Wprost mówi, że nie jest wierzący, przed laty kochał się w Britney Spears. Tego nie wiesz o Wojciechu Szczęsnym
Po wczorajszym meczu znów mówi o nim cała Polska
Za nami mecz Polska-Walia. To właśnie wczoraj największym bohaterem okazał się Wojciech Szczęsny, który obronił ostatniego karnego. Dzięki temu nasza reprezentacja będzie walczyła z innymi krajami w Euro 2024. Nic więc dziwnego, że znów o naszym bramkarzu zrobiło się głośno. Oto prywatne, nieznane oblicze sportowca.
Wojciech Szczęsny: dzieciństwo, pasje, początki kariery
Babcia pragnęła, by nosił imię Kajtek, lecz to właśnie Wojciech był bliższy sercu jego rodziców. „Wiem, że kiedyś z całych sił walczyła o to, żebym miał na imię Kajetan. Nie dawała mamie spokoju. Dzięki ci mamo, że nie uległaś presji!", wspominał w 2012 roku w rozmowie z Playboyem.
Już od samego początku interesował się sportem. Zawsze w jego pokoju wisiały plakaty słynnych piłkarzy i... Britney Spears, w której był platonicznie zakochany. „Wiem, wiem. Ale nic nie poradzę. Tak było. Na szczęście szybko mi przeszło. Dziś myślę tylko o Keirze Knightley. [...] Ma taki głos, taką barwę i akcent, że nie muszę jej widzieć, żeby na mnie działała", mówił z uśmiechem na twarzy. Nie każdy też wież, że Wojciech Szczęsny w przeszłości kochał śpiewać. Potrafi nawet grać na pianinie. „W szatni nie cierpią, jak nucę coś pod nosem. A to Bruno Marsa, a to »List do M.«, »W życiu piękne są tylko chwile« czy »Do kołyski« Dżemu. Kiedyś miałem na nich niesamowitą zajawkę. [...] Zawsze przed meczem słucham »Samba pa ti« Carlosa Santany. Same instrumenty, zero wokalu. Mam nadzieję, że Carlos przed swoimi koncertami ogląda moje interwencje…", czytaliśmy na łamach Playboya.
I choć chciał być napastnikiem, życie napisało mu inny scenariusz. Okazuje się, że to właśnie dzięki ojcu został bramkarzem. „Trener Agrykoli Jacek Rutkowski powiedział któregoś dnia, żebym spróbował, bo przecież tata był bramkarzem i grał w reprezentacji Polski, a ja byłem najwyższy z rówieśników i, jak na wysokiego chłopaka, miałem dobrą koordynację. Potem, kiedy zobaczyłem, że jest szansa, by w ten sposób zarabiać na chleb, to spróbowałem się przekonać, że lubię tę robotę i wykonuję ją najlepiej, jak potrafię", zwierzał się w Przeglądzie Sportowym. Przypomnijmy, że gdy skończył 16 lat, wyjechał do Anglii. Już wtedy wiedział, że piłka nożna zagości na dłużej w jego sercu. W Wielkiej Brytanii trenował w jednym z tamtejszych klubów.
Ale zanim rozwijał swój talent, pragnął zostać architektem. „Moim marzeniem jest zostać architektem i projektantem wnętrz, bo bardzo lubię urządzać. Od zawsze projektowałem i wybierałem meble do swoich mieszkań. Kiedy zamieszkałem sam w Londynie, byłem bardzo młody i nie miałem pieniędzy na architekta, sam umeblowałem dom i byłem zachwycony. Myślę, że to moja przyszłość", wyjaśniał w jednej z rozmów. O początkach swojej kariery mówi z sentymentem. „Roznosiłem na Grochowie ulotki po blokach. Całe dwa dni. Zarobiłem ze 20 zł. A poza tym, będąc z babcią na wakacjach w Dębkach, zawsze grałem na garnkach. Płacili, żebym przestał. Potrafiłem w godzinę zarobić 60 zeta", opowiadał.
