Jedenaście lat temu Marek Jackowski zostawił fanom ostatnią wiadomość. Śmierć zastała go niedługo później...
Dziś mija kolejna rocznica śmierci muzyka
Dziś, 18 maja mija kolejna rocznica śmierci Marka Jackowskiego, założyciela kultowego zespołu Maanam. Był legendą polskiej sceny muzycznej z głową pełną pomysłów do realizacji. Tamtego feralnego dnia zostawił wiadomość fanom, jej treść napawała optymizmem. "Życzę miłej, gorącej soboty i niedzieli" — pisał rozweselony Jackowski. Parę godzin później już nie żył.
Marek Jackowski tuż przed śmiercią zwrócił się do fanów
Był sobotni, majowy poranek, rok 2013. Tamtego dnia Marek Jackowski obudził się z zamiarem pracy w swoim ukochanym studio. Czuł się świetnie, na zdrowie nie narzekał — w zasadzie nic nie zapowiadało nadchodzącej tragedii.
Były mąż Kory Jackowskiej, z którą niegdyś występował w zespole Maanam, miał akurat przed sobą kolejny muzyczny projekt do realizacji. "Drodzy przyjaciele i korespondenci! Jeżeli nie odpisuję to znaczy, że pracuję w studio. Zaległości nadrobię w wolnej chwili. Tymczasem życzę miłej, gorącej soboty i niedzieli" — zwrócił się do fanów za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Niedługo po tej wiadomości fatalnie się poczuł...
Kora, Marek Jackowski, 12.07.1994 r.
Jeszcze tego samego dnia swój wpis zamieściła Kora. Jej słowa wstrząsnęły całą Polską: "Pragniemy się z wami podzielić bardzo smutną wiadomością. Dziś zmarł Marek Jackowski. Wielki muzyk. Wspaniały kompozytor. Cudowny człowiek. Łączymy się w bólu z rodziną, przyjaciółmi i fanami. Niech spoczywa w pokoju...", pisała zrozpaczona artystka. Okazało się wówczas, że nagła śmierć muzyka nastąpiła w wyniku zawału serca.
- TYLKO NA VIVA.PL: Zajmuje w jej sercu szczególne miejsce, wiele mu zawdzięcza. Anna Rusowicz poruszająco wspomina ukochanego "Wujaszka"
Marek Jackowski pracował do ostatnich chwil. Miał plany związane z legendarną grupą
Uroczystości pogrzebowe odbyły się w błyskawicznym tempie. Ostatnie pożegnanie Marka Jackowskiego miały miejsce we Włoszech zaledwie dzień później. Taką decyzję podjęła jego ówczesna żona Ewa, z którą aż do śmierci mieszkał pod Neapolem. Para wychowywała razem trójkę nastoletnich córek: Biankę, Palomę i Sonię. Rodzina była dla artysty bardzo ważna.
"Więź z tatą była jedyna w swoim rodzaju. Wręcz magiczna, rozumieliśmy się bez słów, wystarczyło, że na siebie spojrzeliśmy. Tata miał ogromny spokój, nie widziałam go nigdy zdenerwowanego. Był najlepszym rodzicem, jaki mógł się nam przytrafić. To była taka aura w domu" — wspominała Paloma w rozmowie z Faktem.
Marek Jackowski z żoną Ewą i córkami, Viva! maj 2000
Muzyk zostawił po sobie wiele niezapomnianych hitów, jednak wielu projektów nie zdążył zrealizować przed śmiercią. Odszedł 18 maja, tuż przed zaplanowanymi koncertami w Polsce. Miał również plany dotyczące Maanamu. "Marek zdradził mi, że nazwa Maanam jest zamknięta w dobrym sejfie na czas nieokreślony. I nie wiadomo, czy jeszcze go kiedyś otworzy. Jego nagłe odejście wszystko przekreśliło" — wyznał Faktowi Michał Szulim, wokalista zespołu Plateau, z którym Marek Jackowski pracował przez ostatnie lata swojego życia. Poznali się w 2011 roku, kiedy były mąż Kory otrzymał od grupy zaproszenie na trasę czwartej płyty zespołu "Projekt Grechuta".
- SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Jego hit "Siłacz" nuciła cała Polska. Po latach usunął się w cień, następnie zdecydował na przełomowy krok
Trudno uwierzyć, że mija jedenaście lat, odkąd Marka Jackowskiego nie ma już wśród nas...
Marek Jackowski