Dzięki niej zerwał z nałogiem, doczekali się trzech córek. Historia miłości Marka i Ewy Jackowskich
Była u jego boku aż do końca
Miał 66 lat, zmarł w ukochanych Włoszech. To był zawał serca. Marek Jackowski nie zagrał zaplanowanych na kolejne dni koncertów, nie nagrał płyty, na którą pisał piosenki, nie przytulił też już nigdy ukochanej żony. Ewa Jackowska była tą, którą poślubił jako trzecią. Przypominamy historię tej miłości.
Artykuł aktualizowany 11.12.23 r.
Tak kochali się Marek i Ewa Jackowscy. Poznanie, przeprowadzka, dzieci
Publiczność uwielbia koncerty w majówkę, dlatego artyści chętnie na takie występy się zgadzają. Nie inaczej było 3 maja 1992 roku w Polkowicach, gdzie dla lokalnych mieszkańców miał zagrać Maanam. Ten dzień zmienił jednak życie Marka Jackowskiego nie jako muzyka, a jako człowieka. To tam założyciel kapeli spotkał po raz pierwszy miłość, która towarzyszyła mu do końca życia.
Mowa o Ewie (później) Jackowskiej, która stała wśród oczekującej na widowisko publiczności. Pogoda jednak nie sprzyjała, więc fanka formacji spróbowała dostać się przed czasem do sali, w której Maanam miał próbę! Udało się! „Ten maj był rzeczywiście bardzo zimny i bardzo lało w ten dzień. Poprosiłam kogoś ze znajomych, który stał tam na bramce, żebym po prostu mogła wejść i nie musiała już czekać i marznąć w oczekiwaniu na koncert”, opowiadała Radiu Wnet. Dodała też, że Marek Jackowski poprosił ją o numer telefonu. Zadzwonił. Ale po 3 miesiącach!
Zakochani zaczęli się spotykać, aż w końcu zostali parą. To przy młodszej od siebie partnerce artysta kontynuował trwanie w trzeźwości. Na początku lat 90. idol tłumów wyrwał się ze szponów nałogu alkoholowego i zaczął nowy etap swojego życia.
Wraz z ukochaną zamieszkali w Zakopanem. Jak mieszkało się im w górach? „Zakopane nie jest takie piękne i ma swój urok. Jest może fajne na chwilę, ale mieszkanie tam na dłużej jest naprawdę uciążliwe”, wyjawiła w tym samym wywiadzie wdowa po muzyku.
Zobacz też: Przez lata go wychowywał, dziś kłócą się w sądzie. Syn Kory jest uwikłany w konflikcie z ojczymem
By zmienić otoczenie i temperatury, cała rodzina przeprowadziła się do Włoch. San Marco di Castellabate we Salerno pod Neapolem okazało się wymarzonym miejscem do życia.
Żona i dwie córki Marka Jackowskiego, 2022
Już jako małżonkowie cieszyli się też z powiększenia rodziny. Opiekowali się trzema córeczkami: Bianką, Palomą i Sonią. Pierwsza z nich jest dziś po doktoracie z onkologii, który broniła w Irlandii; druga - zajmuje się certyfikowaniem i wycenianiem diamentów; trzecia zaś jest studentką architektury.
Piękną codzienność przerwał dopiero maj 2013 roku. Marek Jackowski na Facebooku napisał wtedy z rana. „Drodzy przyjaciele i korespondenci. Jeżeli nie odpisuję, to znaczy, że pracuję w studio. Zaległości nadrobię w wolnej chwili. Tymczasem życzę miłej, gorącej soboty i niedzieli”, czytaliśmy w sieci. Niestety kilka chwil później nie żył. Miał 66 lat. Dziś, równo 10 lat, po jego odejściu, ciepło do wspominamy.
CZYTAJ TEŻ: Marek Jackowski w latach 80. romansował z gwiazdą polskiego kina. Grażyna Szapołowska uległa jego urokowi
Marek Jackowski o trzecim małżeństwie i córkach. Wywiad archiwalny VIVA! 2000
Przypomnijmy, co muzyk opowiadał dziennikarce VIVY! 23 lata temu. Autorką rozmowy jest Patrycja Matuszewska.
Ma Pan też trójkę dzieci...
Marek Jackowski: Trzy córeczki.
No to ma Pan babiniec w domu!
