Podróż przez Stany śladem polskich emigrantów, czyli Ameryka.pl Doroty Malesy
Czyta się jak kryminał, dramat, science fiction i romans w jednym!
Dziennikarka Dorota Malesa zakochana jest w Ameryce. Kiedy tylko może lata za Ocean, a potem na swoim blogu 50shadesofstates.pl opisuje co ciekawego ją tam spotkało. Aż w końcu napisała książkę Ameryka.pl. I tu mnie bardzo zaskoczyła…
Po pierwsze nigdy mnie Ameryka jakoś szczególnie nie nęciła. Owszem, wiem o niej to i owo, byłam też kilka razy, ale bez szału. Trochę więc zabierałam się do tek książki jak pies do jeża. Bo o Ameryce. Co nowego można jeszcze napisać o Ameryce? Bo o amerykańskiej Polonii? Co mnie w sumie amerykańska Polonia obchodzi? Ale to koleżanka napisała, więc nie wypada odmawiać. Zasiadłam więc z Ameryka.pl na fotelu i… wsiąkłam. Na amen!
Wszystko w jednym
Historie Polaków, którzy przybyli do Stanów w poszukiwaniu lepszego życia są wstrząsające, dramatyczne, zabawne, z happy endem i bez. Czytając Ameryka.pl czasami miałam wrażenie jakbym czytała książkę o życiu na Marsie. Tak inaczej wygląda życie Polaków na emigracji.
Wzruszyłam się na historii Sebka, który szuka żony (koniecznie Polki!) i znaleźć nie może. Uroniłam łzę nad opowieścią o żołnierzu, który zginął na misji wojskowej. I z niedowierzaniem czytałam o synu Papcia Chmiela (Tak! Tego Papcia Chmiela od Tytusa, Romka i A’tomka), który został inżynierem w NASA. Z zapartym tchem czytałam o prawnicze tropiącej największe błędy amerykańskiego systemu sądowniczego i opowieść właściciela najmodniejszej nowojorskiej restauracji, który w latach 80. przyjechał do Stanów z Lublina z jednym plecakiem, a dziś zdarza mu się odmówić stolika Seanowi Pennowi.
Dorota pisze świetnie. Wspaniale opowiada historie naszych rodaków. Tak, że naprawdę nie chcę się przerywać czytania, a już za nic na świecie nie chce się, żeby ta książka się skończyła. Nie pozostaje nic innego jak znów wysłać ją na drogi i bezdroża Stanów Zjednoczonych i czekać, aż wróci z materiałem na kolejną opowieść.