„Obawiam się jej...”. Czy jasnowidz Krzysztof Jackowski przewidział własną śmierć?
Na co dzień obcuje ze śmiercią, czy przewidział własną?
Czy wizje Krzysztofa Jackowskiego pomagają w odnalezieniu zamordowanych lub zaginionych osób i przyczyniają się do rozwiązania zagadek kryminalnych. Na to pytanie postanowił poszukać odpowiedzi Przemysław Lewicki. Swoje poszukiwania opisał w książce Jasnowidz Jackowski, w której przedstawia opisy spraw, o których było głośno w mediach, jak choćby śmierć małej Madzi z Sosnowca i jej matki poszukiwanej listem gończym czy tragedii w Tryńczy, kiedy to w Boże Narodzenie w samochodzie w Wisłoku utonęło pięciu młodych ludzi. To w nich uczestniczył jasnowidz. W publikacji zawarto także wywiad z Krzysztofem Jackowskim, a który uzupełniono o wypowiedzi policjantów, przedstawicieli Kościoła, świata prawniczego, dziennikarzy, Fundacji Itaka, Fundacji Nautilius, a także osób, które zwracały się o pomoc do jasnowidza i były świadkami jego wizji. Czy jasnowidz potrafi przewidzieć własną śmierć? Oto fragment wywiadu, który znajdziecie w książce Przemysława Lewickiego Jasnowidz Jackowski.
Jasnowidz Krzysztof Jackowski o śmierci. Czy potrafi przewidzieć, co go czeka?
Z racji swoich niecodziennych umiejętności Krzysztof Jackowski niemal codziennie obcuje ze śmiercią. Jak sam przekonuje, rozmawia ze zmarłymi, czuje ich obecność i potrafi się z nimi komunikować, by otrzymać od nich informacje. Musi sobie również radzić z niesamowicie wielką presją, która zresztą sam na siebie nałożył.
Przemysław Lewicki: Zmarli mówią to tytuł pańskiej autobiografii. Czym – według pana – jest śmierć?
– To powrót do samego siebie. Nasze życie na tym świecie jest liniowe, stanowi formę wyobraźni. Kiedyś jeden z moich znajomych powiedział, że z wiekiem coraz więcej będę pamiętał ze swojego dzieciństwa. Początkowo w to nie wierzyłem, ale teraz muszę przyznać mu rację. Obecnie rzeczywiście bardziej kojarzę wydarzenia z dzieciństwa niż niektóre sprawy z późniejszych lat.
Gdy byliśmy dziećmi, inaczej wyglądaliśmy, inaczej się zachowywaliśmy – ale nie jesteśmy już dziećmi. Tamte wspomnienia pozostają tylko w naszej wyobraźni. Chłopca czy dziewczynki, którymi byliśmy wiele lat temu, już nie ma. Oni umarli. Z kolei duszą jest wszystko, co przeżyjemy. Możemy stać się dobrymi albo złymi ludźmi, albo nijakimi – co jest chyba najgorsze, bo nijakość to obojętność. Wtedy i dla dobrego, i dla złego człowieka będziemy obojętni, czyli w pewnym sensie przyzwolimy na panoszenie się zła. Jeżeli ktoś jest zły albo dobry, to ma odpowiedni charakter. Zły człowiek szybciej zrozumie, że kogoś krzywdzi – i się nawróci.
Wracając jednak do pytania: śmierć stanowi powrót do samego siebie, żyjemy wiecznie. Jestem co do tego przekonany. Umieramy, ale potem będziemy żyli wielokrotnie. Bóg nam zrobił numer, bo żyjemy etapami. Każde nowe życie wydaje nam się nowe i niezwykłe, tymczasem żyjemy wiecznie, ale nigdy się o tym nie dowiemy, choć o te wcześniejsze doświadczenia będziemy bogatsi.
Warto zwrócić uwagę, że rodzimy się z pozytywnymi i negatywnymi cechami charakteru. Jest to cała karma z wielu naszych przeżyć. Nigdy nie zagłębiałem się w zasady hinduizmu, natomiast uważam, że reinkarnacja jest podstawą naszego istnienia. Jeżeli dotychczas żyliśmy szlachetnie, potem urodzimy się jako osoby dużo ciekawsze. Ale jeżeli bylibyśmy gnojami dla naszych bliskich i męczylibyśmy ich, to potem okradniemy swoją osobowość i urodzimy się dużo gorsi. Zapłata za poprzednie życie odbywa się w naszym obecnym życiu. Fizycy kwantowi mówią, że wszechświatów może być nieskończona ilość. A może nasze głowy to wszechświat? Jesteśmy wiecznością. Gdy umrę, w tamtym świecie będzie wszystko, co mam tutaj. Będzie mój świat.
Przemysław Lewicki: Miał pan kiedyś poczucie dotyczące swojej śmierci?
– Nigdy nie miałem wizji na temat swojej śmierci, ale obawiam się jej – to naturalne. Dopóki jesteśmy zdrowi i nie czujemy dziwnego drżenia serca, nie przejmujemy się, że nagle możemy się przewrócić i umrzeć. Dzięki swojej pracy mam jednak setki dowodów na to, że dusze istnieją – i to dusze wszystkiego, co żyje. Jeżeli istnieje jedna dusza, to reszta też musi istnieć. Tak to już jest skonstruowane. Ale sam moment śmierci dla każdego jest straszny.
Nasze istnienie odbieramy bardzo prosto, powierzchownie, nawet się w to nie zagłębiamy. Kiedyś już przecież żyliśmy – w brzuchu swoich matek. Przez pępowinę płynęły do nas krew, tlen i pożywienie. Żyliśmy w bezpiecznym świecie, było nam tam ciepło. W późniejszym okresie słyszeliśmy bicie serca, byliśmy szczęśliwi. I te dziewięć miesięcy nagle przestaje mieć znaczenie, gdy przychodzimy na świat. Wtedy mieliśmy już świadomość, ale tego nie pamiętamy, bo – rodząc się – w pewnym sensie umieramy. Być może nasza kolejna śmierć będzie wyglądać właśnie tak?
Premiera książki Jasnowidz Jackowski autorstwa Przemysława Lewickiego ukaże się nakładem Wydawnictwa Harde 17 czerwca 2020 roku.