Miłość z męskiej perspektywy w powieści Natalii Sońskiej [WYWIAD]
Rozmowa z Natalią Sońską o jej najnowszej książce „Nasze piękne chwile” oraz o tym, czy mężczyźni też mogą być sentymentalni
Tuż po dwudziestce napisała debiutancką powieść, świąteczną historię “Garść pierników, szczypta miłości”. Dziś jest adwokatką i bardzo poczytną autorką książek obyczajowych z ponad 20 publikacjami na koncie. Czytelniczki pokochały ją za subtelne mówienie o uczuciach i sprawne snucie romantycznych historii. Na drugim planie opowieści Sońskiej widoczna jest jej pasja do kuchni, a najpopularniejszy cykl powieściowy "Jagodowa miłość" rozgrywa się w kawiarni pachnącej świeżym ciastem.
"Nasze piękne chwile" - inna historia o miłości
W najnowszej książce Natalia Sońska powraca do motywów z wydanej przed rokiem powieści "Wszystkie nasze dni". Zmienia jednak perspektywę - tym razem bohaterem jest były chłopak Niny, głównej bohaterki "Wszystkich naszych dni...". Mężczyzna nadal z sentymentem myśli o licealnym związku, z goryczą patrzy za to na konsekwencje swoich dorosłych wyborów: porzucenia rodzinnego miasteczka i przyjaciół, przeprowadzki do Trójmiasta, wejścia w relację z zapracowaną menedżerką restauracji.
Czy Michał będzie w stanie zacząć od nowa? Czy w końcu zapomni o Ninie? Czy będzie umiał otworzyć się na nowe znajomości i pokonać przeciwności losu, które staną na drodze prawdziwej miłości? Odpowiedzi znajdziecie w "Naszych pięknych chwilach", wydanych nakładem wydawnictwa Czwarta Strona.
O najnowszej powieści i wyzwaniach budowania przekonujących historii o uczuciach rozmawiamy z autorką Natalią Sońską.
Natalia Sońska o nowej powieści
Viva.pl: Mimo młodego wieku, wydała Pani już ponad 20 książek. Jak udaje się Pani wymyślić tyle miłosnych scenariuszy?
Natalia Sońska: To dlatego, że o miłości można pisać w nieskończoność. Miłość jest wielowymiarowa i tak jak w życiu, każda i każdy z moich bohaterów przeżywa ją inaczej. To jest moim zdaniem najpiękniejsze, bo przecież emocje każdy odczuwa w inny sposób, radzi sobie z nimi inaczej, nawet, jeśli wszyscy nazywamy je tak samo – miłość, radość, tęsknota, ból – dla każdego znaczą jednocześnie to samo i coś innego. Stąd tyle różnych historii, bohaterów, czy charakterów, które determinują właśnie emocje. Temat miłości w moim odczuciu jest więc niewyczerpany, a ja sama mam jeszcze wiele pomysłów na miłosne historie.
Pisanie łączy Pani z karierą prawniczą. Czy trudno jest znaleźć czas na dwie wymagające pasje? Czy planuje Pani zostać pisarką na pełen etat?
Ostatnio coraz trudniej pogodzić te dwa zajęcia. Zawód prawniczki jest bardzo wymagający i odpowiedzialny, a praca w kancelarii nierzadko pochłania wiele czasu, ale też daje satysfakcję. Bycie pisarką natomiast to moja największa pasja i można powiedzieć – drugi etat. Coraz bardziej skłaniam się jednak ku twierdzeniu, że to właśnie bycie pisarką sprawia mi najwięcej radości i właśnie tym chciałabym się zająć w przyszłości. Mimo to cały czas zastanawiam się i rozważam, czy może jednak udałoby mi się godzić te dwa zajęcia w dalszym ciągu, bo bardzo trudno jest zrezygnować z czegoś, co naprawdę się lubi.
„Nasze piękne chwile” wracają do wątków z „Wszystkich naszych dni”, tylko opowiedzianych z innej perspektywy. Czy w planach były dwa tomy czy planuje Pani rozwinąć także historie innych bohaterów?
Zdecydowałam się na ukazanie w „Naszych pięknych chwilach” historii Michała, bo bardzo polubiłam tego bohatera już w pierwszej części, co więcej, bardzo kusiło mnie pisanie książki z perspektywy mężczyzny! I wydaje mi się, że wyszło mi to nie najgorzej, a przynajmniej tak mówią moje czytelniczki! Jeśli natomiast chodzi o serię…
Prawda jest taka, że zaczynając „Wszystkie nasze dni”, byłam pewna, że będzie to pojedyncza powieść, bez kontynuacji. To w trakcie pisania nasunęła się myśl, by kontynuować serię właśnie w perspektywy Michała i chyba już mogę zdradzić, że w przygotowaniu jest też trzecia część, tym razem jednak poznamy bliżej kolejną kobiecą bohaterkę.
