Tajemnica romansu Maryli Rodowicz i Daniela Olbrychskiego. Tragedia odcisnęła na nich bolesne piętno
Oto kulisy historii, którą przed laty żyła Polska
- Sylwia Arlak
On narzekał, że ona nie ma dla niego czasu. Ona miała już dosyć jego przygód z alkoholem. W końcu powiedziała „dość” i pojechała na Mokotów do domu przyjaciela. Do Daniela od dawna dochodziły plotki o romansie ukochanej. Nie chciał im wierzyć, ale mówiono, że Maryla spodobała się Andrzejowi Jaroszewiczowi, synowi ówczesnego premiera. Zadzwonił do jego domu, a kiedy odebrała Maryla, oświadczył, że zaraz po nią przyjedzie. W ciągu dziesięciu minut miał pojawić się przed willą. Dotarł na miejsce, ale jego ukochanej nie było.
Tajemnica romansu Maryli Rodowicz i Daniela Olbrychskiego
Kiedy wbiegł do domu i zobaczył, jak Maryla i jej adorator siedzą przy stole, popijając alkohol, przestał nad sobą panować. „Furtka na posesję była zamknięta, więc przeskoczył przez parkan. Gdy wszedł do środka, Jaroszewicz dostał w dziób” — opowiadała w jednym z wywiadów artystka. Maryla kazała Danielowi natychmiast wyprowadzić się z jej wynajmowanego mieszkania przy alei Szucha. Zmieniła zdanie, gdy po powrocie nad ranem do domu zobaczyła ukochanego. „Żal jej było, że coś się kończy. Nie powiedziała: »Zostań! Nie odchodź!«. Nie, tylko trzymała jedną rączką za skarpetę, a jej palec po palcu odginałem i tak spakowałem się”, wspomina Olbrychski w książce „Maryla. Życie Marii Antoniny”.
Ich romans zaczął się trzy lata wcześniej. Na początku lat 70. oboje byli u szczytu sławy. Poznali się w 1973 roku na jednym z bankietów przygotowanych przez organizatorów koncertu Maryli. Jak wspominali członkowie jej zespołu, od razu wpadli sobie w oko. Olbrychski nie tylko zafascynował się jej urodą, ale też pasją do motoryzacji. Rodowicz kupiła sobie czerwone porsche 914, auto, o którym w czasach PRL-u większość osób mogła jedynie pomarzyć.
Nawet Olbrychski jeździł do tej pory przydziałowymi maluchami. Kiedy więc menadżer artystki poprosił go o dostarczenie auta, natychmiast się zgodził. Pomyślał, że ktoś, kto porusza się takim samochodem, musi mieć fantazję. Wysiadając z auta, zostawił karteczkę właścicielce: „Jestem trochę fetyszystą i na razie tulę się do kierownicy”.
Czytaj też: Daniel Olbrychski wspomina związek z Marylą Rodowicz. "Odciąłem ją bez znieczulenia"
Maryla Rodowicz i Daniel Olbrychski: historia miłości
Niedługo później zaprosił Marylę do teatru na sztukę, w której grał główną rolę. „Myślałem o niej z przyjemnością, pewnie drażniła moją wyobraźnię. Do tego stopnia, że spotkawszy Mańkę, przypadkowo zaprosiłem ją na ostatnie przedstawienie »Hamleta«. Potem znów natknęliśmy się na siebie. Rozmowy — jedna, druga, trzecia...” — wspominał w jednym z wywiadów.
Od tamtej pory spotykali się regularnie. „Zgadaliśmy się: ona lubi konie, ja trzymałem Bachmata w stajniach Legii. Zaczęliśmy się umawiać na jazdy. Za każdym razem, pomagając jej wsiąść na konia, czy też zsadzając ją z siodła, czułem, że nie ma żartów. Niosło mnie jak cholera. I ją też” — opowiadał Olbrychski, a Rodowicz wspominała podczas benefisu z okazji 50-lecia pracy Olbrychskiego: „Byliśmy szaleni. Potrafiliśmy przez dwa dni jechać konno, wierzchem z Warszawy do Drohiczyna, rodzinnego miasteczka Daniela. 120 km w jedną stronę! I z powrotem też! Zajęło nam to dwa dni przez pola i lasy, spaliśmy na jakimś sianie, wpadaliśmy do knajp po drodze jak do jakichś salonów na Dzikim Zachodzie, przytraczając konie obok przystanków PKS-u!”.
