Reklama

"Kasztany", "Bajo Bongo", "Mambo Italiano" czy "Czy pani tańczy twista" - te wielkie hity ubiegłych lat wykonywane były przez jedną wokalistkę, Nataszę Zylską. I chociaż wyśpiewywane wersy okazały się ponadczasowe i śpiewane do dziś, to pamięć o samej wokalistce już niekoniecznie. U szczytu kariery Natasza Zylska wyjechała z kraju. Jak potoczyło się jej życie?

Reklama

Kim była Natasza Zylska? Droga do kariery

Przyszła na świat 13 grudnia 1933 r. w Wilnie, w żydowskiej rodzinie jako Natalia Zygelman. Dopiero później przyjmie pseudonim artystyczny i stanie się Nataszą Zylska. Jej rodzice, Jan i Żaneta, widząc jak ich córka od najmłodszych lat lgnie do muzyki i śpiewania na scenie, wspierali ją w jej zainteresowaniach. Gdy Natalia miała zaledwie 9 lat, wygrała wileński Dziecięcy Festiwal Piosenki. Dostała się wtedy do kolejnego etapu, który miał się odbyć w Moskwie, ale postępująca wojna przekreśliła te plany.

W rodzinnym mieście skończyła podstawową szkołę muzyczną. Kolejne lata zaprowadzą Zygelmanów do Katowic, trudno jednak o ustalenie dokładnych dat ich przyjazdu do Polski. Według jednych źródeł okupację przeczekali już w Polsce, ukrywając się w jednej z kamienic. Inne zapiski podają, że młoda Natasza Zylska znalazła się na Śląsku dopiero po wojnie i wtedy też dostała się do technikum górniczego.

Zdobyła tam zawód górnika-planisty, ale nigdy potem nie miała okazji się w nim sprawdzić. Zaangażowała się za to w działalność zespołu rozrywkowego, który należał do górniczego związku zawodowego. Natasza mogła zdobywać tam swoje pierwsze poważne doświadczenia sceniczne, zwłaszcza że na brak występów ta grupa nie narzekała.

W edukacyjnej ścieżce Nataszy Zylskiej znalazła się także Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna w Warszawie. Studiowała tam na Wydziale Estradowym z ambicjami na zawód reżyserki, ale po roku ten plan uległ zmianie, nie do końca wiadomo z jakich powodów. Pewne jest, że w 1954 roku talentem wokalnym Zylskiej zachwycił się Waldemar Kazanecki – kierownik orkiestry przy Wojewódzkim Domu Kultury w Katowicach (wówczas: Stalinogrodzie), który został później także kierownikiem własnego zespołu instrumentalnego.

W młodziutkiej artystce zobaczył swoją solistkę. "Podobno na pomysł tego scenicznego angażu Zylska patrzyła sceptycznie. Bała się blamażu. Uległa, gdy uświadomiła sobie, że jeden występ z zespołem jest w stanie pokryć koszty jej życia w Warszawie. Przez cały miesiąc", pisała w swojej książce "Piosenkarki PRL-u" Emilia Padoł (wyd. Znak).

Zobacz też: Kazimierz Rudzki błagał, by z nim była. Danuta Szaflarska dwukrotnie odrzuciła jego oświadczyny

Natasza Zylska z zespołem Skowrońskiego, Polska 1958 r.

PAP/Kazimierz Seko

Natasza Zylska: rozwój kariery, największe hity

Bardzo szybko okazało się, że Kazanecki miał świetną intuicję co do doboru repertuaru, a jego grupa w mgnieniu oka stała się na Śląsku ogromnie popularna. Uwielbienie słuchaczy przekładało się naturalnie na samą solistkę, bo to jej głos głównie niósł się na występach i w radio.

Znakiem rozpoznawczym muzyków stały się pomysłowe wykonania utworów, które biły rekordy popularności w niemieckich rozgłośniach radiowych (a te na Śląsku były wówczas bardzo chętnie słuchane!). Tak było m.in. z piosenką "Piotruś", która w błyskawicznym tempie stała się szlagierem, a z Zylskiej uczyniła gwiazdę.

Potem przyszedł czas na kolejny hit zaimportowany z Zachodu, czyli Bajo-bongo. Wielu uważa dziś, że to jedna z mniej ambitnych piosenek w repertuarze Zylskiej, ona sama chyba też za nią nie przepadała, ale sam utwór wpadał w ucho, był skoczny, pozytywny i bardzo szybko przyjął się wśród słuchaczy. „Przecież myśmy byli wtedy tak popularni, tak znani, tak sławni, jak nikt inny byliśmy nawet popularniejsi od Marii Koterbskiej”, wyznała przed laty piosenkarka (cytat z książki "Piosenkarki PRL-u" Emilii Padoł).

Wkrótce Nataszą Zylską zainteresowała się warszawska centrala Polskiego Radia, która zaczęła puszczać jej przeboje. Zaczęła nagrywać także z orkiestrą Cajmera, a jeden z jej największych przebojów − Pik, pik, pik − napisał dla niej sam Władysław Szpilman. To był czas, w którym artystka zaczęła widzieć w swoich scenicznych występach ścieżkę kariery. Do tej pory nie traktowała tego zajęcia aż tak poważnie.

Czytaj także: Udawali, że się nie znają, nie każdy wie, że są rodziną. Syn Anny Seniuk poszedł w jej ślady

Następne utwory Zylskiej przynoszą kolejne sukcesy, ale też i polityczne skandale w tle. Tak było z piosenką "Wiśniowy sad" - kiedy w 1956 r. w Moskwie odbył się Zjazd Partii, cały kraj zaczął śpiewać zamiast "ośmielił nas wiśniowy stary sad", to "odmienił nas dwudziesty partii zjazd". Kiedy Zylska przypominała tę piosenkę na koncertach, publiczność w przeciwieństwie do piosenkarki śpiewała chórem swój autorski werset.