„Nasze piękne chwile” opowiedziane są w całości z perspektywy Michała. Czy trudniej pisze się z męskiego punktu widzenia?
Tak jak wspomniałam, bardzo mnie kusiło, by skupić się mocniej na męskim punkcie widzenia. Bardzo chciałam głębiej wejść w męski charakter, ba! Nawet zasięgałam języka u męża co do niektórych kwestii, które dla mnie, jako dla kobiety były początkowo trudne do opisania, a nawet niezrozumiałe (śmiech). Niemniej, kiedy już wpadłam w wir pisania, tworzyło mi się naprawdę dobrze! Przecież mężczyźni też mają ciekawe historie do opowiedzenia, też czują i też się zakochują!
Michał i jego koledzy dużo rozmawiają o miłości, są sentymentalni, wielokrotnie martwią się, czy nie zostaną odebrani jako traktujący kobiety przedmiotowo podrywacze. To próba uchwycenia nowej, bardziej uczuciowej męskości czy kwestia oczekiwań czytelniczek, które chcą czytać o tzw. porządnych facetach?
Stając trochę w obronie mężczyzn – wydaje mi się, że my, kobiety, niejednokrotnie źle ich oceniamy albo nawet nie doceniamy. Owszem, zdarzają się podrywacze, którzy szczycą się swoimi kolejnymi podbojami – na tych patrzymy nieprzychylnym okiem, musimy jednak pamiętać, że mężczyźni też posiadają uczucia, emocje, których po prostu zwykle nie okazują.
Mam wrażenie, że mężczyźni jeszcze boją się uzewnętrzniania, okazywania swojej uczuciowości, wolą pokazywać oblicze silnych, niewzruszonych, co wynika z ich natury. Nie twierdzę, że jest to złe, niemniej uważam, że naprawdę wiele dzieje się w męskiej głowie, więcej, niż my – kobiety, możemy się spodziewać. I właśnie to chciałam po części pokazać, tworząc postać Michała i opisując jego podejście do życia, jego emocje i odczucia.
W obu tomach pojawia się wątek kobiet-pracoholiczek, które stawiają karierę nad potrzebami partnera. Czy uważa Pani, że Polki zgubiły równowagę między życiem zawodowym i prywatnym?
Nie powiedziałabym, że Polki zgubiły równowagę między życiem zawodowym i prywatnym. Znam zdecydowanie więcej kobiet, dla których to rodzina i życie prywatne są ważniejsze od pracy, niż pracoholiczek. Niemniej rzeczywiście jako kobiety jesteśmy obecnie zdecydowanie bardziej skupione na karierze, planach zawodowych, kobiet czynnych zawodowo jest w dzisiejszych czasach o wiele więcej, niż miało to miejsce jeszcze kilka, kilkanaście lat temu. Praca daje nam satysfakcję, buduje poczucie własnej wartości, ale wydaje mi się, dzięki temu, że z natury jesteśmy zdecydowanie lepiej zorganizowane życiowo niż mężczyźni, potrafimy pogodzić wiele obowiązków jednocześnie, a tym samym zachować mimo wszystko tę równowagę życiową.
W nowej powieści znalazły się też bardziej odważne sceny erotyczne. Czy trudno się pisze o intymności?
O wiele trudniej czeka się na recenzje dotyczące tych scen! Jeśli natomiast chodzi o samo opisywanie intymności, byłam pewna, że będzie to dla mnie trudniejsze, tymczasem, co prawda z lekkimi wypiekami na twarzy, ale pisało mi się bardzo swobodnie. W końcu intymność, erotyczność to istotna część naszego życia, nieodłączny element miłości, nie chcę więc pozbawiać moich bohaterów takich doświadczeń, tym bardziej, że dzięki temu ich historia zyskuje na autentyczności. W moich książkach zawsze zawieram momenty miłosnych uniesień pomiędzy bohaterami, ale faktycznie, pierwszy raz zdecydowałam się na te odważniejsze sceny, nie żałuję jednak. Z pierwszych recenzji wynika, że to całkiem pożądany przez czytelniczki element książek obyczajowych!
Czy planuje Pani wyjść poza ramy powieści obyczajowej? Jaki gatunek literacki Panią pociąga?
Kiedyś o tym myślałam, zastanawiając się nad napisaniem kryminału, z uwagi właśnie na mój drugi zawód. Trudno było mi jednak skonstruować nawet konspekt, bo od razu wkradały mi się do niego wątki miłosne, romantyczne. Obyczaj jest już tak mocno zakorzeniony w mojej wyobraźni, że na chwilę obecną nie planuję zmieniać tego kierunku. Poza tym, w głowie mnoży się zbyt dużo pomysłów na powieści obyczajowe, nie miałabym już czasu na napisanie czegoś zupełnie innego.
Dziękuję za rozmowę.
Materiał powstał z udziałem wydawnictwa Czwarta Strona.