Mirek Breguła, Mirosław Breguła, wokalista zespołu Universe
Fot. Pawel De Ville/East News
NIEZWYKŁE HISTORIE

Mirosław Breguła we wspomnieniach syna: „Wolał, żebyśmy nie szli w jego ślady”

Wokalista zespołu „Universe” odszedł 16 lat temu

Maria Elas 3 listopada 2023 20:04
Mirek Breguła, Mirosław Breguła, wokalista zespołu Universe
Fot. Pawel De Ville/East News

Mirosław Breguła był wokalistą ponadczasowej grupy „Universe”. Uwielbiały go miliony fanów, a jego popularność sięgała daleko poza granice kraju. Jego historia nie należy jednak do najszczęśliwszych: począwszy od nieszczęśliwego dzieciństwa, poprzez walkę z uzależnieniem, kończąc na chorobie. Po wielu  cierpieniach muzyk zdecydował się odebrać sobie życie... Lata później wspomniał go syn, Tomasz Breguła, który przybliżył zupełnie inną, ciepłą i rodzinną stronę wykonawcy hitu utworu „Mr. Lennon”. 

Syn Mirosława Breguły o dzieciństwie u boku ojca 

Tomasz Breguła w wywiadzie z Roksaną Maksysz dla portalu mojaprzestrzenkultury.pl wspominał wspólne momenty, które spędził ze swoim ojcem, Jak mówi, było ich bardzo wiele. Już jako dziecko oglądał koncerty grupy „Universe”: „Jeździła z nami ciocia Beatka, siostra mojego taty. Prowadziła stoisko, przy którym można było kupić płyty i kasety zespołu, jakieś gadżety. Często z nią przy nim przesiadywałem. Byliśmy w wielu miejscach, w całej Polsce i nie tylko” wspominał.

Zespół znany był nie tylko w kraju, ale także i wśród Polonii zamieszkałej nawet na innych kontynentach! Syn muzyka wspominał, że miał możliwość odbycia podróży z ojcem do Stanów Zjednoczonych. „Na przełomie 1999 i 2000 roku byłem z nim w Fort Lauderdale, miejscowości obok Miami. Byliśmy też w Orlando i Chicago. To było niesamowite przeżycie”.

Oczywiste jest, że rodzina muzyków nie mogła pojawić się na wszystkich koncertach, w szczególności tych zagranicznych. Tomasz Breguła wspomniał jednak, że kariera jego ojca nie stała na przeszkodzie w utrzymaniu życia rodzinnego: „Tata nie był artystą, który wyjeżdżał w trasy trwające wiele miesięcy. Oczywiście bywało tak, że nie było go w domu przez kilka tygodni, ale od dziecka byłem do tego przyzwyczajony. Kiedy tylko mógł, poświęcał nam czas” mówił Roksanie Maksysz. Dodał także, że jego ojciec był bardzo dobrym rodzicem: „Tata bardzo rzadko podnosił na mnie głos. Nie zmuszał mnie też do niczego. Chciał, żebym był szczęśliwy, znalazł własną drogę, rozwijał się w tych kierunkach, które mnie interesują. Nie oznacza to, że pozwalał wchodzić sobie na głowę. Jeśli ktoś miał być tym „złym policjantem”, to częściej była nim mama” zaśmiał się.

Czytaj także: Zostawił go, gdy miał zaledwie 5 lat. John Lennon nigdy nie był dla Juliana idealnym ojcem

Mirosław Berguła nie chciał, by jego dzieci szły jego śladami

Jak wspominał Tomasz Breguła, muzyka była dla jego ojca całym światem: „Kiedy dorastaliśmy, muzyka cały czas nam towarzyszyła. Na półkach leżały setki płyt. Tata wymyślił w domu wiele piosenek”. Wokalista jednak wcale nie nalegał, aby jego dzieci również się nią zajmowały. Wydawało się, że chciał ich ochronić przed światem show-biznesu. „Pasję do muzyki w nas zaszczepił, ale wolał chyba, żebyśmy nie szli w jego ślady. Nie motywował nas do grania, ale też nie zniechęcał. Dobrze wiedział, że to ciężki kawałek chleba”.

Tomasz Breguła wyznał jednak, że chociaż on i jego brat poszli w innym kierunku, niż ich ojciec, muzyka nie była im całkowicie obca. Jego brat w szkole muzycznej nauczył się gry na fortepianie, a sam Tomasz zapisał się na lekcje śpiewu, chociaż jako zawód wybrał dziennikarstwo, a później rzecznictwo prasowe. Dodał także, że bycie synem muzyka jednego z najbardziej popularnych zespołów lat 80. i 90. ubiegłego wieku wcale nie przyniosło mu żadnych profitów zawodowych: „Kiedy pisałem w „Dzienniku Zachodnim”, dopiero po kilku miesiącach ktoś zorientował się, że mogę być z nim spokrewniony. Nie wiem, czy to, że jestem synem Mirka Breguły, miało jakieś znaczenie w mojej pracy” wyznał. Jednakże przyznał także, że prywatnie zdarzyło mu się usłyszeć nieraz niemiłe słowa: „Ludzie podchodzą do mnie na ulicy i mówią różne, przykre rzeczy – z premedytacją lub nie. Dostałem też wiele nieprzyjemnych wiadomości e-mail i na Messengera”. 

