Walczy z rzadką chorobą, marzy o powrocie do śpiewania. Céline Dion nie zamierza się poddawać
„Ostatnie lata były ogromnym wyzwaniem; podróżą od wykrycia choroby do nauczenia się, jak z nią żyć”
- Agnieszka Dajbor
Od ponad dwóch lat choruje. Walczy z rzadką chorobą nazywaną zespołem sztywnego człowieka. Objawia się ona sztywnieniem mięśni i bolesnymi skurczami. Ale Céline Dion marzy o powrocie do śpiewania. Pilnie ćwiczy. W dokumencie „I Am: Céline Dion” opowiada o swoim życiu. Jak dzisiaj żyje?
Céline Dion - tak wygląda jej życie
Niewiele wokalistek może się z nią równać. Sprzedała ponad 200 milionów płyt, podczas koncertów w Las Vegas zarobiła ponad 250 milionów dolarów, jej płyta „Falling Into You” jest jedną z najlepiej sprzedających się płyt w historii. Mało kto pamięta, że w 1988 roku Céline Dion wygrała Eurowizję, reprezentowała Szwajcarię, śpiewała piosenkę „Ne partez pas, sans moi” – „Nie odchodź beze mnie”. Wylansowała mnóstwo przebojów, w tym ten największy, z filmu „Titanic” – „My Heart Will Go On”. To jedna z tych piosenek wszech czasów, która wciąż jest grana, budzi żywe emocje, ma swoich wielbicieli i przeciwników. Komercyjnie z Céline Dion konkurować mogła jedynie Madonna, a dzisiaj byłaby to może Taylor Swift. To właśnie jej Céline Dion wręczała nagrodę za album roku na tegorocznych nagrodach Grammy w Los Angeles. Jej pojawienie się było totalnym zaskoczeniem. Ale i wielką radością. To był symboliczny powrót na scenę chorej gwiazdy, dla niej samej to wejście znaczyło więcej niż niejeden koncert. Wyglądała świetnie, a przecież krążyły plotki, że jest już na wózku inwalidzkim.
„Dziękuję wszystkim, od razu was kocham. Kiedy mówię, że jestem szczęśliwa, bo tu jestem, naprawdę mówię to z głębi serca”, powiedziała Céline Dion, a towarzyszyły jej owacje na stojąco. Bardzo tęskni za sceną i swoimi fanami. Z kolei oni w internetowych komentarzach dali jej ogromne wsparcie. Ktoś napisał: „Najważniejszą tegoroczną nagrodą Grammy było pojawienie się Céline Dion w dobrym stanie”. Internauci pisali, że jest piękna, niepowtarzalna, że ma klasę. Na gali każdy chciał ją uścisnąć, przekazać dobre słowa, a Oprah Winfrey już umawiała rozmowę z nią. „Gdybyście tylko wiedzieli, ile telefonów odbieramy w naszej fundacji z prośbą, aby wesprzeć Céline”, powiedziała jej starsza siostra i opiekunka, 75-letnia Claudette Dion. „Ludzie mówią, że ją kochają i modlą się za nią. Dostaje mnóstwo wiadomości, prezentów, błogosławionych krucyfiksów. Moja siostra ciężko pracuje, ale nie ma już kontroli nad mięśniami. To rozdziera mi serce. Tym mocniej, gdy patrzę, jak walczy, jaka jest zdyscyplinowana”.
