Reklama

O Jennifer Lopez wciąż jest głośno. Wszystko za sprawą jej ostatnich projektów, które rozzłościły miliony ludzi na całym świecie. Przypomnijmy, że najnowszy album wokalistki okazał się wielkim rozczarowaniem, gdyż przyciągnął niewielką grupę fanów. Do tego doszły: trasa koncertowa, którą nikt nie jest zainteresowany oraz film dokumentalny, po którym wylała się fala negatywnych komentarzy. I choć wydawało się, że to już koniec niepowodzeń, internauci nie dają za wygraną... Czy kariera Jennifer Lopez jest zagrożona?

Reklama

Czy to koniec kariery Jennifer Lopez?

W sieci pojawiają się kolejne komentarze, które mogą zaszkodzić popularnej piosenkarce. Internauci przeanalizowali film pod tytułem „Nieopowiedziana historia wielkiej miłości", w którym artystka wspominała między innymi swoje trudne dzieciństwo. Wiele osób jednak twierdzi, że Jennifer Lopez kłamie w żywe oczy. Do dyskusji włączyli się nawet jej znajomi z przeszłości, którzy na platformie TikTok opowiedzieli, jak wglądało jej życie z ich perspektywy. Z nagrań wynika, że wokalistka nie pochodziła z ubogiej rodziny, a stwierdzenie, że chodziła z potarganymi włosami, jest kłamstwem. Na domiar złego, społeczność Bronksu podkreśla, że artystka wykorzystuje ich, by wzbudzić litość wśród fanów. W dodatku kłamie, gdy mówi, że w przeszłości pomagała osobom biednym.

CZYTAJ TEŻ: Cher walczy w sądzie ze swoim synem. Artystka chce go objąć kuratelą

Peter Kramer/NBCU Photo Bank/NBCUniversal via Getty Images via Getty Images

Feministka? To właśnie z tymi artystkami Jennifer Lopez miała konflikt

Na tym jednak nie koniec. Internauci postanowili również przypomnieć wszystkim archiwalne materiały z udziałem Jennifer Lopez. Wynika z nich, że artystka w latach 90. uważała się za jedną z największych gwiazd w Hollywood. W wywiadzie dla serwisu MovieLine mówiła wprost: „Jestem najlepsza. Czuję, że mogę robić wszystko — zagrać jakąkolwiek rolę. Jestem nieustraszona". Najwięcej kontrowersji wzbudziła jednak jej wypowiedź, w której uderzyła w uwielbianą aktorkę — Salmę Hayek. „Jesteśmy z dwóch różnych światów. Ona jest seksbombą i takie właśnie gra role. Ja robię najróżniejsze rzeczy. Śmieszy mnie, że krąży plotka, że to jej najpierw zaproponowano rolę Seleny, ponieważ jest to całkowite kłamstwo", kwitowała. To nie była jednak pierwsza osoba, o której wypowiedziała się w nieprzychylny sposób. Cameron Diaz nazwała „szczęśliwą modelką, która dostała wiele możliwości, z którymi mogłaby więcej osiągnąć". Zaznaczyła również, że nigdy nie była wielką fanką twórczości Winony Ryder, a osoby z jej otoczenia nigdy się nią nie zachwycały.

Nie pozostawiła też suchej nitki na Madonnie, o której mówiła: „Świetna performerka, lecz zła aktorka". „Aktorstwem zajmuję się ja, więc jestem przewrażliwiona na tym punkcie", kwitowała. Gwyneth Paltrow również została zaatakowana słownie przez Jennifer Lopez. „Przypomnisz mi, w czym ona ostatnio grała? Przysięgam na Boga, nie mogę sobie przypomnieć żadnego filmu z jej udziałem. Słyszałam więcej o jej związku z Bradem Pittem niż o jej karierze filmowej", wyznała w jednym z wywiadów.

Internautów nie oburzają jednak same słowa, a fakt, że dzisiaj Jennifer Lopez nazywa się feministką, która od lat pomaga kobietom i je wspiera. „One wszystkie osiągnęły zdecydowanie więcej od niej", podkreślają ludzie, którzy domagają się przeprosin.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zrobił to jako pierwszy Polak w historii. Zwycięzca Ninja Warrior Polska ujawnił prawdę o sobie. Polały się łzy

Rich Polk/Getty Images for MTV

Internauci mają dość kłamstw Jennifer Lopez

W internecie znajdziemy również tysiące komentarzy, w których ludzie podkreślają, że mają dość zmyślania i kreowania się przez znane osoby na "kogoś z sąsiedztwa". Wszyscy podkreślają, że problem nie tkwi w przeszłości danego artysty, lecz na robieniu z siebie ofiary, choć dziś opływa w luksusach.

Wiele osób denerwuje również to, że wykorzystuje się naiwność początkujących artystów. Wielkie giwazdy i wytwórnie czerpią z ich wiedzy, pomysłów i kreatywności, lecz w zamian otrzymują niskie wynagrodzenia. Jedną z takich osób jest Natasha Ramos, która podzieliła się z odbiorcami poruszającą historią. Jakiś czas temu przyznała, że była chórzystką. Pewne studio ją zatrudniło, by stworzyła kilka wersji demo, które z czasem trafiły do innych, znanych muzyków. Okazuje się, że pracowała między innymi przy kilku piosenkach z Jennifer Lopez (jej głos możemy usłyszeć w takich utworach jak: „This Is Me... Then", „I'm Glad", „The One", „Loving You", „The One", „Loving You" oraz „Jenny from the Block"). Piosenkarka wyznała, że główny wokal w tych piosenkach należy właśnie do niej. Oczywiście Jennifer Lopez śpiewa w każdej z nich, lecz jej głos został tak bardzo zaniżony, by mogła sobie poradzić z tymi utworami na scenie. „Najbardziej mnie słychać we fragmencie »From the Bronx« oraz śmiech w »Jenny from the Block« należy do mnie", mówi.

Artystka przyznała również, że za wykonaną pracę otrzymała zaledwie... 3,5 tys. dolarów. Mimo wszystko nie ukrywała, że praca w studiu nagraniowym była przyjemnością, a sama Jennifer Lopez była bardzo życzliwa i sympatyczna. Czara goryczy przelała się, jednak gdy JLO wykorzystała jeden z kawałków podczas występu na SuperBowl. „Nie wierzę w to, że ktoś nadal robi pieniądze na moim głosie, a ja przez lata nie zobaczyłam ani grosza. To naprawdę boli, kiedy ludzie, nie tylko Jennifer, zbijają na tobie fortunę, a sama dostałaś nieco ponad 3 tys. dol. za pięć piosenek", zwierzała się ze łzami w oczach.

To nie pierwszy raz, gdy zarzucono Jennifer Lopez, że główny wokal, który słyszymy w jej utworach, tak naprawdę należy do kogoś innego. Sama oskarżona nie zabrała w tej sprawie głosu. Na temat całej afery artystka i jej sztab również milczą. Jeśli jednak sprawa zostanie zamieciona pod dywan, czasy świetności Jennifer Lopez mogą przejść do historii.

CZYTAJ TEŻ: Edyta Górniak planuje wyjechać z Polski na stałe. Wszystko przez Allana

[Ostatnia publikacja na VIVA! Historie: 22.04.2024 rok]

Lionel Hahn/WireImage

Reklama

Axelle/Bauer-Griffin/FilmMagic

Reklama
Reklama
Reklama