał... ”, wyznała Natalii Wolniewicz.
Młoda artystka nie ukrywa, że cały czas czuje się zagrożona. Z czego ono wynika? Nie lubi, gdy ktoś narusza jej strefę osobistą, woli zachowywać dystans. „Nie lubię, jak ktoś mnie dotyka. Strasznie mnie to obrzydza. Jak robię zdjęcie z dziewczynami, to mogę się przytulić, ale z chłopakami już nie. Wiadomo, o co chodzi. Jak są starsi panowie, to zawsze mówię: "Bez obejmowania, proszę". Zdjęcie okej, ale bez żadnego zbliżenia — po prostu czuję się niekomfortowo. Przeważnie na koncertach mam ochroniarzy i nikt mi nic złego nie robi”, relacjonowała na łamach Plejady.pl.
Oczywiście, Viki Gabor bardzo ceni sobie kontakt z fanami, spotykają się na campach, które organizowane są razem z talent show. "Dostaję mnóstwo rysunków, bransoletek. Jestem bardzo z fanami związana. To nie są moi fani, tylko przyjaciele. Rozmawiamy normalnie, gadamy o problemach. Idę do ich pokojów, siedzę z nimi, gadamy o pierdółkach", opowiadała w rozmowie z Plejadą.pl. To napędza ją do działania i mocno inspiruje.
Viki Gabor w przeszłości otarła się o śmierć
Wokalistka wyznała też, że w jej życiu nie brakowało trudnych sytuacji. Gdy była dzieckiem otarła się o śmierć. Przytoczyła historię, którą opowiadała jej mama. Pewnego dnia Viki Gabor bawiła się w piaskownicy z siostrą na działce. Nieoczekiwanie ich pies – owczarek kaukaski zaczął biec w stronę dziewczynki. Przerażona mama Viki Gabor myślała, że będzie chciał coś jej robić.
„Za mną była jadowita żmija, wąż. On ją skubany wziął, złapał i położył na ziemię. Uratował mnie. Mama mówiła, że jak poszli weterynarza, to wtedy jej powiedziano, że jakby mnie dziabnęła, to byłoby już po mnie. Jedno dziabnięcie i już nie żyjesz — parę sekund. Ten pies mnie w ogóle cały czas ratował. […] Ktoś musiał sobie jaja robić i tego węża tam wypuścić, bo ich w Polsce nie ma”, wyznała Natalii Wolniewicz.
Czytaj też: Viki Gabor szczerze o języku: „W domu w ogóle nie używamy polskiego"
Źródło: Plejada.pl