Zobacz również: Irena Santor w przeszłości przeżyła bolesną stratę. Dopiero po latach przerwała milczenie

Mirosław Breguła nie poradził sobie z ciężarem życia

Chociaż Mirosław Breguła doczekał się z żoną Lidią dwójki dzieci i starał się zapewnić rodzinie byt, nie wszystko szło po jego myśli. Okazuje się, że trudne dzieciństwo i przemoc, jakiej doświadczył, odcisnęły na nim ogromne piętno. Gdy miał zaledwie 20 lat, uzależnił się od alkoholu. „Po roku, dwóch picia było już bardzo źle” wyznał w 2007 r. w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Mimo wielokrotnych prób zapisania się na odwyk artysta rezygnował z terapii po kilku wizytach. Do wyleczenia się skłoniła go jednak żona, która miała dość agresywnego zachowania męża: „Pierwszą terapię zawdzięczam żonie Lidzi, tylko dzięki niej zacząłem się leczyć. To było wtedy, gdy po raz pierwszy podniosłem rękę na Lidkę. Pierwszy i ostatni. Wtedy dotarło do mnie, że coś jest nie OK. I od razu poszedłem się leczyć. Kiedy ręka zawisła w powietrzu, zdałem sobie sprawę, że ten moment już nadszedł” wspominał. 

Z alkoholizmu udało mu się wyjść na prawie dekadę. W tamtym czasie mówił, że jest „jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie”. Niestety ten stan nie utrzymał się na długo. Jego małżeństwo rozpadło się, a muzyk, starając się stłumić towarzyszące mu emocje, wrócił do wyniszczającego nałogu. 

Niestety również i sprawy zawodowe nie były w stanie podnieść go na duchu: wokalista stracił wenę i miał dość faktu, że fani wciąż wolą usłyszeć kilka starych, znanych utworów, a wobec jego nowszych, solowych piosenek są obojętni. To pogrążało go jeszcze głębiej w depresji. Na dodatek na rok przed śmiercią, dowiedział się, że choruje na raka krtani. Mężczyzna nie mógł pogodzić się z diagnozą, a swoje smutki topił w alkoholu. W końcu w nocy z 1 na 2 listopada zdecydował się zakończyć swoje życie i popełnił samobójstwo, wieszając się na klatce schodowej w swojej kamienicy. W chwili śmierci miał zaledwie 43 lata. Muzyk został pochowany na cmentarzu obok kościoła św. Marii Magdaleny w Chorzowie Starym. 

Na koncercie pożegnalnym wystąpił jego syn, Tomasz. Zaśpiewał tam bardzo symboliczną piosenkę zespołu „Universe”, zatytułowaną „Kocham cię ojcze”...  

Zobacz także: Uzależnienie powoli go wykańczało, chciał popełnić samobójstwo. Dzisiaj Lech Dyblik jest przykładem dla innych

Jeśli zmagasz się z myślami samobójczymi, odczuwasz smutek lub strach, zadzwoń na darmową infolinię Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym pod numerem 800702222 lub skorzystaj z Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży pod numerem 116 111. Obie linie działają całodobowo.

Mirek Breguła, Mirosław Breguła, wokalista zespołu Universe, Chorzów, 12.02.2007 rok
Fot. ADRIAN SLAZOK/REPORTER
Mirosław Breguła, wokalista zespołu Universe, Chorzów, 12.02.2007 rok

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Maciej Musiał zadzwonił do Dagmary Kaźmierskiej z przeprosinami. Wcześniej zamieścił w sieci niestosowny komentarz

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MAŁGORZATA ROZENEK-MAJDAN: czy tęskni za mediami, kiedy znowu… włoży szpilki i dlaczego wpada w „dziki szał”, gdy przegrywa. MICHAŁ WRZOSEK: kiedyś sam się odchudził, dziś motywuje i uczy innych, jak odchudzać się z głową. EWA SAMA swoje królestwo stworzyła w… kuchni domu w Miami. ONI ŻYJĄ FIT!: Lewandowska, QCZAJ, Steczkowska, Chodakowska, Klimentowie, Jędrzejczyk, Danilczuk i Jelonek, Paszke, Skura…