Celine Dion, Grammy 2024, 4.02.2024, Los Angeles
Jedna na milion
Pamiętacie Céline Dion z 2018 roku? Wychodziła wtedy z depresji po śmierci ukochanego męża René Angélila, tak się przynajmniej wydawało. Zrobiła operację plastyczną twarzy (miała kompleks, że jej twarz jest zbyt podługowata, o czym jeszcze za chwilę). Ufarbowała włosy na blond, zmieniła uczesanie. Pokazywała się w kolorowych bluzkach i obcisłych minispódniczkach, eksponując zgrabne nogi. Jej krytycy wreszcie mogli powiedzieć, że wygląda nowocześnie. Miała mnóstwo energii, w programach telewizyjnych bawiła się sobą, wygłupiała, udawała Rihannę, Cher, nawet Michaela Jacksona. Dużo koncertowała. I nagle zamilkła. Na zdjęciach była tak chuda, że fani zaczęli dopytywać, czy cierpi na anoreksję. Céline często była o to posądzana i zawsze zaprzeczała. „W mojej rodzinie nie przelewało się, wszyscy jesteśmy chudzi”, mówiła. W 2020 roku opublikowano zdjęcie, na którym ta 50-letnia kobieta wyglądała jak staruszka, do tego z siwymi, potarganymi włosami.
Celine Dion, Paryż, Francja, pokaz Iris Van Herpen Haute Couture, 01.07.2019 rok
Wreszcie Céline Dion zebrała się i w 2022 roku przyznała, że jest chora. Okazało się, że zmaga się z rzadkim schorzeniem zwanym zespołem sztywnego człowieka. Inaczej nazywa się ją chorobą Moerscha-Woltmanna – od nazwisk naukowców, którzy jako pierwsi ją opisali. Albo określa skrótem SPS, od angielskiej nazwy Stiff-Person Syndrome – syndrom sztywnego człowieka. Schorzenie polega na postępującej sztywności ciała, która zaczyna się od tułowia, zwykle w okolicy brzucha, a następnie rozprzestrzenia na nogi, ręce i twarz. Dołączają się do tego silne, bolesne skurcze mięśni i ten ból wraz z postępem choroby zaczyna towarzyszyć choremu codziennie. Prawdopodobnie jest to jedna z chorób autoimmunologicznych, ale występuje tak rzadko, że nie wypracowano leku na nią ani nie odkryto jej przyczyny. Céline Dion przytrafiło się to schorzenie jako jednej na milion. Leczenie jest w gruncie rzeczy objawowe, polega na podawaniu środków przeciwbólowych, środków zwiotczających mięśnie, także przeciwlękowych, żeby się nie spinać i nie prowokować skurczów. Ból zmienia człowieka, zostawiając go w pozycji zgarbionej i usztywnionej. Na szczęście po Céline jeszcze tego nie widać, stała na scenie wyprostowana jak struna.
Zobacz też: Adrianna Biedrzyńska na premierze z 29-letnią córką. Michalina jest do niej łudząco podobna
Siostra wokalistki Claudette powiedziała, że ich marzeniem jest powrót Céline na scenę, ale nie jest to pewne. „Struny głosowe to mięśnie, serce także. Badania sugerują, że choroba może być spowodowana nieprawidłową reakcją autoimmunologiczną w mózgu i rdzeniu kręgowym, ale przyczyna nie jest jeszcze poznana”, powtarzała stanowisko lekarzy Claudette dla kanadyjskiego serwisu „7 jours”. „Są tacy, którzy stracili nadzieję właśnie dlatego, że jest to choroba praktycznie nieznana”, opowiadała. Siostra Céline, która dzisiaj z oddaniem się nią opiekuje, była także piosenkarką. Od lat jest dyrektorem i rzeczniczką Fondation Maman Dion, organizacji założonej przez ich matkę, która pomaga dzieciom znajdującym się w trudnej sytuacji.