„Kiedy pojechaliśmy konno z Warszawy do Drohiczyna, przez miesiąc mieszkaliśmy w domku jego babci. Malutki domek, żelazne łóżko, materac z dołkiem pośrodku, a my w ten dół wpadaliśmy. To wąskie żelazne łóżko świetnie pamiętam” — mówiła w rozmowie z Krystyną Pytlakowską na łamach „Vivy!”.
Pamięta dzień, w którym zrozumiała, co naprawdę czuje do Olbrychskiego: „To była chyba niedziela, bardzo wcześnie, spotkaliśmy się na ulicy. Jechaliśmy moim samochodem. W stajni Daniel mnie znienacka pocałował. Był w butach do konnej jazdy, pachniał potem i koniem — jak na prawdziwego kowboja przystało. Zakochałam się”.
Przyjmowali mnóstwo gości, a gdy zostawali sami, Maryla gotowała i piekła. Daniel nawet po latach zachwycał się jej befsztykami. Ale na tym idyllicznym obrazku była pewna rysa. Olbrychski miał żonę, Monikę Dzienisiewicz. Mimo że zostawił ją dla Maryli, ta, jak sama przyznała, „na złość” nie chciała dać mu rozwodu. On też nie nalegał. Nie miał ochoty na batalię sądową i publiczne „pranie brudów”. Kiedy dostał ultimatum od żony: „Ja albo ona!”, wyprowadził się do mieszkania wynajmowanego przez ukochaną przy alei Szucha. Dostał rozwód dopiero miesiąc po rozstaniu z Rodowicz.
Czytaj też: Poznali się przypadkiem, połączyła ich wspólna praca. Oto historia Daniela Olbrychskiego i Krystyny Demskiej
Maryla Rodowicz i Daniel Olbrychski: ciąża
Kiedy okazało się, że Maryla jest w ciąży, oboje byli zachwyceni. Daniel obiecał, że zrobi wszystko, by otrzymać rozwód i stworzyć z nią normalną rodzinę. Po jednym z koncertów artystka nagle gorzej się poczuła. Trafiła do szpitala. „Chcieliśmy mieć dzieci. Niestety Maryla poroniła. Za dużo pracowała, nie umiała się ochronić. Może potem wyciągnęła z tego wnioski, bo urodziła Krzysztofowi Jasińskiemu fantastyczną pareczkę: Jasia i Kaśkę. Wydaje mi się, że to są bardzo udane dzieci” — wspominał Olbrychski w książce „Maryla. Życie Marii Antoniny”.
Osobista tragedia sprawiła, że już nic nie było takie samo. Kochankowie coraz bardziej się od siebie oddalali. Ona oddawała się pracy, on regularnie zaglądał do kieliszka. Prosił ukochaną, żeby tyle nie występowała. Nie chciał już wracać do pustego mieszkania. Zaproponował, że jeśli przerwie koncertowanie, on, żeby ich utrzymać, zagra w paru międzynarodowych produkcjach. Ona nie mogła jednak pozwolić, żeby jakikolwiek mężczyzna ją ograniczał.
„W pewnym momencie zacząłem nie wytrzymywać tych ciągłych wyjazdów i powiedziałem jej o tym. Ale Maryla nie potrafiła bez tego żyć, to było dla niej bardzo ważne. I słusznie, bo udowodniła przez kilkadziesiąt lat fantastycznej, nigdy nieopadającej kariery, że jest królową” — mówił w jednym z wywiadów Olbrychski, a w innym wspominał: „Kiedyś przygotowałem kolację, kupiłem kwiaty, szampan, świeżą pościel. Chciałem, żeby zrozumiała, jak bardzo mi jej brakuje i jak bardzo chcę ją zatrzymać w domu. Zadzwoniłem — przedłużono trasę koncertową. Maryla przyjedzie za dwa dni. Zacząłem regularnie bywać w Spatifie (słynnym warszawskim klubie — przyp. red)”.