Jeszcze wtedy nie myślał, że swoje życie zwiąże z piłką nożną. Przypomnijmy, że wcześniej wraz z bratem trenował między innymi akrobatykę, tenis ziemny, a nawet... taniec towarzyski. „Wszystko zaczęło się w naszej podstawówce. Trener tańca prowadził swoje zajęcia i zwerbował nas podczas jednego z SKS-ów. Fajnie nam to szło. Na początku tańczyliśmy w naszej szkole. Później zajęcia taneczne przeniesiono do Domu Kultury Ochota. [...] U Szczęsnych jest jeden »Maserak« i to raczej nie Wojtek. Czy tego się nie zapomina? Nie da się. Wszystkie tańce latynoamerykańskie i standardowe: samba, cha-cha, jive, rumba, paso doble, walc angielski. Mam to w jednym palcu. On też to wszystko umie, ale się pewnie nie przyzna. Braliśmy udział w różnych konkursach i turniejach. Zazwyczaj kończyłem na podium, a Wojtek? Powiedzmy, że też na nich bywał. Sporo mam dyplomów za pierwsze miejsca. Czasami zdarzały się też drugie. Ramę trzymać potrafimy. Pani Iwona Pavlović z »Tańca z gwiazdami« mogłaby być w szoku i na pewno podniosłaby tabliczkę z »10«", mówił W Przeglądzie Sportowym.
Dodał również: „Nie wiem, skąd wzięły się zajęcia taneczne w moim życiu. Totalne nieporozumienie. I o dziwo, chyba była to inicjatywa ojca. [...] Chodziłem na te zajęcia chyba dwa lata, a brat aż trzy. Wygrał nawet jakieś mistrzostwa Mazowsza. Przy nim jestem nikim. Dziś pozostała mi tylko klasyka – podpieram ścianę i jedynie nóżka chodzi", zaznaczał w Playboyu.
CZYTAJ TEŻ: Dzięki niemu Polska zagra w Euro 2024! Wojciech Szczęsny po wygranym meczu wydał ważne oświadczenie
Wojciech Szczęsny: żona, dzieci, wiara w Boga i przyjaźń z Grzegorzem Krychowiakiem
Dzisiaj piłkarz jest szczęśliwym mężem i ojcem. Co więcej, nigdy nie rozpoczyna meczu bez wcześniejszego telefonu do żony, która jest jego największym wsparciem. „Przed każdym meczem do mnie dzwoni i zawsze siedzi w autobusie, bo przemieszczają się z hotelu na mecz. Dzwoni i mówi: »Kochanie, jadę już na mecz«. Ja go ściskam, całuję, wysyłam mu pozdrowienia, powodzonka, takie nasze pierdółki, ale zawsze musi ze mną porozmawiać. Raz chyba było, że nie udało mu się do mnie dodzwonić, bo miałam jakąś pracę, ale i tak wygrał mecz. Bardzo się wspieramy", podkreślał w Plejadzie.
Marina Łuczenko-Szczęsna stara się jeździć na każdy mecz. Gdy jednak nie może pojawić się na trybunach, zawsze z synkiem oglądają rozgrywkę w domu. Co więcej, w 2022 roku nagrała piosenkę „This is the Moment", która zadedykowana jest między innymi ukochanemu mężowi. „To wyszło bardzo spontanicznie, raz już napisał tekst do piosenki na moją poprzednią płytę. [...] Stworzyliśmy tekst, ale brakowało nam refrenu, a że Wojtek świetnie mówi po angielsku, to zadzwoniłam do niego i zapytałam, czy dałby radę coś wymyślić. Wcześniej było już »this is the moment«, a po 15 min wysłał mi gotowy refren", zwierzyła się w Pytaniu na Śniadanie.
Poza wsparcia rodziny może liczyć na przyjaciół. Przed laty na kanale „Łączy nas piłka" widać było, że Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak są sobie niezwykle bliscy. Okazuje się, że sportowcy zaprzyjaźnili się jeszcze w czasach, gdy występowali w młodzieżowych reprezentacjach Polski. „Razem przegrywaliśmy i się podnosiliśmy, razem wygrywaliśmy i się cieszyliśmy. Razem dorastaliśmy, a [...] niedługo razem będziemy się starzeć. Zmieniały się kategorie wiekowe reprezentacji, od U-15 do pierwszej, zmieniali się trenerzy, twoje ubrania i fryzury. Nie zmienia się tylko to, że wciąż jesteś tak dziwny, jak 14 lat temu i takiego cię uwielbiam. Najlepszego, przyjacielu", wyjaśniał.
Wojciech Szczęsny nigdy nie wypowiada się też w sprawach politycznych, lecz w 2012 roku postanowił opowiedzieć o swojej wierze w Boga. „Pewnie narażę się babci, ale niech będzie, skoro zacząłem, to dokończę: powiedzieć, że jestem wierzący-niepraktykujący, to byłoby dużo za dużo w moim przypadku. Bliżej mi do kompletnej niewiary", zwierzył się sportowiec.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wnuk Englerta podbija salony! Niewielu wie, że jego mamą jest znana aktorka
Wojciech Szczęsny, Natalia Siwiec, Samochód Roku Playboya 2013, 17.06.2013 rok