Śpiewała "Szeptem", "Liliowy wrzos" czy "Żyje się raz". Regina Bielska była jedną z najpopularniejszych polskich wokalistek lat 50.
Jako jedna z pierwszych wokalistek doczekała się programu w radio i telewizji
Choć dziś wielu już o niej zapomniało, Regina Bielska była jedną z najjaśniej świecących gwiazd lat 50. i 60. polskiej sceny muzycznej. Stawiana na równi z takimi nazwiskami jak Sława Przybylska, Irena Santor czy Rena Rolska. Publiczność uwielbiała jej słuchać, a także podziwiać na scenie. Jej nienaganna prezencja tworzyła imponujące kombo z ponadczterooktawową skalą głosu. Zasłynęła z takich utworów, jak "Liliowy wrzos", "Żyje się raz" czy "Pięciu chłopców z Albatrosa”.
Prywatnie związana była z kompozytorem, ich życie przeplatało się z pracą na scenie, rozumieli się tam bez słów. W czasie gdy za granicą kariera artystki wynosiła ją na szczyt popularności, atmosfera w Polsce nie sprzyjała temu samemu. "Zawojowalibyśmy całą Europę", mówiła po latach z żalem wokalistka. Co stanęło na przeszkodzie i jak potoczyło się jej życie?
Regina Bielska: dorastanie, droga do kariery
Urodziła się w 1926 roku, pochodzi z Wilna. Miała ośmioro rodzeństwa i jak wspominała po latach, w jej domu rodzinnym panowała straszna bieda. "Ojciec nie miał zawodu, pracował dorywczo. Mama urodziła dziewięcioro dzieci, ja byłam ósma. Moja siostra Alfreda, piąta z kolei, była pierwszą, która zdobyła maturę. Miała absolutny słuch. Znalazła się pani, która sponsorowała jej naukę w konserwatorium, kupiła skrzypce. A siostra uczyła mnie i brata gry na skrzypcach, fortepianie", opowiadała Regina Bielska w wywiadzie dla Wysokich Obcasów.
Co ciekawe, babka Bielskiej ze strony ojca była magnatką, która dla miłości zrezygnowała z komfortowego życia. Od tamtej pory musiała martwić się o pieniądze, tak samo jak kolejne pokolenie jej rodziny.
"Mój ojciec urodził się w tysiąc osiemset osiemdziesiątym trzecim roku jako nieślubne dziecko bardzo zamożnej, urodziwej, młodej magnatki – jedynaczki. Ona zakochała się i wyjechała ze swoim wybrankiem. O nim też niewiele wiem. Wiem za to, bo o tym opowiadał mi ojciec, że babka była guwernantką i uczyła dzieci muzyki. O rodzicach mojej mamy również nie dowiedziałam się wiele, mamę wychowywał dziadek, który przyjechał z Prus. Był kowalem artystycznym, Niemcem", opowiadała artystka na łamach książki Emilii Padoł "Piosenkarki PRL-u".
Zobacz też: Maciej Damięcki był zafascynowany Magdą Zawadzką. Dlaczego spotykali się ze sobą niecały rok?
Utalentowana muzycznie siostra Alfreda dostrzegła w młodziutkiej Reginie wielki talent i bardzo zależało jej na tym, aby nie został zmarnowany. Zaprowadziła ją do dyrektora Konserwatorium Wileńskiego, profesora Stanisława Szpinalskiego, pianisty i pedagoga, który egzaminował ją do klasy fortepianu. Nalegał także, aby wkrótce zaczęła pobierać nauki śpiewu. Niestety, nigdy do lekcji fortepianu w konserwatorium nie doszło, bo wybuchła wojna.
W wieku 16 lat Regina Bielska dołącza do zespołu smyczkowego założonego przez jej siostrę Alfredę i jej koleżanki. Dziewczyny grywały muzykę romantyczną w kawiarniach, po wojnie zespół przenosi się do Lublina. "Pracowaliśmy w kawiarni Ziemiańska, a obok, na drugim rogu, grał Rachoń w Europejskiej. Ja wciąż grałam na skrzypcach, w zespole grał też mój brat: na akordeonie i trąbce", wspominała wokalistka.
