Reklama

Dziś mija dokładnie 10 lat od ogromnej tragedii. Dekadę temu w jednej z kamienic w centrum Katowic doszło do wybuchu, a następnie do zawalenia się budynku. Tamtego dnia zginęły trzy osoby — Dariusz Kmiecik, jego żona Brygida oraz ich malutki syn — Remek. Niestety kilkugodzinna akcja ratunkowa potwierdziła najgorsze... Dziś współpracownicy znanego reportera Faktów i dziennikarki TVP wspominają kolegów.

Reklama

Jakim człowiekiem i dziennikarzem był Dariusz Kmiecik?

Była dokładnie piąta rano, gdy doszło do najgorszego... „Centrum Katowic, potężny wybuch — to gaz. »Fakty« zaczynamy od dramatycznej, piekielnie trudnej akcji, która ciągle trwa", rozpoczęła wówczas program Justyna Pochanke. „Eksplozja zmieniła kamienicę w górę gruzu, wokół szalały języki ognia, pięć osób jest rannych, los trzech ciągle nieznany. Te trzy osoby to doskonale państwu znany reporter Faktów Dariusz Kmiecik, jego żona i 2-letni synek", dodała z ogromnym bólem w głosie.

Dziś mija dokładnie 10 lat od tragicznych wydarzeń. Jak Dariusza i Brygidę Kmiecików wspominają ich koledzy i koleżanki z branży? Wszyscy jednogłośnie twierdzą, że byli bardzo profesjonalni w pracy i gotowi do poświęceń. „Wnosił do redakcji spokój. Darka materiały zawsze były wyważone, zawsze głębokie, przemyślane", wspominał Paweł Laskosz.

Przypomnijmy, że Dariusz Kmiecik do redakcji TVN dołączył w 2006 roku, gdzie od samego początku odpowiadał za relacjonowanie wydarzeń ze Śląska. Był pracowity i niczego się nie bał. Jego materiały były przygotowane na najwyższym poziomie. Z wielkim zaangażowaniem relacjonował też jedną z najtragiczniejszych wypraw polskich himalaistów na Broad Peak. Materiał zatytułowany „Artur Hajzer. Subiektywnie" zajął nawet 2. miejsce podczas Krakowskiego Festiwalu Filmów Górskich. Rok później doceniono go na Ogólnopolskim Konkursie Dziennikarskim imienia Krystyny Bochenek.

CZYTAJ TEŻ: Tomasz Jakubiak przekazał najnowsze wieści o stanie zdrowia. "Ważę 58 kilo. Jestem chudy jak patyk"

Dariusz Kmiecik, 10. rocznica śmierci dziennikarza TVN
fot. screen tvn24 fot. screen tvn24

Brygida Frosztęga-Kmiecik we wspomnieniach przyjaciółki. Jaka była naprawdę?

Żona reportera TVN była prawdziwą perełką polskiego dziennikarstwa. „Była wspaniałą dziennikarką, reportażystką taką z krwi i kości. To też, co mocno wyróżniało reportaże Brygidy, to miały ogromną siłę sprawczą. One naprawdę zmieniały rzeczywistość", wspomina Izabela Szukalska w Dzień Dobry TVN.

Przypomnijmy, że Brygida Frosztęga-Kmiecik zajmowała się głównie tematyką społeczną. Niejednokrotnie była doceniona. Została laureatką w konkursie dziennikarskim „Silesia Press". Co więcej, wyróżniono ją na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Reportażu "Camera Obscura", czy Konkursie "Tak. Pomagam".

Tydzień przed tragedią zjawiła się na Przeglądzie i Konkursie Dziennikarskim Oddziałów Terenowych TVP, gdzie odbierała nagrodę za cykl „Mama i tata, równi w domu i w pracy". Na swoim koncie miała wiele innych nominacji. Nic więc dziwnego, że ludzie ją kochali, a współpracownicy cenili. „Miała wyczucie do tematów. Potrafiła znaleźć bohatera tam, gdzie ludzie nie widzieli nic interesującego. Ona zawsze potrafiła wydobyć jakąś przejmującą historię", zaznaczyła Beata Widuch. Bardzo ciężko pracowała, lecz wiedziała, że w domu ma rodzinę. Nie zaniedbywała jej, zwłaszcza synka.

Kulisy tragicznej śmierci Dariusza i Brygidę Kmiecików

Dokładnie 23 października 2014 roku ich życie się zakończyło. Wszyscy wypierali z głowy myśl, że cała trójka podczas wybuchu przebywała w mieszkaniu. Gdy rozpoczęto akcję ratunkową, każdy miał nadzieję, że rodzina przeżyła. „Płakaliśmy, pracowaliśmy i czekaliśmy na znak. Że żyją. Że cuda się przecież zdarzają", mówi Dorota Roman. „Staliśmy w deszczu i przyglądaliśmy się, jak strażacy przeszukują budynek cegła po cegle, jak wyrzucają gruz, jak pracuje ciężki sprzęt. Na miejscu pracowali też dziennikarze i reporterzy – z kraju i z regionu. W ich oczach było widać łzy. Wiedzieli, kto mieszka w tej kamienicy. O tym, że Dariusz Kmiecik, jego żona Brygida i dwuletnie dziecko nie żyją, dowiedziałam się w trakcie mojej relacji na żywo. To był bardzo trudny dyżur, relacjonowałam śmierć dziennikarzy razem z ich przyjaciółmi i koleżankami, kolegami z redakcji", opowiadała po latach Kamila Rachwalska.

Ciała całej trójki odnaleziono dopiero przed północą, zaś o 2:16 oficjalnie potwierdzono tożsamość tragicznie zmarłych. Dziennikarze mieli wówczas 33 lata. „Trudno takie rzeczy przyjąć do wiadomości, nawet jak jest się dziennikarzem newsowym, na co dzień ma doświadczenia z różnymi dramatycznymi sytuacjami. To wszystko naprawdę bardzo mocno wstrząsnęło redakcją", mówił Grzegorz Kajdanowicz w Dzień Dobry TVN.

Później media obiegła informacja, że do wybuchu doprowadził jeden z mieszkańców, który z pełną świadomością rozkręcił elementy instalacji gazowej w łazience swojego mieszkania. Finalnie prokuratura umorzyła śledztwo. Dlaczego? Powodem miała być śmierć podejrzanego, który zmarł kilka tygodni później w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tomasz Jakubiak zmaga się rzadką odmianą nowotworu. „Występuje u niecałego procenta ludzi na świecie”

Reklama

Źródło: Plejada.pl. TVN24.pl

Reklama
Reklama
Reklama