Reklama

Muszę zacząć od wyrazów podziwu. Nie ma Pani jeszcze 30 lat, a na koncie – już ponad 30 książek! Dorobku literackiego może Pani pozazdrościć wielu autorów ze znacznie dłuższym stażem. Jak to się robi?

Agata Przybyłek: Myślę, że to zasługa pasji i ciężkiej pracy. Pisanie książek było moim wielkim marzeniem i gdy do księgarń trafiła moja debiutancka powieść „Nie zmienił się tylko blond”, wiedziałam już, że na tej jednej nie poprzestanę. Zaczęłam tworzyć kolejne, wyrobiłam w sobie nawyk codziennego pisania. Pracuję w ten sposób od wielu lat, więc tych książek już trochę powstało. Szczęśliwie udało mi się przekształcić największe hobby w sposób na życie.

Reklama

Debiutowała Pani w wieku 21 lat. Przypuszczam, że zgłasza się do Pani wielu młodych ludzi – zwłaszcza kobiet – kochających pisać i marzących o karierze literackiej. Co im Pani radzi? A jak wyglądały Pani początki?

Zawsze radzę takim osobom po prostu spisać swój pomysł. To żmudny etap, ale od tego trzeba zacząć. Ja swoją debiutancką powieść napisałam po zawodzie miłosnym, gdy wydawało mi się, że kompletnie zawalił mi się świat. Stworzyłam bohaterkę, która była w dużo gorszej sytuacji życiowej od mojej, żeby samej sobie dać wtedy nadzieję. Potraktowałam pisanie trochę jako autoterapię i do tej pory inspiracje do pisania powieści czerpię z życia. Chcę, żeby moje książki były bliskie czytelniczkom – kobietom takim, jak ja.

Agnieszka Werecha-Osińska

Niedawno została Pani mamą. Jak godzi Pani zajmowanie się dzieckiem z zawodem pisarki? Czy ta nowa życiowa rola otworzyła Panią na nowe emocje i wzbogaciła jako autorkę książek? Czy bycie mamą napędza do tworzenia?

Kiedy piszę książki, córeczką zajmuje się mój mąż. Mamy teraz w domu system zmianowy – gdy mój mąż pracuje, ja zajmuję się córką, kiedy on wraca do domu, to ja idę popisać. Jak na razie taki system się u nas sprawdza. A jeśli chodzi o to, jak macierzyństwo wpłynęło na mnie jako pisarkę, to na pewno uwrażliwiło mnie na pewne tematy, zwłaszcza związane z krzywdą dzieci. Kiedyś napisałam książkę o przemocy seksualnej wobec dzieci czy powieść, w którym centralnym zagadnieniem było poronienie, ale myślę, że teraz już bym tych tematów nie udźwignęła. To by było dla mnie za trudne.

W tym roku premiery ma aż sześć Pani tytułów, w tym dwie kontynuacje serii powieściowych. Pierwsza z nich, czyli „Dłuższa przerwa” – w której skład wchodzą książki „Będą z tego kłopoty” i „Kto jak nie ja!” – to komedie o trzech przyjaciółkach, które są nauczycielkami. Skąd pomysł, żeby w centrum fabuły umieścić grono pedagogiczne? Fascynuje Panią to, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami pokoju nauczycielskiego?

To, co dzieje się za drzwiami pokojów nauczycielskich raczej nigdy nie było dla mnie tajemnicą, bo pochodzę z rodziny nauczycielskiej. Moje babcie też były nauczycielkami, podobnie jak wiele cioć. Dobrze znam te środowisko i gdy kilka lat temu ówczesna redaktorka prowadząca zasugerowała, żebym napisała komedię o nauczycielkach, od razu się zgodziłam. Potem polubiłam Asię, Magdę i Elkę tak bardzo, że ich historia rozrosła się do trzech tomów. To świetne kobiety! Myślę, że niejedna z moich czytelniczek odnajdzie w tej książce cząstkę siebie.

materiały prasowe

Seria „W tajemnicy” (książki „Od pierwszych słów” i „Mimo twoich kłamstw”) to również „obyczajówka”, ale z wyraźnymi wątkami kryminalnymi. Jak się Pani czuje w tym gatunku? Myśli Pani o napisaniu kryminału z prawdziwego zdarzenia?

Od dawna chciałam napisać książkę, w której głównym bohaterem byłby detektyw. Brakowało mi jedynie pomysłu na ciekawą sprawę, którą miałby rozwiązać. Po latach natknęłam się w internecie na wzmiankę o kanadyjskiej Autostradzie Łez, która stała się inspiracją do stworzenia sprawy Drogi Rozpaczy – odcinka nadmorskiej trasy, przy której giną kobiety. Te wątki kryminalne tak mi się spodobały, że postanowiłam tę serię kontynuować, choć w drugim tomie serii fabuła kręci się wokół tajemnicy rodzinnej. Ale czy napiszę kiedyś prawdziwy kryminał? Chyba nie. Za bardzo lubię pisać książki, w których prym wiedzie miłość.

materiały prasowe

Ten rok przyniósł również domknięcie wzruszającej i ukochanej przez czytelniczki „Serii z domkami”. Jak się pisało finałową książkę - „Zawsze będę cię kochał”? Łatwo się było Pani rozstać z tą serią?

Zakończenie tej serii było na pewno przełomowym momentem w mojej karierze. Pisałam książki z domkami na okładkach przez kilka lat, pokochałam je i w każdą włożyłam duży kawałek serca. Gdy ktoś pyta, która z moich książek jest mi najbliższa, to zawsze mówię właśnie o „serii z domkami”. Te opowieści bardzo współgrają z moją wrażliwością. Są sielskie, spokojne, nostalgiczne i pełne wzruszeń, choć przecież niewolne od problemów. Doskonale wiem, że będę tęsknić za klimatem tej serii, ale potrzebuję już czegoś nowego, dlatego zdecydowałam poświęcić teraz kolejnym projektom.

materiały prasowe

Specjalizuje się Pani w zabawnych i lekkich powieściach, ale nie stroni Pani również od poważnych tematów i ludzkich dramatów, a także – zgodnie z Pani wykształceniem – od potężnej dawki psychologii. Co jest łatwiejsze – rozśmieszenie czy wzruszanie? W czym czuje się Pani najmocniejsza?

Wiele osób twierdzi, że rozśmieszyć czytelnika jest trudniej, ale mnie przychodzi to jakoś naturalnie. Gdy piszę komedie, sama dobrze się bawię, choć kiedyś najbardziej ciągnęło mnie do takich historii jak „seria z domkami” czy cykl „W tajemnicy” i byłam przekonana, że właśnie w takich powieściach będę się specjalizować. Tak bardzo jednak pokochałam pisanie zabawnych historii, że nie umiem z tego zrezygnować. Te książki są dla mnie odskocznią od problemów i z rozmów z czytelniczkami wiem, że dla wielu z nich również.

Jakie są Pani literackie plany? Nad czym Pani teraz pracuje?

W maju ukaże się trzeci tom serii „W tajemnicy”. Tym razem zabiorę czytelniczki nad morze, chociaż również w tej powieści fabuła będzie kręciła się wokół pewnej rodzinnej zagadki. A piszę teraz komedię romantyczną, do stworzenia której zainspirowała mnie długa awaria prądu po wichurze, która nawiedziła mój region. I to jest kolejny dowód na to, że prawdziwe życie bywa najbardziej inspirujące!

Reklama

Materiał powstał z udziałem wydawnictwa Czwarta Strona

Reklama
Reklama
Reklama