List miłosny
Céline Dion bardzo zależy, by poszerzyć świadomość na temat tej choroby i dodać otuchy innym pacjentom. Dlatego między innymi wystąpiła w dokumencie „I Am: Céline Dion”. „Ostatnie lata były dla mnie ogromnym wyzwaniem; podróżą od wykrycia choroby do nauczenia się, jak z nią żyć. Jak sobie z nią radzić, tak by mnie nie zdefiniowała”, mówi gwiazda. Film nie ma jeszcze daty premiery, ale wiadomo, że zobaczymy go na platformie streamingowej Amazon Prime. Jego twórcy zapowiadają: „Ta intymna opowieść zabiera widzów w podróż po przeszłości i teraźniejszości Céline, podczas której ujawnia ona swoją walkę z chorobą i wysiłki, jakie podjęła, aby nadal występować dla swoich ukochanych fanów”. A brytyjski serwis Today podaje: „Od odwiedzania jej garderoby i rzeczy osobistych po spędzanie czasu w studiu nagraniowym – dokument ukazuje nigdy wcześniej niewidziane życie prywatne światowej megagwiazdy. Emocjonalny, energetyczny i poetycki list miłosny do muzyki »I Am: Céline Dion« to zapis ponad roku zdjęć, podczas których legendarna piosenkarka wyrusza w podróż ku otwartemu i autentycznemu życiu pośród choroby”.
Celine Dion, Los Angeles, Kalifornia, American Music Awards, 22.11.2019 rok
Ten, którego nie ma
Czy w tym filmie jest miejsce poświęcone René Angélilowi? Oczywiście. Pisząc o Céline Dion, nie można nie wspomnieć o jej mężu René Angélilu. Bo Céline Dion jako wokalistka odniosła nieprawdopodobny sukces. Ale jako kobieta przeżyła straszną tragedię, gdy jej ukochany zmarł w 2016 roku. Ból po tej stracie nigdy nie minął. I może to właśnie emocjonalny stres z tym związany przyczynił się do rozwoju choroby. Réne był jej jedynym mężczyzną, jedynym, z którym uprawiała seks, którego pocałowała. Jako katoliczka była z tego dumna. Znała go praktycznie od zawsze. Miała 12 lat, kiedy jako biedny, zdolny dzieciak trafiła pod skrzydła znanego 40-letniego piosenkarza i producenta. Angélil był między innymi dyrektorem „Stars Academie” – francuskojęzycznej wersji „Mam talent!”, która do dziś jest wielkim show. Mógł ją skrzywdzić, ale nie zrobił tego. „Stał się cud”, mówił po latach René Angélil o ich spotkaniu. „Kiedy usłyszałem ten głos, nigdy wcześniej mi nieznany. Dla mnie to najpiękniejszy głos na świecie”.
Matka Dion początkowo sprzeciwiała się ich małżeństwu. Nie tylko ze względu na 26-letnią różnicę wieku. Teresa Dion była żarliwą katoliczką i nie podobało jej się, że Angélil miał trójkę dzieci z dwóch poprzednich związków. Jak powiedziała piosenkarka w wywiadzie dla „Access Hollywood” w 2013 roku: „Dla mojej mamy René to nie był książę z bajki – idealny książę z bajki. To było dla mnie trudne”. René Angélil stał się nie tylko jej ukochanym, ale też menedżerem. To on wykreował ją na supergwiazdę, to on zmuszał ją do nauki angielskiego, powtarzając, że jako francuskojęzyczna piosenkarka nie zrobi światowej kariery.
Celine Dion, Rene Angelil, 1999 rok
Pobrali się w 1994 roku w bazylice Notre-Dame w Montrealu. Długo walczyli o to, by mieć dzieci, trzej synowie przyszli na świat dzięki metodzie in vitro. W 1998 roku nadeszła pierwsza odsłona tragedii – u René zdiagnozowano nowotwór. W 2014 roku Céline odwołała po raz pierwszy wszystkie koncerty, w tym tournée po Azji. Opiekowała się chorym mężem, gdy choroba uderzyła po raz drugi. Ona i René to była wielka miłość, którą przerwała straszna choroba. Mąż piosenkarki zmarł na raka gardła w 2016 roku. Céline jeszcze wcześniej mówiła: „Kiedy we mnie to uderzy, przyjmę ten cios. Na razie moim największym zadaniem jest powiedzieć mężowi: »U nas wszystko w porządku. Zajmę się naszymi dziećmi. Będziesz nas oglądać z innego miejsca«”.
