Reklama

To historia jednego z największych przebojów polskiej muzyki. Utwór pt. „Nie płacz, kiedy odjadę”, który w latach 60. XX wieku wykonywał Marino Marini, szturmem podbił serca wielbicielek. Za tekst piosenki odpowiada wspaniała poetka, wrażliwa artystka – Wanda Sieradzka. O kim śpiewał Marino Marini? To pytanie zadają sobie wszyscy. Jak wyglądały kulisy powstawania przeboju? Syn poetki, Zygmunt Sieradzki w książce „Nie płacz, kiedy odjadę”, opisał historię piosenki i odkrył przed czytelnikami niezwykłe życie swojej mamy.

Reklama

Wanda Sieradzka – niezwykła poetka, osobistość powojennego polskiego show-biznesu

Wanda Sieradzka była prawdziwym objawieniem, a jej historia życia, to gotowy scenariusz na film. Poetka cudem ocalała z Holokaustu. Wychowywała się w domu zamożnych, zasymilowanych w Polsce Żydów – matka była lekarzem stomatologiem, a ojciec prawnikiem. Jej świat załamał się w momencie, gdy wraz z najbliższymi trafiła do warszawskiego getta. Po pewnym czasie została zupełnie sama. Pojawiła się rozpacz, bezsilność i gonitwa myśli. Na szczęście 20-letniej Wandzie udało się wtedy uciec z getta. W jej życiu nastąpiło wiele zmian. Za każdym razem na swojej drodze spotykała osoby, którym jej los nie jest obojętny i to dzięki nim, a przede wszystkim, dzięki jej własnej determinacji i woli życia, udaje się przetrwać. Poetka była łączniczką Armii Krajowej. Następnie wyjechała do Austrii, gdzie grała na organach w polskim kościele. Stamtąd, wraz z grupą polskich uciekinierek, przetransportowano ją do Szwajcarii, gdzie pracowała w maglu i zaczynała publikować swoje pierwsze wiersze. Po powrocie do Polski studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.

imgPdkqAN-36f9e55
Archiwum prywatne Zygmunta Sieradzkiego

Dramatyczne doświadczenia nigdy jej nie złamały. Dały jej siłę do tego, by mogła zbudować szczęśliwą przyszłość. Wyszła za mąż, doczekała się jedynego syna. Zygmunt Sieradzki, podkreślał, że mama zawsze czuła się Polką i kamuflowała żydowskie pochodzenie od czasu getta. Żyła w ciągłym strachu. „Otoczona ludźmi, podziwiana. Jakby chciała zmazać, nadrobić to, co się jej w czasie wojny we wczesnej młodości przydarzyło. Żyła jak ćma pędząca do światła, blasku”, pisał na łamach książki „Nie płacz, kiedy odjadę” Wydawnictwa Czarna Owca.

Zygmunt Sieradzki postanowił opowiedzieć o życiu swojej mamy w dokumencie o tym samym tytule. Reżyserii podjął się Sławomir Grünberg. Film otrzymał I nagrodę w kategorii dokument na Festiwalu Filmów Polskich w Toronto. Za pośrednictwem tego obrazu, Zygmunt Sieradzki odkrywa przed czytelniami burzliwe losy biografii artystki, a także stara się znaleźć odpowiedź na wiele pytań, dotyczących historii jego rodziny, naznaczonej śladem wojny. „Jednak tym, co się wyłania na pierwszy plan, to cud uratowania się, cud przeżycia – który nie był chyba całkowitym przypadkiem. Było coś w obojgu moich rodziców, że dali radę przetrwać i zbudować wszystko na nowo”, mówił Zygmunt Sieradzki.

Książka i dokument przedstawiają wizerunek kobiety, która kochała życie i ludzi. Wanda Sieradzka była wrażliwa, delikatna, a przy tym odważna i momentami apodyktyczna wobec najbliższych. Była prawdziwym żywiołem. Uwielbiała, kiedy wokół niej wiele się działo. Tak też kreowała swoją codzienność. Dla niej nie było rzeczy niemożliwych.

Poetka, graficzka, dziennikarka, tłumaczka (przetłumaczyła kilkanaście pierwszych odcinków Ulicy Sezamkowej i kilka odcinków serialu Bonanza). Wanda Sieradzka pracowała w polskiej telewizji przez 25 lat jako redaktor w dziale rozrywki. „Ona tam od razu zaistniała jako osobowość telewizyjna, bo miała zupełnie wyjątkowy charakter i rodzaj charyzmy, jak pamiętam. Od razu zyskiwała przez swój niezwykle kontaktowy sposób bycia. Poza tym była pracowita. Wtedy inaczej się pracowało niż teraz, bo obecnie nie poświęca się tyle czasu na jeden program. Wszędzie jej było pełno”, mówiła o niej Lidia Pawelec w książce „Nie płacz, kiedy odjadę”.

Zobacz też: Historia jednej piosenki: Psalm stojących w kolejce Krystyny Prońko był manifestem nadziei

imggT2fJQ-4d389f0
archiwum prywatne Zygmunta Sieradzkiego

Historia piosenki – „Nie płacz, kiedy odjadę”

Wanda Sieradzka była znana przede wszystkim jako autorka tekstów. Tworzyła słowa piosenek dla Jerzego Połomskiego, Ireny Santor, Sławy Przybylskiej czy Czerwonych Gitar. Wszystkie utwory stawały się przebojami. Jednak największy przełom w jej działalności artystycznej nastąpił w latach 60. XX wieku. Wtedy rozpoczęła współpracę z wokalistą, Marino Marinim. Włoska muzyka była w tamtym czasie popularna, a do utworów Volare, cantare, Ciao, ciao bambina bawiła się cała Polska. Marini był zafascynowany talentem i niezwykłą osobowością Wandy Sieradzkiej. Dodatkowo urzekło go, że poetka władała biegle kilkoma językami, w tym włoskim.

