Reklama

Swoją wrażliwością i niezwykłym talentem zachwyca w kolejnych utworach. Jednak największą popularnością wciąż cieszy się Dumka na dwa serca, którą Mieczysław Szcześniak wykonywał w duecie z Edytą Górniak. Przez długi czas o wokaliście nie mówiło się wiele, zniknął z przestrzeni medialnej. W jednym z wywiadów Mietek Szcześniak wyznał, że był moment, w którym musiał mierzyć się trudnymi doświadczeniami. Nie ukrywa, że dziś inaczej patrzy na pewne kwestie.

Reklama

Mieczysław Szcześniak o cenie popularności i sukcesie

W jego życiu nie brakowało momentów, które pomogły przewartościować pewne kwestie. Mieczysław Szcześniak od prawie 40 lat zachwyca na scenie i a jego twórczość zajmuje szczególne miejsce w sercach fanów. W pewnym momencie artysta wycofał się z show-biznesu i planował porzucić swój zawód.„Uznałem, że będę zarabiał na życie w inny sposób, bo bycie muzykiem kosztuje mnie za dużo frustracji, których nie chcę w moim życiu. Nie chcę gromadzić negatywnych uczuć”, opowiadał w jednym z wywiadów [cytat za Onet Muzyka]. Na szczęście dzięki rozmowie z bliskimi, postanowił nie rezygnować ze swoich marzeń i żyć zgodnie ze swoimi przekonaniami, najlepiej i najswobodniej jak potrafi.

Największą radość obok tworzenia odczuwa dzięki spotkaniom z publicznością. To ogromne szczęście i sukces. „Pomimo tego, że w mediach nie za często goszczę, to gram regularnie kilka koncertów miesięcznie i mam stałą publikę”, wspominał w 2016 roku w Trójce Polskim Radio. O kwestii popularności i pojawiania się w przestrzeni medialnej wspomniał także w rozmowie z Pauliną Sochą-Jakubowską. „Między nami a publicznością jesteście wy, media. Jeżeli nas zapraszacie, to publiczność ma do nas dostęp. Jeśli nie, to nie ma. Chyba że tylko na koncertach, ale to się wiąże, bo to napędza”, tłumaczył w podcaście Wprost przeciwnie.

Czytaj też: Wylądował na odludziu, zszokował wyznaniem. Przemysław Kossakowski opuścił Polskę

Krzysztof Kuczyk / Forum

Mieczysław Szcześniak, nagranie programu „Pytanie na śniadanie”, Warszawa, 04.10.2014 rok

Mieczysław Szcześniak stracił część dorobku. Kilkukrotnie padł ofiarą złodziei

Artysta przyznał, że jego codzienność nie różni się niczym od życia innych ludzi. Czasami przyszło mu za to płacić wysoką cenę. Kilkukrotnie został okradziony... „Ja lubię normalnie żyć. I na przykład z tego powodu byłem dwa razy okradziony w Warszawie, w mieszkaniu, i w Krakowie gdzie mieszkałem również. Ponieważ nie mieszkałem za zasiekami, za jakimiś szlabanami, tylko normalnie. I to "normalnie" było wykorzystywane”, dodawał w rozmowie z dziennikarką w podcaście Wprost przeciwnie.

Czytaj też: Wiara jest dla niego jak oddech, nie "zapisał się" do żadnego Kościoła. Dzięki Bogu czuje się szczęśliwym człowiekiem

Te doświadczenia były dla Mieczysława Szcześniaka kolejną ważną lekcją i skłoniły go do refleksji na temat tego, co w życiu liczy się najbardziej. Wokalistka skupia się na budowaniu wspomnień, relacji, przeżywania czasu z bliskimi, a nie na rzeczach materialnych, bo to nie one są najważniejsze. Dodawał też, że widok splądrowanego domu był dla niego bolesnym przeżyciem. „To jest dojmujące, ale zastanawiałem się, siedząc na tej kupie bałaganu, bo wszystko było z szuflad porozsypywane, na środku pokoju, żeby przejrzeć najszybciej jak to było możliwe… Że właściwie jestem trochę wdzięczny też, bo to mi pokazuje, co jest co warte. Przypomniałem sobie taki tekst żeby "nie lokować swojego serca i swoich skarbów w to, co się spali, co może się zatopić, co może pordzewieć, bo to nie trwałe”, dodawał rozmowie z Pauliną Sochą-Jakubowską.

WOJCIECH STROZYK/REPORTER
VIPHOTO/East News
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama