„Ta praca jest moim spełnionym marzeniem”
O tym, co ją napędza opowiada pisarka Krystyna Mirek
Wywiadu Vivie.pl udzieliła pierwsza dama polskiej powieści obyczajowej – Krystyna Mirek, pisarka, która niedawno wydała swoją najnowszą – 38.! – powieść, „Niezwykła miłość”. Dowiedzcie się, kim prywatnie jest autorka obyczajowych bestsellerów, która oczarowała dziesiątki tysięcy czytelniczek. Przeczytajcie rozmowę, która tchnie spokojem i ciepłem – podobnie jak jej uwielbiane przez czytelników książki.
Jak się dziś czuje jedna z najpopularniejszych w Polsce autorek powieści obyczajowych?
Dziękuję, dobrze Właśnie oddałam tekst najnowszej powieści i cieszę się chwilą przerwy. Za moment jednak wracam do innej opowieści, która czeka na zakończenie. Lubię moją pracę, choć napisanie niektórych historii kosztuje mnie sporo trudu. Ale szybko się resetuję.
Co poprawia Pani humor w szare dni, kiedy ciężko wstać z łóżka, a co dopiero zabrać się do pracy, w której jest się samemu sobie sterem, żeglarzem i okrętem? Czy zdradzi nam Pani, jak się zmotywować?
Ta praca jest moim spełnionym marzeniem. Był czas, gdy wydawało się ono nierealne. Wszyscy mówili, że z pisania nie da się żyć, wydawcy nie czytają propozycji debiutantów, bez znajomości nie ma szans. Ciężko się walczy o marzenie, słysząc takie głosy. Włożyłam wiele wysiłku, by dojść do punktu, w którym jestem, i przekonać się, że jednak to wszystko nieprawda. Można sobie poradzić, choć to wymaga wielu umiejętności i wiedzy. Dlatego kiedy teraz dopada mnie zmęczenie czy inny kryzys, wracam do tamtych czasów i przypominam sobie, o co chodzi w tej całej przygodzie. Jakie jest to dla mnie ważne. Jak zmieniło się moje życie w ciągu ostatnich lat. To pomaga. Ale kryzysy nie dopadają mnie często. Pisanie to moja pasja.
Właśnie ukazała się Pani 38. powieść - „Niezwykła miłość”. To imponująca liczba. Przez ostatnie lata zgromadziła Pani rzeszę wiernych czytelniczek i czytelników i stale zaskakuje Pani nowymi pomysłami. W czym tkwi Pani sekret?
Ciągle się staram. Uczę. Myślę i kombinuję, co zrobić, żeby każda kolejna książka spodobała się Czytelnikom. Nie zakładam, że skoro ileś tam ostatnich weszło na listy bestsellerów, to następnej też z się uda. W każdą powieść wkładam mnóstwo serca i sił. Ciągle szukam nowych dróg. Nie ma w mojej pracy rutyny, jest ten sam ogień co na początku i ta sama energia.
Przed pandemią regularnie odwiedzała Pani różne zakątki Polski, aby spotkać się z czytelnikami. Jak zmienił się kontakt z wielbicielami Pani książek w erze koronawirusa?
W pierwszym roku, w marcu, tuż po ogłoszeniu obostrzeń, tylko przewracałam kartki w kalendarzu i wykreślałam kolejne zaplanowane spotkania. Potem była przerwa, odbywały się wyłącznie transmisje online, które też mają swoje zalety, bo może w nich uczestniczyć każdy, niezależnie od tego, gdzie mieszka. Ale to był trudny czas. Z każdym kolejny miesiącem coraz bardziej brakowało mi tego kontaktu na żywo. Praca pisarza jest z definicji dość samotniczym zajęciem. Mnóstwo godzin spędza się nad klawiaturą. Nie mam koleżanek z pracy w pokoju obok. Raczej znajdują się daleko. Rekompensują to spotkania autorskie, targi, rozmowy z wydawcami, wywiady. A teraz to wszystko przeniosło się do sieci. Dlatego ze szczególną radością witam wiosenną odwilż w tej kwestii. W ostatnich tygodniach wiele się dzieje, sporo spotkań zaplanowanych. Znów zobaczymy się na żywo.
A czy zdarza się Pani, że czytelniczki rozpoznają Panią na ulicach Pani rodzinnego Krakowa?
Urodziłam się w górach, ale Kraków to rzeczywiście miasto, które bardzo lubię i mieszkam w tych okolicach już wiele lat. Nie jestem celebrytką, bardzo sobie cenię spokój i prywatność. Bez przeszkód chodzę ulicami i odwiedzam miejsca publiczne. Zdarzają się jednak chwile, zwykle miłe, gdy ktoś mnie rozpoznaje. Nie dzieje się to jednak na jakąś wielką skalę. Większą rozpoznawalność mam w sieci. Tam każdy komentarz jest od razu identyfikowany, podobnie jak zdjęcia.
Pani książki ukazują się regularnie, kilka razy w roku. Jak udaje się Pani zachować świeżość spojrzenia, dzięki której wciąż zaskakuje Pani czytelników?
Moja pasja wciąż jest żywa. Cieszę się każdą kolejną opowieścią. Ale to tylko część prawdy. Druga jest taka, że bohaterowie, ich historie, wciąż do mnie przychodzą. Sami. To są magiczne chwile, kiedy w zwyczajny szary poranek kładzie się dłonie na klawiaturze i opowieść płynie. Jeśli tego zabraknie, pewnie wszystko się zmieni.
Co zainspirowało Panią do napisania najnowszej powieści, pt. „Niezwykła miłość”? Zdradźmy, że pomysł na nią jest bardzo oryginalny i wiele czytelniczek będzie zaskoczonych rozwojem wydarzeń w tej książce.
Właśnie to pragnienie, by zaskoczyć Czytelników. Zrobić coś ciekawego. W mojej pracy jednym z ważnych wyzwań jest to, że Czytelnicy darzą mnie zaufaniem, kupują książki już w przedsprzedaży, liczą, że dostaną to, czego się spodziewają. A jednocześnie za każdym razem oczekują niespodzianki. Trzeba napisać takie samo, ale jednocześnie inne. To niełatwe zadanie Staram się mu sprostać.
Hania, główna bohaterka „Niezwykłej miłości”, to zdradzona dziewczyna, która zakochuje się w zaręczonym mężczyźnie. Jak czuła się Pani, wchodząc w jej emocje? Hania mimowolnie wplątuje się przecież w przedziwną sytuację, w której wcale nie chce brać udziału! I wbrew sobie staje po drugiej stronie barykady – jako ta, która zagraża związkowi.
Czasem decyzje życiowe podejmuje się łatwo. Jest jasny podział na dobro i zło. Jeśli ktoś wybiera zło, to z całą świadomością konsekwencji. Może potem powiedzieć, że sam się prosił o kłopoty. Ale niestety bywa i tak, że życie pakuje nas w o wiele bardziej skomplikowane sytuacje. Ktoś bardzo prostolinijny spotyka się z kłamcą, uczciwy z oszustem, spokojny ląduje w samym środku burzy. Nie wiadomo, co robić, komu zaufać. Boimy się takich doświadczeń. Wolimy poruszać się w tym, co znane. Ale czasem zderzenie z trudnością przynosi zmianę na lepsze. Trzeba tylko być mądrym i ostrożnym. Kibicowałam Hani, żeby dała sobie radę. By jej się udało pozostać w porządku, a jednak obronić swoje prawa.

Psychologia odgrywa ważną rolę w Pani książkach. Czy pisząc, sięga Pani do przykładów z życia?
Tak, życie odgrywa tutaj ważną rolę. Ale opieram się również na wiedzy. Interesuję się psychologią. Sporo czytam, dokształcam się na kursach i studiach podyplomowych. Nie szukam teorii ani dyplomów, lecz praktycznych zastosowań, które można wykorzystać w życiu, by się zmieniło na lepsze. To, co daje nowoczesna psychologia, jest bardzo cenne. Naprawdę pomaga. Piszę o pewnych sprawach, bo wiem, że moje książki docierają do tysięcy osób, także takich, które nie czytają fachowych artykułów. Cieszę się, że moje książki są nie tylko przyjemne, ale też pożyteczne.
