Wystawa "40 twarzy Bersza" w Leica Gallery

1 z 7

zdjęcie z wystawy "40 twarzy Bersza" — Miłosz Wozaczynski

Techniki cyfrowe i internet grają pierwsze skrzypce też w świecie sztuki. Jednak tradycyjna fotografia z duszą wciąż ma się dobrze, a jej miłośnicy wcale nie ograniczają się do podziwiania mistrzów sprzed lat. W Polsce co roku powstają świetne prace, amatorskie i profesjonalne. A na wielu z nich zobaczymy jednego człowieka - niezwykłego modela Andrzeja Bersza.

Andrzej Bersz to wszechstronny artysta - choć skończył studia na wydziale rzeźby, zajmował się malarstwem, grafiką i nawet projektowaniem wnętrz i mebli. Przygodę z modelingiem zaczął dopiero po 60-tce, przez przypadek. Chcąc rozwijać też fotograficzną pasję, zalogował się na portalu dla fotografów i modeli maxmodels.pl. Z ciekawości założył też drugie konto - jako model, i szybko okazało się, że ma do tego prawdziwy talent. Fotografowie docenili jego otwartość, charyzmę i głowę pełną pomysłów. A sam artysta, który zawsze marzył o aktorstwie, odkrył w sobie pasję do pozowania. Wziął udział w ponad 400 sesjach, zagrał w kilku filmach, bywał na warsztatach i plenerach. A tym, którzy uważają, że są na coś za starzy mówił: „Głowa do góry, po sześćdziesiątce wszystko jest łatwiejsze”.

W warszawskiej Leica 6x7 Gallery można obejrzeć jak Andrzej Bersz zapozował 36 fotografom. Wernisaż tej wyjątkowej wystawy odbył się 8 kwietnia. Dwa dni później dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci pana Andrzeja. Zdjęcia pokazane w galerii miały być hołdem dla jego talentu, niezamierzenie stały się podsumowaniem twórczości. - Pan Andrzej to doskonały przykład na to, że życie pełne pasji to sposób na wieczną młodość - napisano o nim na serwisie, na którym się udzielał. Warto to stwierdzenie zapamiętać i mieć je z tyłu głowy podczas oglądania zdjęć z wystawy.

Portrety Andrzeja Bersza można oglądać do 17 kwietnia 2016 roku w Leica 6x7 Gallery w Warszawie.