Pobyt w Lublinie był dla muzykującego rodzeństwa etapem przejściowym, wkrótce przedostali się stamtąd na Wybrzeże i wprowadzili do zniszczonego, stumetrowego mieszkania, które nie miało okien i drzwi, musieli je sobie przynieść z innych zniszczonych przez Sowietów lokali. Kiedy reaktywują zespół w Gdańsku, Regina zacznie w nim po raz pierwszy śpiewać i to nie byle gdzie, bo w Grand Hotelu, gdzie wszystko było, jak wspominała, "na wysoki połysk".
Wkrótce jej siostra zdecyduje się na dokończenie swojej muzycznej edukacji w Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej, w jej ślady pójdzie również młodsza siostra, która ukończy na Wybrzeżu średnią szkołę muzyczną.
Występy Bielskiej w Grand Hotelu oglądała od jakiegoś czasu redaktor naczelna gdańskiego radia, Wanda Obniska, która zaproponowała młodej wokalistce, aby nagrała audycję.
"Maria Koterbska już wtedy jeździła z zespołem, więc ja na nagranie też zaprosiłam zespół. Audycja tak wzięła słuchaczy, że zasypali listami redakcję. Zostaliśmy stałym zespołem radia. Słuchacze wybrali nazwę − Albatros. Dostaliśmy też półgodzinną audycję w Warszawie raz w tygodniu. Jako pierwsza miałam swój program na antenie ogólnopolskiej. Przez zespół przewinęli się najlepsi muzycy − i trębacz Alek Musiał, i Włodek Nahorny. W Grand Hotelu zobaczył mnie też Jerzy Harald, zaczęłam z nim nagrywać, ale tylko piosenki, które sama proponowałam, np. z repertuaru Edith Piaf", wspominała w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" Regina Bielska.
Czytaj także: Renata Beger słynęła z kontrowersyjnych wypowiedzi i długiego warkocza. Męża „ściągnęła wzrokiem”
Regina Bielska: życie prywatne, mąż
W 1960 roku Regina Bielska rozstała się ze swoim pierwszym mężem, oficjalnie z powodu niezgodności charakterów. Rok później wyszła za mąż po raz drugi, za Romualda Milnera, kompozytora, aranżera i pianistę, który stał na czele ekipy Albatrosa, z którą wokalistka zaczynała odnosić duże sukcesy.
Już wkrótce staną się zgranym, zharmonizowanym duetem, który rozumie się na scenie bez słów. "Myśmy się świetnie rozumieli. Gdy chciałam, Maldek potrafił w dowolnym miejscu ciszej zaakompaniować, zwolnić. Żartowano, że gramy tak, jakby widział moje oczy z tyłu, na moich plecach. Mnie czasem zdarzało się różnie śpiewać, choćby w zależności od nastroju. On zawsze szedł za mną. Zresztą mój mąż potrafi współpracować z solistą, a to wielka zaleta u muzyka" – opowiadała piosenkarka na łamach książki Emilii Padoł "Piosenkarki PRL-u".
Regina Bielska: u szczytu kariery
Na początku lat 60. Regina Bielska jest już rozchwytywaną wokalistką, ma renomę, a na koncie wiele koncertów w Polsce i za granicą. Zapraszano ją nie tylko do radia, ale także do popularnych programów telewizyjnych. Gościła w takich formatach, jak: „Przy sobocie po robocie”, „Muzyka lekka, łatwa i przyjemna”, „Zgaduj-Zgadula”, „Podwieczorek przy mikrofonie”.
W 1963 roku wypływa w swój pierwszy rejs „Batorym”. W kolejnym roku odbędzie kolejny taki rejs, tym razem z mężem i zespołem, bo wcześniej nie dano im na to zgody. W 1963 roku wokalistka zdążyła także odbyć wielkie tournée po Związku Radzieckim z programem „Mistrzowie Polskiej Estrady”. Wówczas Regina Bielska jako jedyna z całej ekipy polskich artystów została zaproszona na występy w moskiewskim Music-Hallu. "Rosjanie są wrażliwi na muzykę, znają się na niej, dla mnie było to ogromne wyróżnienie", opowiadała po latach.