Ale jaki słodki! One wszystkie są fantastyczne – to najlepsza rzecz, jaka spotkała mnie w życiu. Oprócz synów, których mam z wcześniejszego małżeństwa z Korą – Mateusza i Szymona. Mateusz jest moim prawdziwym synem, Szymona wychowywałem jak syna. Wtedy miałem nieustające tornado, teraz mam trzy księżniczki.
W jakim wieku te księżniczki?
Najstarsza – 4,5, młodsza – 3,5, najmłodsza – 8 miesięcy.
Pana życie diametralnie się zmieniło. Małe dzieci, młoda żona... Jak się poznaliście?
Jak dochodziłem do porządku ze sobą, to prowadziłem w duchu rozmowy z Panem Bogiem. Powiedziałem: „Boże, narobiłem sobie poważnych kłopotów. Sam zszedłem na manowce. Ty mnie wyciągnąłeś do życia. Teraz prowadź”. Gdyby to anegdotycznie opowiedzieć, było tak. Pan Bóg odpowiedział: „Jedź tam i tam na koncert”. Pojechałem. Wychodzę godzinę przed koncertem na scenę. Patrzę, siedzi na sali dziewczyna – młoda, uśmiechnięta, wymalowana. „Panie Boże, to jakaś pomyłka”, mówię. „Nieporozumienie! Ona jest za młoda”. Jeszcze w trakcie występu poprosiła mnie o autograf – jakimś cudem przyszło mi do głowy, żeby wskazać jej kulisy i poprosić, by przyszła po koncercie. Miałem gitarę w rękach – nie mogłem podpisać. Przyszła. Powiedziałem: „Panie Boże, przecież to nie może być to!”, a Pan Bóg mi na to: „Przynajmniej weź telefon”.
I wziął Pan?
Wziąłem, ale przez trzy miesiące siedziałem i czasami brałem ten numer do ręki. Zastanawiałem się, czy nie zgłupiałem kompletnie.
Dlaczego? Jaka jest między wami różnica wieku?
Mniejsza niż między Jackiem Nicholsonem a jego ostatnią „narzeczoną”.
Rozumiem...
Marek Jackowski: Okazało się, że to małżeństwo jest dla mnie zbawienne. Ta najmłodsza dziewczyna w moim życiu uporządkowała wszystkie moje sprawy. Jest zdrowo myślącą osobą, wspaniałą kobietą. Wiele wyfiokowanych pań mogłoby powiedzieć, że Jackowski zwariował, ale powiedziałyby tak z czystej zazdrości. Mam wreszcie swój upragniony dom, normalną rodzinę, wspaniałe córeczki. Czasami jestem zmęczony, bo małe dzieci potrafią dać nieźle w kość. Ale ogólnie mam teraz szczęśliwy czas...
A czym się różni wychowywanie dziewczynek od wychowywania chłopców? Powiedział Pan: kiedyś tornado – dziś księżniczki.
Dziewczynki też potrafią rozrabiać, tylko nie można ich karcić. Bo jak? Przecież nie da się klapsa w pupę – wtedy płaczą i są bardzo nieszczęśliwe. A chłopaki? Moich dwóch synów i ich czterech kolegów przychodzi z podwórka. W domu zaczyna się zadyma. Sześcioletni giganci rozrabiają jak mało kto. Nie sposób ich upilnować. A na podwórku? Jeżdżą na rowerach, rzucają się kamieniami albo bawią w Rambo III... Tragedia.
Ale Pan nie jest surowym ojcem?
Dziś już nie. Dojrzałem do tego. Może 25 lat temu sytuacja byłaby inna. Byłem ciągle w trasie, wiecznie tęskniłem... Kiedyś nie miałem tyle cierpliwości – byłem zmęczony. Walczyłem z alkoholem, życiem – nie miałem siły iść z dziećmi na spacer, rysować z nimi, porozmawiać czy nawet obejrzeć film. A dzieciom czasami wystarcza, że nie zamyka się ich w pokoju z wideo, tylko ogląda film razem z nimi – są szczęśliwe, gdy po prostu jesteś.
Marek Jackowski, 2011
Zobacz również: Romansował z Korą, jego karierę przekreślił wypadek. Po nim Bogdan Kowalewski musiał zmienić specjalizację
[Ostatnia publikacja na Viva Historie: 03.05.2024 rok]