Reklama

Maciej Mazur rozpoczął karierę w Teleexpressie, a od dwóch dekad spełnia się w roli reportera na antenie stacji TVN. Jest wzorem do naśladowania dla wielu młodych dziennikarzy, autorem kilku książek o ukochanym Ursynowie, zaś jego twarz kojarzą wszyscy widzowie wspomnianej stacji... A co wiemy o jego życiu prywatnym?

Reklama

Maciej Mazur jest wzorowym dziennikarzem. Współpracował z Tomaszem Lisem

Dziennikarskie umiejętności szlifował na Uniwersytecie Warszawskim, a karierę zaczynał w TVP, gdzie przygotowywał materiały do Teleexpressu. Dlaczego jednak wybrał taką drogę? Okazuje się, że wszystko było dziełem przypadku oraz... braku matematycznych umiejętności. "Jak kończyłem ogólniak w 1996 r. to wszyscy moi rówieśnicy wtedy kombinowali, że pójdą do Szkoły Głównej Handlowej, studia ekonomiczne... Ja z matematyki nigdy nie byłem za dobry i wybrałem dziennikarstwo na zasadzie: tam jest trochę wszystkiego, zobaczymy co z tego wyjdzie. Ale wyszło całkiem nieźle, bo już po pierwszym roku okazało się, że mi się podoba, i zostałem" — tłumaczył w wywiadzie dla Dzień Dobry TVN.

Maciej Mazur, 13.02.2008 r.

Baranowski / AKPA

Już w 2001 r. przeszedł do TVN, a po czterech latach wszedł na stałe do zespołu "Faktów". Jego szefem został wówczas Tomasz Lis. "Jak się do czegoś przyczepił — nie było przebacz" — opisywał Maciej Mazur na łamach swojej książki. Lis bowiem chciał mieć zawsze wykonane wszystko w jak najkrótszym czasie, nawet jeśli było to niewykonalne. Najtrudniejsza okazywała się chwila poinformowania szefa o niespełnionej obietnicy: "Redaktor w końcu musi przekazać tę wiadomość szefowi, który po rytualnym pohukiwaniu okraszonym wdeptywaniem w podłogę, walcowaniem i publicznym przeciąganiem, odpuszcza. Wystarczy. Pokazał miejsce w szeregu – tak na wszelki wypadek, gdyby komukolwiek przez głowę przeszła myśl kwestionowania autorytetu szefa".

TYLKO NA VIVA.PL: Marcin Prokop zaskoczył bliskich po powrocie z USA. Zmienił się dla nich: „Wcześniej o to nie dbałem”

W "Faktach" o wiele przyjemniej pracowało mu się razem z serdecznym przyjacielem — Dariuszem Prosieckim. Panowie poznali się jeszcze na studiach, zamieszkali w sąsiedztwie oraz spędzali dużo czasu poza redakcją. To realne zaprzeczenie stwierdzenia, że w zawodzie nie ma miejsca na przyjaźń! "Jak się spotykamy prywatnie, to te rozmowy nie zawsze są o pracy" — podkreślał Prosiecki na antenie Dzień Dobry TVN.

TVN/Krzysztof Dubiel

Za zalety reportera wymieniał zaś inteligencję, wrodzony optymizm oraz wiedzę historyczną. Wspomniał też, że Maciej Mazur to urodzony warszawiak z niebywałą pamięcią do faktów. "Ma niesamowitą wiedzę na temat Warszawy, jest chodzącą encyklopedią tego, co się dzieje w stolicy, w którym miejscu jest jakie wydarzenie, jak dojechać autobusem", dodawał żartobliwie. Można domyślić się, że dziennikarz przeważającą część swojego życia związany był z Ursynowem — ma bowiem na koncie kilka książek na temat tej dzielnicy!

Maciej Mazur — życie prywatne, ślub i żona

O ile o swojej pracy mógłby mówić na okrągło, tak życie prywatne Macieja Mazura wciąż pozostaje pewną zagadką. Na antenie Dzień Dobry TVN w 2014 r. wygadał się, że jest mężem oraz dumnym ojcem, lecz nigdy dotąd nie pokazał pociech publicznie. Jest za to aktywny na Facebooku, gdzie od czasu do czasu dzieli się z obserwującymi zdjęciami, na widok których nie sposób się nie uśmiechnąć.

CZYTAJ TAKŻE: Przejęła po nim pasję do pomagania innym. Córka Marka Kotańskiego poszła w jego ślady

Reporter poślubił wybrankę swojego serca w 2007 r. W czerwcu miała miejsce piękna uroczystość, z której kilka zdjęć udostępnił na zarchiwizowanym już blogu. Kilka wpisów z tamtego okresu poświęcił na żartobliwie przytoczone opowieści o ślubnych perturbacjach, oraz przygotowaniach do nowej roli.

"Wczoraj wieczorem ślub zawisł na niebezpiecznie przeciągniętym włosku. Przyznaję — nie wiem, co mnie podkusiło, żeby Narzeczoną ciągnąć do warsztatu, skąd odbierałem limuzynę. Błąd. Bo jakie wrażenie mogło zrobić 24-letnie FSO1500 umorusane smarem, z nie ścieranym od lat kurzem i charakterystycznym zapachem plastikowej tapicerki? I jeszcze gdyby Pan Mechanik darował sobie żarty typu „A jak się rozkraczy dopiero będziesz Pan miał ślub!”. Ale skąd. On w śmiech, a Narzeczona gotuje się, jakby puściła uszczelka pod głowicą. W tym akurat była do Fiata podobna. Wszyscy wiedzą, jak wtedy postępować – czekać, aż ostygnie. Czekałem do północy. Stanęło na moim. Jedziemy Fiatem" — opisywał Maciej Mazur. [źródło: archive tvn24.pl]

W innym wpisie opisał dzień ceremonii. Nieszczęsny Fiat postanowił zrobić parze młodszej dowcip i za nic nie chciał odpalić. Jednak ostatecznie sytuację udało się opanować, a Maciej Mazur i jego ukochana złożyli uroczystą przysięgę przed ołtarzem. "[...] Cały ślub leciutko balansował między powagą sakramentu i nieskrępowaną radością jak w amerykańskim filmie. Może nie było „You may kiss your bride”, ale za to były brawa po przysiędze, chóralne odpowiadanie na pytania i triumfalne pokazywanie obrączek". [źródło: archive tvn24.pl]

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Magda Mołek wychowuje synów zgodnie z własną intuicją. Tak wygląda jej życie po rozstaniu

Reklama

Nieszczęście w postaci drobnego urazu przyszło dopiero później — jednak dziennikarza ani na moment nie opuszczał dobry humor! "No i wesele, po którym do dziś boli mnie lewa stopa, niebezpiecznie spuchła i wieczorem idę na dyżur ortopedyczny. Najwyraźniej my nie dansiory. Ale warto było. Naprawdę polecam wszystkim. Małżeństwo to fantastyczna sprawa!" — podsumował wpis z 25 czerwca 2007 r. na swoim blogu.

TVN/Krzysztof Dubiel
TVN/Krzysztof Dubiel
Reklama
Reklama
Reklama