Z kolei za utworem "Kukurydza", który opowiadał o miłosnych uniesieniach kochanków, krył się przytyk do deklaracji Nikity Chruszczowa, który ogłosił wówczas, że uprawą kukurydzy odmieni sytuację i naprawi kryzys żywnościowy w ZSRR. To mambo napisane zostało przez małżeństwo Kazimierza Szemiotha (tekst) i Hannę Skalską (muzyka). To zresztą Szemiothowi Zylska zawdzięczała swoje największe przeboje w drugiej połowie lat pięćdziesiątych, tj. Klipsy, Jesienna rumba, Ach, znów Fernando czy Plamy na suficie.

Zobacz także: Pobrali się w Zakopanem, nigdy nie nosili obrączek. Tak wyglądało małżeństwo Magdaleny Zawadzkiej i Gustawa Holoubka

Natasza Zylska, 1958 r.

CAF - Kazimierz Seko

Natasza Zylska: temperament na scenie

W końcówce lat 50. Natasza Zylska miała na koncie kilkadziesiąt nagranych piosenek, tłumy fanów i wiele koncertów na koncie. Te ostatnie były dla wielbicieli wokalistki niesamowitym doznaniem, sprawiały, że można było doświadczyć temperamentu, pogody ducha i świetnych, scenicznych ruchów artystki. Śpiewane przez nią samby, rumby i mamby okraszone były jej tanecznymi popisami.

„W tamtych czasach mikrofony były słabe, wzmacniacze słabe, nagłośnienie słabe, więc piosenkarze trzymali się mikrofonów, a te były przymocowane do statywów i zmuszały, żeby do nich się przykleić. Nata umawiała się z dyrygentem, że orkiestra będzie grać dłuższe partie instrumentalne, będzie miała więcej solówek, wtedy ona, jej solistka, będzie mogła się ruszyć sprzed mikrofonu, nawet zatańczyć” – opowiadał Janusz Gniatkowski, członek zespołu, z którym występowała Zylska.

Na scenie zachwycała także swoimi efektownymi kostiumami, można ją było zobaczyć m.in w okazałej, welurowej sukni, która uszyta była ze... starych kotar. Zylska miała na koncie sukces, ale nie szedł on wtedy z dużymi pieniędzmi, a co za tym idzie, w swój wizerunek sceniczny wkładała dużo kreatywności.

Czytaj również: Jolanta Nowak zachwyciła w "najbardziej bezwstydnej komedii PRL-u". Dlaczego porzuciła aktorstwo?

Natasza Zylska: rozwód, wyjazd do Izraela

W 1960 roku Natasza Zylska rozwodzi się ze swoim partnerem. "Zdaje się, że związek z pierwszym mężem był jedną z pilniej strzeżonych tajemnic piosenkarki, która przecież powszechnie uchodziła wówczas za kobietę niezamężną", pisała w swojej książce "Piosenkarki PRL-u" Emilia Padoł. Zagadką jest, kiedy artystka wzięła ślub i ile trwało jej małżeństwo. Wiadomo tylko, że jej wybranek pochodził z Łodzi, nosił nazwisko Bilenkin i był Żydem.

W tym samym roku, prawdopodobnie pod wpływem zmian w życiu osobistym, Zylska decyduje się rozstać z zespołem, z którym przez ostatnie lata odnosiła wielkie sukcesy. Idąc za ciosem jeszcze w tym samym roku wyjeżdża do Izraela. Na początku tylko na kilka tygodni, potem wraca do kraju i kontynuuje śpiewanie u boku takich gwiazd jak Violetta Villas czy Hanna Rek.

Trzy lata później wokalistka wyjechała do Izraela już na stałe. Tam próbowała kontynuować swoją muzyczną karierę, nagrała nawet dwie płyty, koncertowała, śpiewając piosenki w języku hebrajskim, ale nigdy nie powtórzyła sukcesu z PRL-u. Zylska rozważała wówczas podjęcie pracy w kopalni miedzi w Timmie, jej los potoczył się jednak inaczej. Spotkała miłość, wyszła za mąż po raz drugi i doczekała się dziecka. Kiedy na świecie pojawiła się jej córka Talila, Natasza raz na zawsze zrezygnowała ze śpiewania.

Natasza Zylska: jak potoczyło się jej życie?

Odnalazła się za to na innym twórczym polu - zajęła się rzeźbą i ceramiką i odniosła na tym polu niemały sukces. Jej pierwsze prace, które wystawiła w galerii, sprzedały się w niecałe dwie godziny. "Wynajęłam piec ceramiczny, zaczęłam , jak nazywałam swoją pracę, najpierw dla mamy, potem dla siebie i dla córki. Kiedy ludzie zaczęli interesować się moimi pracami, pomyślałam sobie — chyba warto spróbować, skoro szczęście zaczyna się do mnie uśmiechać", mówiła potem w wywiadzie dla gazety "Nowy Kurier" z Tel Awiwu.

Zapytana o swój wyjazd z Polski, zastrzegła: "Tylko nie piszcie, na Boga, że to była walka ideowa. Miałam powody osobiste. I prawdą jest, że zrezygnowałam z wielkiej popularności i z dużych pieniędzy". Zylska nie tęskniła za sceną ani za krajem, w Izraelu mieszkała do końca swoich dni, a w nowej pasji odnalazła spełnienie. Zmarła 29 marca 1995 r.

Czytaj też: Marta Mirska: wielka gwiazda polskiej piosenki zmarła z biedy i niedożywienia

Reklama

Źródła: kultura.onet.pl, natemat.pl

Reklama
Reklama
Reklama