„Włoski jest językiem melodyjnym, a ona miała słuch muzyczny. To właśnie przy Marinim poczuła nagle, że może pisać piosenki. Uwierzyła w siebie. Pamiętam, że "Nie płacz, kiedy odjadę" pisała całe noce. Pisała, skreślała, darła. Do rana. Kiedy pytałem, czemu to robi, mówiła, że to bardzo ważne, że każde słowo musi być wyważone, nie może być zbędnych”, wspominał Zygmunt Sieradzki w swojej książce.

Współpraca Wandy Sieradzkiej i Marino Mariniego zaowocowała jednym z najpiękniejszych utworów, który na stałe zapisał się na kartach historii polskiej muzyki. Ona napisała tekst, a on skomponował muzykę. Włoski wykonawca podbił serca kobiet, na koncerty przybywały tłumy rozkochanych w nim Polek. Sama autorka utworu była zaskoczona rozmiarem sukcesu. Wiele osób zastanawiało się, o kim śpiewa artysta, i kto jest wybranką jego serca. Na to pytanie starał się także odpowiedzieć Zygmunt Sieradzki.

Czytaj też: Historia jednej piosenki: „Waterloo”, największy przebój Festiwalu Eurowizji

Marini, Marino; Italian singer and composer. Seggiano 11.5.1924 ??" Milan 20.3.1997. Marino Marini as a prix of the ??sPrix Myst??re??? on the wing with three ladies with bird masks. Photo, April 2, 1958.
akg-images/EAST NEWS

Marino Marini

„Słowa Nie płacz, kiedy odjadę naklejano nawet na tylnych szybach autobusów. […] Wokół utworu narosło sporo mitów. Plotka głosi, że po jednym z koncertów dwadzieścia pięć warszawianek pobiło się pod hotelem Polonia. Każda z nich twierdziła, że to właśnie dla niej Marino śpiewa hit, do którego skomponował muzykę. Mówiło się też, że serce Włocha skradła urokliwa dziewczyna z Gniezna albo z Płocka. Tournée po Polsce muzyk z Neapolu wspominał przez lata. Zwłaszcza pamiętał Kraków, gdzie hucznie obchodził swoje trzydzieste siódme urodziny. Mówiono też, że miał wtedy romans z Ireną Dziedzic i że był nią zauroczony, pewnie nawet zakochany. Może rzeczywiście tą wybranką była pani Irena, a może moja mama? A może obydwie? Ponoć był bardzo kochliwy”, czytamy na łamach książki „Nie płacz, kiedy odjadę”.

Piosenka do dziś nadawana jest przez rozgłośnie radiowe. Tak naprawdę, trudno znaleźć osobę, która nie potrafi zanucić słów: „Nie płacz, kiedy odjadę. Sercem będę przy tobie. Nie płacz, kiedy odjadę. Zostawię ci tę melodię”.

Zygmunt Sieradzki przywoływał również zabawną sytuację związaną z piosenką Wandy Sieradzkiej. „Przez biuro turystyczne w Hawanie, poznałem przewodnika Alberto Gonzalesa, który studiował w Polsce. Śpiewał Nie płacz… na przyjęciach w polskiej ambasadzie. Kiedy wyjeżdżałem z Hawany, odwoził mnie na lotnisko i po drodze też zaczął to śpiewać. Powiedziałem mu, że to utwór z tekstem napisanym przez moją matkę. Początkowo wyśmiał mnie, ale kiedy dotarliśmy na lotnisko, z budki telefonicznej zadzwoniłem do Wandzi i przekazałem mu słuchawkę. Był wniebowzięty. Matka też”, opowiadał.

Sprawdź też: Demarczyk, Rodowicz, Geppert... To one zawdzięczają popularność festiwalowi w Opolu!

imgsGjoNU-f5ab82c
Archiwum prywatne Zygmunta Sieradzkiego

Zygmunt Sieradzki po 50 latach emigracji wrócił do Polski, by odbyć wyjątkową, sentymentalną podróż. Jest wykładowcą i pisarzem, a także specjalistą ds. marketingu, członkiem Australijskiego Instytutu Spraw Polskich.

W 1969 roku, po dwóch latach studiów na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, wyjechał do RPA, gdzie ukończył socjologię na Uniwersytecie w Kapsztadzie. Potem wraz z żoną i córkami wyjechał do Sydney. Tam rozpoczął karierę wykładowcy uniwersyteckiego i założył firmę konsultingową.

Swoje doświadczenia, przemyślenia i emocje ukrył w słowach. One złożyły się w jedną całość, i tak powstał tomik poezji -„Accidental Kameleon”. To była dla niego ucieczka i ukojenie. „Mogę określić każde uczucie, nadać mu znaczenie w moim życiu”, pisał. Zygmunt Sieradzki po swojej mamie odziedziczył talent pisarski. To ona miała na niego ogromny wpływ artystyczny i zawsze pokładała w nim ogromne nadzieje.

Zygmunt Sieradzki opowiedział nam o latach spędzonych poza Polską, trudnych wydarzeniach ze swojego życia, nadziei i miłości. Wywiad wkrótce pojawi się na viva.pl.

Reklama

Źródło: Książka Zygmunta Sieradzkiego, „Nie płacz, kiedy odjadę”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2019 rok

img45sz1j-cf0727b
materiały prasowe/Wydawnictwo Czarna Owca
Reklama
Reklama
Reklama