Czytaj też: Związek Maryli Rodowicz i Andrzeja Jaroszewicza stał się jedną z legend PRL-u
Mijali się, dosłownie i w przenośni
Smutki leczył alkoholem. „Bardzo dużo piłem. Często po powrocie Maryla zastawała mnie pijanego albo nie zastawała w ogóle. Szukała mnie u mojej matki, u Adama i Zosi Hanuszkiewiczów, naszych przyjaciół. Nie odnajdywała. Mijaliśmy się. Dosłownie i w przenośni... Wybuchały drobne z pozoru nieporozumienia, do których przywiązywaliśmy większą wagę, niż na to zasługiwały. Nie odnajdywaliśmy się w łóżku. Rozwodu wciąż nie było...”.
Opowiadał, że wciąż czekając na ukochaną, czuł ogromną samotność: „Ona żyła w wielkim pędzie, musiała dawać tyle koncertów, żeby jej muzycy mogli utrzymać rodziny. Ona zarabiała, a ja siedziałem samotnie w garderobie i zacząłem popijać, czekając na nią. Myślałem, że w ten sposób uda mi się przetrzymać stres spowodowany samotnością”. Rozmawiając z nią przez telefon, słyszał, jak dobrze bawiła się podczas zwyczajowych kolacji z organizatorami koncertów. On zwykle się nudził, a gdy potrzebował pieniędzy dla żony Moniki i dla ich syna Rafała, chałturzył w Polsce, w NRD i Bułgarii.
Olbrychski często wspominał, że był gotowy zrobić dla ukochanej niemal wszystko. Czasem jechał przez pół Polski tylko po to, żeby spędzić z nią zaledwie kilka minut. Na pewien czas odłożył swoją karierę na bok, żeby móc towarzyszyć jej podczas występów. „Jeździłem za Marylą we wszystkie miejsca, gdzie zapraszano ją na występy. Wydawało mi się, że związek z nią będzie najbardziej sielski w moim życiu” — powiedział po latach.
Maryla Rodowicz i Daniel Olbrychski: rozstanie
„Myślę, że Daniel nie był zazdrosny o moją karierę ani ja o jego sukcesy. Pamiętam, że kiedy rozstawałam się z nim, płakałam całą noc. A rano przyjechał po mnie bus, mieliśmy jechać na koncert do Poznania. Mówię menadżerowi, że nie pojadę, bo nie nadaję się kompletnie. W końcu pojechałam, ale czułam się okropnie” — mówiła Rodowicz w wywiadzie dla magazynu „Viva!”.
On, znowu, złamane serce leczył alkoholem. „Zawsze, kiedy byłem w poważnym związku, myślałem, że to na całe życie. Z Moniką — na zawsze. Kiedy zrewidowałem to przekonanie, zakochałem się w Maryli. Też na zawsze. [...] Maryla bardzo mnie poparzyła, ale ciągle mam dla niej masę czułości i podziwu dla jej talentu” — przyznał w jednym wywiadzie, a w innym podkreślał: „Dzisiaj myślę, że to Maryla wpędziła mnie niechcący w ostre picie. I odeszła”.
Po rozstaniu Rodowicz na krótko związała się z Jaroszewiczem. Przez siedem lat była partnerką Krzysztofa Jasińskiego, z którym ma dwoje dzieci, Jana i Katarzynę. W 1986 roku wyszła za mąż za Andrzeja Dużyńskiego, z którym ma syna, Andrzeja. Po 30 latach para się rozstała. Daniel Olbrychski najpierw związał się z Zuzanną Łapicką, z którą ma córkę Weronikę. Od 2003 roku żonaty jest z Krystyną Demską-Olbrychską. Olbrychski i Rodowicz utrzymują dziś koleżeńską relację.
W najnowszym wywiadzie aktor zapytany o Marylę Rodowicz, podkreślał, że chociaż dzisiaj nie mają do siebie żalu, w przeszłości "poszła mu w szkodę". "A ja ją sobie pięknie odciąłem, tak, jak amputuje się nogę lub rękę. To było tak brutalne, odciąłem ją bez znieczulenia", wyznał w rozmowie dla cozatydzien.tvn.pl.
Czytaj też: Dziewczyna z dobrego domu i amant polskiego kina. Historia miłości Zuzanny Łapickiej i Daniela Olbrychskiego