Przed śmiercią mierzyła się z chorobą. Przyjaciele z poczuciem bezradności patrzyli, jak traci swój blask
"Te stare lata przyszły o wiele wcześniej niż przypuszczałam", mówiła Danuta Rinn
Gdzie ci mężczyźni?’, „Gdyby choć raz”, „Polskie skrzydła” - z tymi utworami kojarzona jest Danuta Rinn. Wiecznie uśmiechnięta, otoczona przyjaciółmi, zarażała pozytywną energią. Kochała być wśród ludzi, a i oni ją uwielbiali. Danuta Rinn odeszła zbyt wcześnie... Wokalistka i aktorka ostatnie lata życia spędziła w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Dziś mija 17. rocznica śmierci artystki.
Danuta Rinn - scena była jej przeznaczeniem
Marzyła o występowaniu na scenie i uparcie realizowała swoje cele. „Mama twierdziła, że nie mam warunków, żeby zostać aktorką. Mówiła, że jestem kurdupel. Ale w końcu wyskoczyłam na scenę”, wspominała [cytat za Uwaga TVN]. Scena była jej pisana i królowała na niej przez lata jako aktorka oraz piosenkarka. Danuta Rinn ukończyła muzyczną szkołę średnią w klasie fortepianu. Potem studiowała na wydziale kompozycji. Jeszcze w trakcie nauki zdobywała pierwsze doświadczenie w zawodzie. Wyobrażała sobie, że spędzi artystyczne życie w Krakowie, a jednak stało się inaczej.
Po rozstaniu z pierwszym mężem, lekarzem Andrzejem Rynduchem, przeprowadziła się do Warszawy. To jemu zawdzięcza swój pseudonim „Rinn”. Małżeństwo nie przetrwało próby czasu i rozpadło się przez liczne zdrady ukochanego artystki. Długo leczyła złamane serce i obiecywała sobie, że nie stanie już nigdy na ślubnym kobiercu.
Czytaj też: Beata Tyszkiewicz zniknęła z mediów, od lat unika nawet przyjaciół. Powód tej decyzji porusza
Danuta Rinn i Bogdan Czyżewski, lata 60-te
W stolicy poznała Bogdana Czyżewskiego, z którym połączyła ją pasja do muzyki. Z czasem okazało się, że łączy ich coś więcej niż praca. Pobrali się w 1964 roku, występowali na scenie, rozwijali karierę. Jednak i to małżeństwo nie miało szansy na przetrwanie. Danuta Rinn pragnęła stabilizacji. Marzyła o stworzeniu rodziny, a to kłóciło się z planami jej męża, dla którego liczyła się scena. Nie był gotów na wielkie zmiany. W końcu rozstali się po dziesięciu latach wspólnego życia. Było już za późno na spełnienie marzenia o domu i macierzyństwie… A wszystkie swoje uczucia przelała na córkę chrzestną, którą jest Kinga Rusin.
„Decyzję o tym, kiedy odejść, trzeba podjąć we właściwym momencie. Czasem należy takiego odstawić i jeszcze kopnąć w cztery litery. Bogdan potrafił zrobić malutką dziurkę i wypić całą krew tak, że nie zostawał ślad”, wspominała artystka [cytat za Świat Seriali]. Później nie związała się z żadnym mężczyzną, a bolesne doświadczenia przypłaciła depresją. Danuta Rinn rozpoczęła solową karierę, a także występowała w filmach, dołączyła też do kabaretu Pod Egidą. Wtedy zaśpiewała też swój największy hit – „Gdzie ci mężczyźni?”, a wraz z nią nuciła go cała Polska. Piosenkę zaproponował jej Włodzimierz Korcz. Zastanawiał się, czy artystka zechce ją wykonać, ponieważ był to utwór "z drugiej ręki", a dla Danuty Rinn pisano wyłącznie premierowe piosenki. Odważył się go zagrać, a gdy skończył usłyszał słowa: "Włodek, ja całe życie czekałam na tę piosenkę".
Sprawdź też: Połączyła ich miłość do pomagania. Bohdana Smolenia i Joannę Kubisę rozdzieliła śmierć
Danuta Rinn w swoim mieszkaniu, Warszawa, lata 90.
Danuta Rinn w ostatnich latach życia zmagała się z problemami zdrowotnymi
W pewnym momencie Danuta Rinn musiała się zmierzyć problemami zdrowotnymi. To one przerwały jej karierę sceniczną. „Ja nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli, że jestem chora”, wspominała i przekonywała, że najlepszym lekarstwem jest śmiech. Artystka miała zaawansowaną cukrzycę. Po tym, jak trafiła do szpitala i przeszła operację, potrzebowała specjalistycznej opieki. „Po operacji w szpitalu musiałam przechodzić rekonwalescencję pod stałą opieką lekarską i pielęgniarską. W szpitalu pytali: »Kto panią odbierze?«. Nikt, bo nie mam rodziny”, wyjaśniała w Fakcie. Wtedy podjęła decyzję o zamieszkaniu w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Tam spędziła ostatnie lata swojego życia.
„Podjęłam słuszną decyzję, decydując się na pobyt w Skolimowie, zresztą od dawna zdawałam sobie sprawę, że trafię tu na starość. Tylko te stare lata przyszły o wiele wcześniej niż przypuszczałam”, zwierzała się w rozmowie z TeleTygodniem. W Skolimowie znalazła wiele ciepła, była otoczona przyjaciółmi. „Może nie dorobiłam się wiele. Ale przyjaciół mam fantastycznych”, tłumaczyła [cytat za Uwaga TVN]. A gdy pytano ją o to, czego żałuje i czy zmieniłaby cokolwiek w swoim życiu, odpowiadała: „Wolałabym być tylko zdrowa”.
Danuta Rinn odeszła 19 grudnia 2006 roku w szpitalu przy ulicy Wołoskiej w Warszawie w wyniku powikłań cukrzycowych. Ostatnie pożegnanie gwiazdy odbyło się 22 grudnia 2006 roku.
W poruszający sposób wspominała ją Irena Santor. „Danuta Rinn miała ogromne poczucie humoru. Bez dowcipu, żartu, uśmiechu nie istniała. I tę radosną osobę dopadła straszna choroba. Z poczuciem bezradności patrzyliśmy, jak z wolna traciła swój blask”, opowiadała na łamach Rzeczpospolitej.
„Mówiliśmy, że zawsze była naszym słoneczkiem. Ona była takim człowiekiem, który miał w sobie energii za dziesięć osób. Tym bardziej przykre było to, że gdy zaczęła chorować, zaczęła odchodzić od ludzi, oddalać się, by nikomu nie zawracać głowy swoją osobą. Gdy odchodzą tacy ludzie jak Danusia, to pustka wokół powiększa się o kilka dobrych metrów kwadratowych", tłumaczyła Ewa Szykulska [cytat za Dziennik.pl].
Źródło: Uwaga TVN, Świat Seriali, Onet, Plejada, Dziennik.pl
Danuta Rinn w swoim mieszkaniu, Warszawa, lata 90