Wacław Niżyński - bóg tańca skończył karierę w wieku 30 lat, przez następnych 30 błąkał się po szpitalach
Był z urodzenia Polakiem, katolikiem, homoseksualistą, ojcem dwóch córek
Powstało o nim mnóstwo filmów, książek, spektakli. Motyw geniusza popadającego w obłęd to zawsze nośny temat. Wacław Niżyński uważany jest za tancerza wszech czasów. W XX wieku zrewolucjonizował balet, dał mu żywotność, emocje, siłę wyrazu. Prywatnie był zamkniętym w sobie, milczącym człowiekiem, ale jako artysta robił takie wrażenie, że każdy chciał go spotkać. Do jego spektakli kostiumy robiła Coco Chanel, kurtynę malował Pablo Picasso.
Wacław Niżyński miał niebywały talent. Do legendy przeszły jego skoki – lekkie i wysokie. Wydawał się zastygać nad sceną. Pisarz Jean Cocteau wspominał, że Niżyński przypomina ludzką sylwetkę narysowaną na suficie i że obalił wszystkie prawa grawitacji. Sam mistrz pytany, czy trudno tak zastygać w powietrzu, powiedział: Nie, trzeba wyskoczyć górę i trochę tam pobyć. Umiał tańczyć en pointe, co było wówczas rzadką umiejętnością wśród tancerzy płci męskiej...
Był homoseksualistą, ale ożenił się z węgierską arystokratką Ramola de Pulszky. Ona tak się w nim kochała, że udawała tancerkę. On ożenił się, by zabić traumę po rozstaniu z wieloletnim kochankiem Siergiejem Diagilewem. Jak ułożyły się losy Wacława Niżyńskiego?
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 13.09.2024 r.]
Wacław Niżyński: Polak z urodzenia
Mówiono, że zaczął tańczyć w wieku 3 lat. Wacław Niżyński urodził się 1889 albo w 1890 roku w Kijowie. Jego rodzice byli tancerzami, należeli do wędrownej grupy, przenosili się z miejsca na miejsce, dlatego data urodzenia syna jest niejasna. Niżyński został ochrzczony razem ze swoją młodszą siostrą Bronią w Kościele Św. Krzyża w Warszawie. Całe życie uważał się za Polaka, mówił i modlił się po polsku, choć język znał nie najlepiej – „ ja nie umię dobrze muwić, bo mnie nie wolno było tu muwić po polsku”, pisał do znajomego śpiewaka Jerzego Reszke.
Karierę zrobił jednak w balecie rosyjskim. Miał siedem lat, kiedy jego ojciec porzucił rodzinę i związał się z młodą tancerką. Matka z trójką dzieci osiadła w Petersburgu. Robiła wszystko, by jej zdolny syn dostał się do dobrej szkoły baletowej. Wacław był dzieckiem milczącym, zamkniętym w sobie. Rozkwitał w czasie tańca, wcześnie zauważono jego talent.
Cudowne dziecko tańczy bez spodenek
W 1905 r. gwiazda rosyjskiego baletu i jego innowator Michał Fokin wystawił w Teatrze Maryjskim dyplomowe przedstawienie „Acis i Galatea”. Zaprosił też piętnastoletniego Niżyńskiego, chociaż ten nie skończył jeszcze szkoły. Tancerz został okrzyknięty cudownym dzieckiem i zaczęto wróżyć mu światową karierę. Wacław Niżyński szybko zyskał tytuł pierwszego baletmistrza. Zakochał się w nim wtedy książę Paweł Lwow - zaprosił go do swojego pałacu, obsypywał podarunkami. Nie tylko ułatwił zrobienie kariery Wacławowi, ale pomagał finansowo jego rodzinie.