Regina Bielska: jedna plotka zaszkodziła jej karierze
Wokalistka wraz z mężem i zespołem zjeździli pół świata. Koncertowali w Belgii, Francji, RFN, Wielkiej Brytanii, Austrii, Szwajcarii, Finlandii, Norwegii i Szwecji. W czasie gdy wielu polskich artystów za granicą zdobywało popularność i rozgłos, w Polsce sabotowano ich karierę i zastępowano ich nowymi zespołami. Tak też wydarzyło się w wypadku Reginy Bielskiej.
"Nagrywaliśmy wiele oryginalnych piosenek, których nikt inny nie nagrywał. Te kompozycje często były odrzucane", skarżyła się artystka. Kiedy w połowie lat 60. małżeństwo przeprowadzi się do stolicy, szybko zrozumieją, że atmosfera na warszawskim rynku muzycznym jest daleka od życzliwej. Wielu zazdrościło kariery, jaką Bielska realizowała poza granicami kraju, już po występach na "Batorym" zespół otrzymał kilka propozycji od zagranicznych impresariów, a na to nie patrzono wówczas w Polsce przychylnie. Kiedy nadarzyła się okazja, aby zasabotować w jakimś stopniu plany Bielskiej, tak też się stało.
Kiedy PAGART dowiedział się o możliwości podpisania kontraktu z agentem słynnego wówczas zespołu Hazy’ego Osterwalda, zablokowano to. "Miał pod swoją opieką gwiazdy znane w wielu krajach. Zawojowalibyśmy całą Europę. Przez trzy miesiące się o nas dopominał, w końcu straciliśmy kontakt. Nazywał się Carl Schlaepfer" – wspominała z żalem artystka.
Po latach Regina Bielska opowiedziała o plotce, która wpłynęła na przebieg jej dalszej kariery w kraju.
"W sześćdziesiątym siódmym odwiedzili nas w Warszawie kompozytor Henryk Jabłoński z żoną. Przyjechali na „Warszawską Jesień”. Zaproponowali, żebyśmy wspólnie spędzili urlop w Domu Pracy Twórczej ZAiKS-u w Szklarskiej Porębie, a ponieważ mój mąż jest długoletnim członkiem Stowarzyszenia, nie było problemu z otrzymaniem pokoju. Na miejscu przebywał już Władysław Szpilman z rodziną. Powiedział mi, że rozsiewam
plotki o tym, że jego kochanką jest jedna z piosenkarek, która swoją popularność i to, że tak wiele nagrywa, zawdzięcza właśnie romansowi z nim. Zdębiałam, bo nawet gdybym była taką okropną plotkarą, to w życiu nie pomyślałabym, że on i ta niezbyt urodziwa piosenkarka mogą mieć romans. Powiedziałam mu to, a on chyba mi uwierzył, bo od razu zaproponował mi nagranie piosenki Jerzego Gerta i Tadeusza Śliwiaka Nikt mi ciebie nie odbierze. Nagrałam ją wkrótce z orkiestrą Polskiego Radia pod dyrekcją Stefana Rachonia", opowiadała na łamach książki Emilii Padoł Regina Bielska.
Artystka wyznała, że to właśnie ta nieprawdziwa pogłoska była powodem utraty większości jej nagrań, które powstały w Warszawie. Zresztą nagrania w gdańskim radio też zachowały się tylko w niewielkiej ilości.
Zobacz również: Doczekali się dwóch synów, po rozstaniu padły poważne oskarżenia. Bajkowe życie Rafała Olbrychskiego i Agaty Strzępek zamieniło się w koszmar
Regina Bielska: koniec kariery, ostatnie lata
Schyłek kariery Reginy Bielskiej przypadł na lata osiemdziesiąte. Wówczas artystka wraz z mężem zamieszkała w domu w Zakopanem, który budowali w poprzednich latach. W połowie lat dziewięćdziesiątych wrócili jednak na ukochane Wybrzeże — za bardzo tęsknili.
Regina Bielska zmarła 14 listopada 2018 roku, miała 92 lata.