René Angélil był wszystkim, czego pragnęła, przynajmniej w mężczyźnie. Rana po jego stracie nigdy się nie zagoiła. Podejrzewano ją, że ma kochanka. Miał być nim tancerz, młodszy o 17 lat Pepe Muñoz, ale Céline Dion szybko przerwała spekulacje – wyjaśniła, że Pepe jest gejem. „Miałam kiedyś obraz tego, kim jest mężczyzna, a kim kobieta. Mężczyzna jest drzewem. Jest duży, jest piękny, porusza się, rzuca cień. Lubimy go przytulać. Korzenie drzewa to kobieta. Bez korzeni nie przeżyje. Karmimy go, chronimy. Aby drzewo było zdrowe, potrzeba tej dwójki razem. Dla mnie mężczyzna i kobieta to drzewo życia”, opowiadała w rozmowie z „The Guardian”.
Celine Dion i Pepe Munoz
To nie ja
„Nie próbuję być fajna. To nie ja”, mówiła w jednej z rozmów. Nie przez wszystkich była lubiana. Na temat jej podłużnej twarzy krążył zestaw dowcipów, niektórzy zżymali się, że przy jej piosenkach zawsze „trzeba płakać”. Uważali ją za staroświecką, sentymentalną. Wytykali, że na jej koncerty przychodzi mało młodzieży. Że nie jest dla młodych.
Na ile się tym przejmowała? Trudno powiedzieć, oficjalnie mówiła, że ludzie bywają zazdrośni. Zdawała sobie sprawę z drogi, jaką przeszła – od córki rzeźnika i jednego z 14 dzieci do wielkiej światowej gwiazdy. Mama Céline Dion nie była specjalnie ucieszona z 14. ciąży. Podobno zastanawiała się nawet, czy nie dokonać aborcji, bo nie miała już siły na kolejne dziecko. Poza tym bała się, jak z mężem wyżywią kolejnego malucha. Jak opowiadała sama Céline, jej mama poszła poradzić się do księdza. A on kazał ciążę donosić i modlić się, „by dziecko było wyjątkowe”. Céline zawsze chciała być piosenkarką, nie przejmowała się szczególnie nauką. Jako już dorosła kobieta lubiła czytać. Szczególnie ciekawiły ją książki typu „Siedem duchowych praw sukcesu” hinduskiego guru Deepaka Chopry. Szukała w nich odpowiedzi, jak być odporną na trudności i nie oceniać pochopnie ludzi. W ostatnich latach sporo czasu spędziła w szpitalu. Dlatego lubi się zaszywać w swojej posiadłości w Kanadzie. Czule opiekują się nią synowie René-Charles, Eddy i Nelson oraz siostry – Linda i przede wszystkim Claudette.
Czytaj też: Marcin Dorociński pracuje nad tajemniczym projektem. Aktor opublikował wymowne zdjęcie
Gotowa na wszystko
Sama piosenkarka podkreśla, że ma wspaniały zespół lekarzy, „którzy pracują razem ze mną, aby pomóc mi wyzdrowieć”. Dziękowała też swoim synom, którzy, jak pisała, „wspierają mnie i dają nadzieję”. Ćwiczy z terapeutą medycyny sportowej. Odwołała jednak na ten rok trasę koncertową „Courage World Tour”, co – jak mówiła – złamało jej serce. „Bardzo mi przykro, że znowu was wszystkich rozczarowuję”, pisała na Instagramie do fanów. „Naprawdę ciężko pracuję, aby odbudować siły, ale koncertowanie może być bardzo trudne. Chcę, żebyście wiedzieli, że się nie poddam…”. Czy to możliwe, że ostatni raz koncertowała w 2019 roku? Czy będzie mogła jeszcze wyjść i zaśpiewać tak jak kiedyś? Oby tak się stało!
Tekst Agnieszki Dajbor ukazał się w nr 3/2024