Niżyński jako tancerz trafił w ręce Michała Fokina, który chciał rewolucjonizować balet, sprawić by był prawdziwą sztuką, a nie estetyczną rozrywką dla dworu. Zależało mu na tym, by tancerze mieli moc, służyli nie tylko do podnoszenia ślicznych primabalerin. Był wspaniałym mentorem dla Niżyńskiego. Ale tancerz miał nie tylko wielbicieli. Zazdrosna o powodzenie Niżyńskiego primabalerina Anna Pawłowa doniosła, że w „Giselle” tańczył on bez majtek – a właściwie bez wkładanych na trykot spodenek. Obcisły trykot wszystko pokazywał, co miało zgorszyć publiczność. Wybuchł skandal, który Wacław Niżyński przepłaciłby może karierą, bo został dyscyplinarnie zwolniony z teatru. Ale i tak był już wtedy gdzie indziej.
Kochanek zatrudnił ochroniarza, by pilnował Wacława
W tym czasie Wacław Niżyński spotkał wizjonera baletu, producenta Siergieja Diagilewa. Razem nie tylko podbili Paryż słynnym pokazem „Święta wiosny”, ale też zostali kochankami. Siergiej Diagilew był dla Wacława Niżyńskiego wychowawcą, mecenasem, ukochanym. Czy były to szczęśliwe relacje? Jak napisał dziennikarz brytyjskiego „The Guardian” Diagilew zachowywał się jak hollywoodzki producent w starym stylu. Ubierał Niżyńskiego i karmił, zakładał mu pierścionki na palce. Zapewniał oryginalne role i potrafił zadbać o rozgłos.
Ale trzymał go w izolacji, tancerza pilnował zatrudniony specjalnie ochroniarz. Podobno wolność Niżyński miał tylko w tańcu. Siergiej miał 36 lat, Wacław – 19. Kochanek pokazał mu świat, inspirował go do nowych pomysłów tanecznych. Niżyński wiedział, że Siergiej Diagilew zawsze szuka nowych, młodych partnerów, którzy dają mu artystyczną energię. Kiedy uznał, że zaczyna być odsuwany, odszedł.
Zobacz też: Gerard Wilk zachwycał się Polą Raksą. Plotkowano o romansie tancerza z aktorką
Ramola, choroba, ostatnie lata
W 1913 roku Wacław Niżyński popłynął z zespołem na tournée po Ameryce Południowej. Na statku nie było bojącego się obsesyjnie morza Siergieja Diagilewa. Była za to zakochana bez pamięci w Niżyńskim węgierska arystokratka Ramola De Pulszky. Dzisiaj nazwalibyśmy ja stalkerką, bo po prostu prześladowała tancerza. Czy Wacław Niżyński był przystojny? Chyba niespecjalnie, był niski, szczupły, miał bardzo umięśnione nogi, duże stopy. Ale miał charyzmę.
Ramola tak zajęła się Niżyńskim, że po przypłynięciu do Buenos Aires we wrześniu 1913 roku wzięli ślub. Doczekali się dwóch córek. Ale nie były to szczęśliwe lata. Ramola była zaborcza, domagała się od męża bardziej intensywnego pożycia. Poczucie osaczenia, kłopoty finansowe, artystyczne zagubienie, tęsknota za Diagilewem i wiele innych trudności sprawiły, że Niżyński przestał tańczyć. Ostatni występ dał w 1919 roku. Próbował kierować własnym zespołem, ale nie miał do tego zdolności, raz czy drugi jeszcze próbował powrotu na scenę, pomagał mu nawet Diagilew, ale wszystko to kończyło się rozczarowaniem.
Wacław Niżyński coraz bardziej się izolował, zamykał w sobie. Pojawiły się podejrzenia o schizofrenię, tancerz był leczony- nie bez powodzenia – insuliną. Wędrował po szpitalach. Któregoś dnia żona wróciła po konsultacji z lekarzami, Niżyński, który mało mówił, tym razem się odezwał - "Przynosisz mi śmierć" powiedział. Ten niezwykły w ruchu tancerz, zwany ósmym cudem świata zamierał, jakby zapadał w katatonię. Zmarł w 1950 roku w Paryżu, został pochowany na cmentarzu Montmartre.
Zobacz też: Wielki tancerz Michaił Barysznikow uciekał z ZSRR w dramatycznych okolicznościach. Biegłem po życie, mówił