Trzy dekady temu świat muzyki doznał niewyobrażalnej straty. W wieku zaledwie 38 lat zmarła ikona polskiego bluesa i rocka, ostatni hippis swoich czasów — Ryszard Riedel. Wokalista Dżemu trafił do szpitala wyniszczony narkotykami, z każdym dniem tracąc świadomość oraz nie rozpoznając bliskich i własnego głosu...

Reklama

Rysiek Riedel zmagał się z uzależnieniem. Umierał w szpitalu

1 sierpnia 1994 roku informacja o śmierci Ryszarda Riedla obiegła całą Polskę. Artysta do końca chciał pozostać człowiekiem niezależnym, wiernym własnym zasadom. W szpitalu przebywał dwa i pół tygodnia. Trafił tam po kolejnej zapaści, a jego stan był bardzo ciężki. Nie poznawał ludzi, schudł, nie jadł... Ryszard Riedel ważył mniej niż 40 kg, a jego organizm był wyniszczony heroiną, od której był uzależniony. Nawet na odwyku miał dostęp do narkotyków, które zabiły go 30 lipca 1994 roku.

Ryszard Riedel, Warszawa, 25.10.1986

Jan Rolke / Forum

„[...] Przez narkotyki zmarnował sobie życie, a mogło być zupełnie inaczej. Nie raz zastanawiam się, jak poradziłby sobie w tych czasach, gdyby wyszedł z tej choroby, bo tak trzeba to nazwać. Miał motywację, jaką była rodzina” — wspominał Jerzy Styczyński w rozmowie z Kamilem Janiszem. Gitarzysta Dżemu trwał przy wokaliście w jego ostatnich chwilach.

„Chciałbym ostrzec wszystkich przed jakimikolwiek używkami. Te zabawki raczej źle się kończą. Wszystkim odradzam zabawy w te rzeczy, młodzież powinna być piękna i zdrowa”, mówił z kolei Rysiek, który krótko przed śmiercią tracił resztki swojej świadomości. Podjął nawet nieudaną próbę ucieczki z placówki, zniweczoną przez czujnego strażnika. Zmarł kilkanaście godzin później.

Zobacz także

Trzydzieści lat temu jego żona, Gola, czekała na powrót dzieci z wakacji. Gdy wróciły, wykonała telefon do szpitala — wtedy usłyszała od lekarza, że jej ukochany mąż nie żyje.

Ryszard Riedel z synem: Sebastian Riedel, 1991 r.

Jerzy Linder / PAP

Rysiek Riedel przed śmiercią nagrał ostatnią płytę. Miał dziury w świadomości

Ryszard Riedel niemal do ostatnich chwil był aktywnym członkiem Dżemu. Pod sam koniec poszedł na tymczasową przerwę, podczas której miał skupić się na leczeniu oraz odwyku. Nim jednak został tymczasowo odsunięty od działań zespołu, zdążył wziąć udział w nagraniach do płyty "Dżem akustycznie". Sesja nagraniowa odbywała się w utrudnionych warunkach ze względu na stan oraz szkody na świadomości wokalisty, wywołane przez uzależnienie od narkotyków.

Bardzo ciężko było nagrywać. Miał dziury w świadomości i nie wiedział, jak ma zaśpiewać. Dla potrzeb płyty przearanżowaliśmy trochę „Naiwne pytania” i nie poradził sobie z tym nowym aranżem. Zagraliśmy więc mu ten utwór po staremu — zaśpiewał. Później przełożyliśmy ten nagrany wokal do nowego aranżu. Rysiek tracił kontrolę podczas tej ostatniej sesji. To był geniusz, ale kiedy był tak słaby, to były tylko przebłyski tego geniuszu. Nie miał siły, żeby dać z siebie więcej” — opowiadał Jerzy Styczyński.

Ryszard Riedel

PAP/Jerzy Linder

Członkowie zespołu Dżem trwali przy umierającym Ryśku

W tym samym wywiadzie gitarzysta Dżemu dodał, że pomimo odsunięcia Ryśka od zespołu do niemal samego końca mieli nadzieję, że pewnego dnia uda im się wrócić w pełnym składzie: „Zawalał nam terminy. Nie dało się tego wytrzymać. Rysiek musiał iść na leczenie, a my musieliśmy grać dalej. Po odwyku miał wrócić. Lekarze zalecali mu przerwę, żeby się odtruł i odzwyczaił od narkotyków, ale zachowywał się jakby tego nie chciał. Nie wytrzymywał, uciekał z każdego detoksu”.

Gdy zrozumieli, że tragedia jest nieunikniona, zaczęli spędzać więcej czasu z umierającym przyjacielem. W tamtym czasie działalność zespołu została zawieszona na czas nieokreślony. „Kiedy umierał, nie graliśmy. W okresie poprzedzającym jego odejście mieliśmy dyżury przy jego łóżku, żeby nie był sam. Wszyscy mieliśmy z nim kontakt, ale jednak potem tracił świadomość”, dodawał.

Stan Ryszarda nieustannie się pogarszał. W pewnym momencie przestał kojarzyć własne piosenki, nie rozpoznawał też swojego głosu na nagraniach. Był to tragiczny czas dla członków Dżemu. „Nie rozpoznawał utworów Dżemu ani swoich tekstów. Kiedy puszczaliśmy mu nasze płyty, to pytał, czy to on śpiewa” — wspominał gitarzysta Kamilowi Janiszowi.

Źródło: dziennikzachodni.pl, kultura.onet.pl

Reklama

Ryszard Riedel podczas koncertu Dżemu

GRAZYNA WOJCIK/East News
Reklama
Reklama
Reklama