Elżbieta Zapendowska wspomina czasy „Idola". Wprost mówi o niskich zarobkach
Wypowiedziała się też o uczestnikach programu
Przed laty Elżbieta Zapendowska była jedną z jurorek programu Idol, który w Polsce cieszył się ogromną popularnością i sympatią telewidzów. Niedawno słynna trenerka wokalna przerwała milczenie i opowiedziała o kulisach pracy nad produkcją. Wspomniała też o kilku uczestnikach show.
Kim jest Elżbieta Zapendowska?
Jest jedną z najlepszych trenerek wokalnych w Polsce. Spod jej skrzydeł wyszły takie wokalistki jak: Doda czy Edyta Górniak. Nic więc dziwnego, że zasiadała w fotelu jurora w takich programach jak: Must be te music czy Idol. Dzisiaj żyje w cieniu i nie interesuje jej już udział w żadnym telewizyjnym show.
CZYTAJ TEŻ: Weronika Książkiewicz zabrała 13-letniego syna na premierę filmu Znachor. Borys zmienił się nie do poznania!
Elżbieta Zapendowska wspomina „Idola"
Niedawno trenerka wokalna udzieliła wywiadu Gazecie Wyborczej, w którym opowiedziała między innymi o debiucie w telewizji. Na początku podkreśliła jednak, że nie widzi rozmówcy, ponieważ jej wzrok znacznie się pogorszył. Następnie zaczęła swoją opowieść. „Pracowałam w teatrze Buffo, potem w Romie, stamtąd mnie ściągnęli. Miałam wątpliwości, czy się zgodzić. Polsat nie miał u mnie najlepszej reputacji, ale aspekt finansowy przeważył. Chociaż my zarabialiśmy w pierwszej edycji straszne pieniądze. To znaczy małe, w kategoriach żartu. Ale jako że pieniędzy tak czy siak potrzebowałam", wyznała.
Później wspomniała uczestników programu. Przyznała, że żałuje, że Tomek Makowiecki odszedł zbyt wcześnie, ponieważ był jej faworytem. „Piękny chłopak, który świetnie śpiewał", mówi. Przypomnijmy, że telewidzowie zdecydowali, że to Alicja Janosz powinna wygrać tamtą edycję Idola, która zdaniem Elżbiety Zapendowskiej „kompletnie nie wykorzystała swojego potencjału".
„Z początku nie była murowaną faworytką nikogo z nas, ale miała duży temperament, młodziutka iskierka szalejąca po scenie. Obiektywnie nie odniosła po programie wielkiego sukcesu. To był raczej szereg złych decyzji podjętych w młodym wieku i może trochę pech. Zdecydowanie nie to, że była nijaka albo mało zdolna. Bo nie była. Do dzisiaj zajmuje się muzyką i robi ciekawe rzeczy", podkreślała.
Trenerka wokalna wypowiedziała się również na temat Krzysztofa Zalewskiego, który zwyciężył drugą edycję Idola. „Już wtedy widziałam, że ma charakter i talent. Któregoś dnia chwilę z nim gadałam. Pamiętam, że miał akurat osiemnastkę i nawet trochę jechał wódą, ale nie przeszkadzało mu to ani w występie, ani w rozmowie. Nawet jeśli po programie przez lata nie nagrał niczego większego, nawet jeśli eksperymentował z życiem i w oczach publiczności zniknął, to jednak douczał się, grał z Heyem. W ostatnich latach w pełni pokazuje to, co w nim dostrzegliśmy", wyznała.
Na koniec wspomniała też o Monice Brodce, co do której nie miała żadnych wątpliwości, że wiele osiągnie w branży muzycznej. „Na castingu głównym w tej jednej edycji był z nami z kolei w jury Maciek Maleńczuk i kiedy Brodka wyszła z sali przesłuchań, powiedział: "Też myślisz, że to będzie nasza zwyciężczyni?". Potwierdziłam. Bywają szesnastoletnie dziewczynki, które są własnymi ciociami, spokojniutko chodzą, spokojniutko biegają i spokojniutko śpiewają. Szesnastoletnia Brodka miała diabła w oczach, znakomita kobietka", podsumowała.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Niekonwencjonalne małżeństwo Willa Smitha i Jady Pinkett-Smith. Jak udało im się przetrwać kryzys?