Bardzo cenię w Pani książkach, że często opowiada Pani nie tylko o głównych bohaterach, ale buduje też Pani świetnie zarysowane postaci drugoplanowe. Która z postaci drugoplanowych „Niezwykłej miłości” jest Pani ulubioną?
Wszyscy bardzo lubią Radka. Ja też mu kibicuję i wierzę w happy end dla niego. Jakoś tak jest w życiu z tego typu facetami, spokojnymi, miłymi, uczynnymi, że niby większość kobiet takich szuka, a jednak ostatecznie często wybierają one kogoś innego.
A kim prywatnie jest Krystyna Mirek? Mamą czwórki dzieci – o tym wiedzą Pani czytelnicy. Ale dziewczynki dorastają, a w Pani życiu na pewno pojawiło się więcej miejsca na ciekawe hobby – jak się pani relaksuje?
Rzeczywiście ostatnio moje życie trochę się zmieniło. Wszystkie moje córki są już na studiach i wyjechały z domu. Na szczęście niedaleko, bo do Krakowa, więc kontakt jest częsty. Ale dom nagle stał się cichszy. Na początku nie mogłam się przyzwyczaić, robiłam za dużo zakupów, gotowałam wielkie obiady, a wieczorami czekałam, aż wrócą. Ale teraz przyjmuję ten etap spokojnie, ze wszystkimi jego dobrymi stronami. Inne są teraz rozmowy z moimi studentkami.
Dzieje się sporo fajnych rzeczy. Natomiast w domu zapanowała cisza. Został nam najmłodszy syn i po raz pierwszy jesteśmy z mężem tak dużo razem, bo oboje teraz pracujemy zdalnie. To bardzo miły czas, ale trzeba pilnować kontaktu ze światem. Planować wyjścia, wyjazdy, odwiedziny. Moje pasje się jednak nie zmieniły, mam tylko teraz na nie więcej czasu. Spokojne wieczorne czytanie – był moment, że nie wierzyłam, że to się jeszcze kiedyś uda Wędrowanie po górach, ogród, kwiaty, goście, spotkania, rozmowy, filmy, a także nowa pasja, czyli gry planszowe. Wszystko to teraz przeplata się z pracą i odpoczynkiem, na który też pojawiło się trochę więcej miejsca. Ale generalnie wciąż moje życie jest mocno intensywne. Zostało mi jeszcze kilka marzeń do spełnienia.
A kto należy do Pani ulubionych literackich autorów? Czy ma Pani sentyment do jakichś autorów jeszcze ze studiów?
Lista ulubionych autorów zmienia się wraz z mijającym czasem. Dawno temu była to na przykład Małgorzata Musierowicz, potem Ryszard Kapuściński, w burzliwych czasach studenckich Hłasko i Stachura. W liceum fascynowałam się Mickiewiczem, Szymborską, ale świetnie się bawiłam przy kryminałach Joanny Chmielewskiej. Zawsze też lubiłam czytać powieści obyczajowe polskich i zagranicznych autorów, biografie, potem książki psychologiczne. Pasja czytelnicza wciąż ma się dobrze.
I na koniec – jako osoba, która samodzielnie i bez taryfy ulgowej przeszła od nieznanej debiutantki do jednej z najbardziej znanych polskich pisarek: co poradziłaby Pani początkującym pisarkom?
To piękne marzenie, warte wysiłku. Nie należy popadać w żadną skrajność: nie chować bez końca maszynopisów w szafie, ale też nie rzucać się na głęboką wodę bez przygotowania, bo to się kończy frustracją. Pisać o tym, na czym się dobrze znamy, lubimy, a nie o tym, co zdaniem innych świetnie się sprzeda. Być sobą jako autor. Zachęcam do pisania, wszyscy czekamy na kolejne piękne opowieści.
Dziękuję za rozmowę.

Artykuł powstał z udziałem Wydawnictwa Luna
Zobacz także
Balans to nowa definicja spełnionej, nowoczesnej kobiety
Współpraca reklamowa
Galeria
Pokazywanie elementów od 1 do 3 z 12
Akcje
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 17
Fale, tafla, zwiększona objętość. Air Wand to domowy stylista włosów!
Współpraca reklamowa