Reklama

Gdy w 1919 roku Walter Gropius założył szkołę Bauhaus nie spodziewał się, że przetrwa ona tylko 14 lat. Ani tym bardziej, że sto lat później miłośnicy designu i architektury będą nią wciąż zafascynowani. I że budynki szkoły zaprojektowane przez niego znajdą się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wraz z narastaniem nastrojów nacjonalistycznych jej idee krytykowano coraz bardziej. Może dlatego, że była międzynarodowa? A może interdyscyplinarna? Może nie podobały się jej założenia - funkcjonalność, innowacyjność, optymalizacja i ekonomizacja?

Reklama

Prostota i funkcjonalność

Założenia Bauhausu były proste. Artysta powinien być też rzemieślnikiem, a rzemieślnik artystą. Dlatego w szkole Gropiusa, zarządzanej później przez Hansa Meyera, a na końcu przez Ludwiga Miesa van der Rohe, uczono zarówno rysunku, projektowania przestrzennego, ale też rzemiosła.
Bauhaus, który w rezultacie stał się stylem, nurtem w sztuce, cechował oszczędność w formie, umiłowanie geometrii, nietolerancja dla form czysto dekoracyjnych. Powstały przede wszystkim wspaniałe minimalistyczne budynki, meble, które dzisiaj są ikonami designu, jak krzesło Wassily zaprojektowane przez Marcela Breuera czy dzbanek do herbaty Marianne Brandt.

Nie tylko sztuka

W głowach, wykładowcy i studenci, mieli nie tylko minimalistyczne formy, meble z chromowanego metalu i skóry czy, domy o prostych dachach, o których filozof Theodor W. Adorno pisał „konserwy”. Do historii przeszły zabawy i bale organizowane przez nich, do których tygodniami szyto stroje, tworzono maski i nakrycia głowy i ćwiczono taneczne kroki. Ponad to kochano Johannesa Ittena, pedagoga, który wśród swoich uczniów szerzył idee sekty Mazdaznan. Pod jego okiem zostali wegetarianami, pościli, stosowali się do zaleceń nauki o oddychaniu i praktykowali nietypowe zachowania seksualne.
Wśród studentów z całego świata w szkole znalazło się mnóstwo kobiet. Studiowały dzięki konstytucji kraju Weimarskiego wprowadzającej równouprawnienie. Było im trudniej niż mężczyznom, ale nie poddawały się. Nawet gdy pod ich adresem rzucano niewybredne uwagi, jak ta wypowiedziana przez mistrza Bauhausu Oskara Schlemmera: „Tam, gdzie jest wełna, jest i kobieta, która przędzie, niechby choć dla zabicia czasu”.
Choć najczęściej trafiały do warsztatu tkackiego wiele z nich zostało cenionymi architektkami, jak na przykład Lotte Stam–Beese, czy Katt Both, designerkami jak wspomniana już Marianne Brandt.

Nic dziwnego, że dyrektor Fundacji Bauhaus w Dessau Claudia Perren twierdzi: „Bauhaus jest ucieleśnieniem wolności”.

Reklama

Przez lata ukazało się wiele publikacji poświęconych architekturze i designowi Bauhausu. Oto kilka z nich.

Reklama
Reklama
Reklama