Reklama

Dorota Szelągowska w najnowszym podcaście „WojewódzkiKędzierski” poruszyła temat, który dzieli wielu Polaków. Projektantka wnętrz przyznała, że nie może nazwać się katoliczką, a do kościoła jest jej bardzo daleko. Szelągowska podkreśliła jednak, że wierzy w siłę wyższą, która nad nią czuwa. Co jeszcze wyznała?

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Pobrali się po jedenastu latach związku, rozwód wzięli dwa lata później. Historia miłości Doroty Szelągowskiej i Adama Sztaby

Dorota Szelągowska o wierze katolickiej

Córka Katarzyny Grocholi już jakiś czas temu wspomniała, że założenia wiary katolickiej są jej bardzo dalekie. Podczas rozmowy w podcaście Kuby Wojewódzkiego, dziennikarz ponownie poruszył tę kwestię.

VIPHOTO/East News

Chwilowo żadna religia mi się nie jawi jakkolwiek i to jest bardzo przyjemna rzecz. Pierwszy raz tak mam. Ja nie jestem katoliczką. Byłam katoliczką, byłam katolką. Byłam bardzo wierząco-praktykująca, natomiast nie jestem katoliczką. Wierzę w siłę wyższą, ale na pewno nie jestem katoliczką — podkreśliła podcaście "WojewódzkiKędzierski".

Szelągowska szczerze o tym, co przeszkadza jej w ludziach

Jeszcze jakiś czas temu Szelągowska nazywała się praktykującą katoliczką. Udział w życiu kościoła był dla niej nie tylko tradycją, ale i przyjemnością, którą bardzo chętnie pielęgnowała. Coś się jednak zmieniło.

Bardzo dobrze znam radość z bycia praktykującym katolikiem naprawdę. Bycie w łasce uświęconej, przyjmowanie komunii, pielgrzymowanie. Bardzo piękny czas w moim życiu – mówiła.

Z czasem okazało się, że postrzegania świata przez nią i kościół, było zupełnie inne. Krok po kroku Szelągowska zaczynała zdawać sobie z tego sprawę. W jej życiu zaczęły zachodzić spore zmiany, a ona sama odsuwała się od instytucji.

Chodzi o to, że każda religia jest zbiorem zasad. Zapisujemy się do klubu. Jeżeli ja w tej chwili zakładam klub i mówię, że do mojego klubu mogą należeć tylko ludzie, którzy mają zakolanówki w kolorze czarnym i czarną górę. Ty mówisz: spoko, bo mam czarny podkoszulek, więc należę. To ja mówię: Kuba nie, bo masz białe skarpetki. To trochę tak jest z katolicyzmem, rozumiesz?

Podjęła również bardzo ważny temat aborcji, który w kościele katolickim wciąż jest stygmatyzowany i uważany za prawdziwy grzech.

CZYTAJ TEŻ: Dorota Szelągowska o kulisach rozwodu kościelnego z Adamem Sztabą: „Czułam niesmak”

Nie możesz powiedzieć: jestem za aborcją, ale jestem katolikiem. To znaczy, że nie jesteś, choć możesz nadal wierzyć. Nie możesz powiedzieć: jestem za małżeństwami osób LGBT, ale jestem katolikiem. Nie jesteś katolikiem. Nie można być trochę w ciąży. To jest bardzo proste.

Reklama

Projektantka przyznała, że hipokryzja, jaką widzi w kościele, jest dla niej nie do przyjęcia. Podkreśliła, że zasady, które nakłada kościół, są z nią całkowicie sprzeczne.

Mnie wkurza, jak ludzie właśnie wybiórczo traktują te rzeczy. Kościół katolicki zakazuje akupunktury, zakazuje medycyny chińskiej, zakazuje jogi. Uprawiasz jogę? To nie mów mi, że jesteś katolikiem, bo robisz (coś) wbrew (tej wiary). Jak byłam katoliczką praktykującą, to odrzuciłam te wszystkie rzeczy. Nie zgadzając się z nimi, ale chciałam przynależeć do tego klubu — uznała.

Reklama
Reklama
Reklama