„To jest samolot prezydencki, takie się nie rozbijają” mówiła jej córka. 14 lat po śmierci Krystyny Bochenek pamięć o niej wciąż trwa
„Po pierwsze, była dziennikarką. Po drugie, głową rodziny. A dopiero po trzecie, polityczką”
Właśnie mija 14. rocznica katastrofy lotniczej samolotu, w której zginęło 96 osób, w tym najważniejsi politycy ówczesnego rządu. Na pokładzie TU-154 znajdowała się także Krystyna Bochenek — znana posłanka i dziennikarka, a przede wszystkim także kochająca żona i matka. Jak wyglądało jej życie, które zostało okrutnie skrócone w tragedii w rosyjskim Smoleńsku?
Kim była Krystyna Bochenek? Życiorys, rodzina, dzieci
Krystyna Bochenek urodziła się jako Maria Neuman 30 czerwca 1953 w Stalinogrodzie na Górnym Śląsku. Ukończyła I Liceum Ogólnokształcące w Katowicach, a później zdobyła dyplom na Wydziale Filologii Polskiej Uniwersytetu Śląskiego. Niedługo później dostała swoją pierwszą pracę jako w Polskim Radiu Katowice. Jak wspomina jej córka, dziennikarstwo było jej największą pasją. „Kochała radio całym sercem. Po pierwsze, była dziennikarką. Po drugie, no, myślę, że tata się nie obrazi, jak powiem, że głową rodziny. A dopiero po trzecie, polityczką. Zabierała mnie do radia, kiedy byłam mała. Pamiętam ją w tych słuchawkach” mówiła Magdalena Bochenek w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Wicemarszałkini Senatu VII kadencji z mężem Andrzejem Bochenkiem, znanym kardiochirurgiem, doczekała się dwójki dzieci. Ich córka Magdalena poszła w ślady mamy i również pracuje dziś w mediach i marketingu. Jej starszemu o sześć lat bratu Tomaszowi był bliższy zawód wykonywany przez ich tatę i wybrał się na medycynę; dziś również jest kardiochirurgiem. Ich relacje rodzinne były jednak zupełnie odwrotne: „[...] Byłam raczej córeczką tatusia. To mój brat był pupilkiem mamy” mówiła Magdalena Bochenek.
Krystyna Bochenek, 14 maja 2008 r.
Dla Krystyny Bochenek rodzina była bardzo istotna. Mimo obowiązków służbowych i zaangażowania w wiele innych różnych inicjatyw (to z jej pomysłu powstało m.in. Ogólnopolskie Dyktando czy cyklicznej imprezy Zjazd Krystyn, gromadzący kobiety, które dzielą się tym samym imieniem), zawsze dbała o to, by mieć jak najwięcej czasu dla najbliższych. Gdy dowiedziała się, że jej syn zostanie ojcem, nie posiadała się ze szczęścia. Niestety pierwsza wnuczka dziennikarki narodziła się dwa miesiące po katastrofie w Smoleńsku...
Czytaj także: Stanisława Ryster zamierzała odejść na własnych zasadach. Córka gwiazdy TVP ujawniła prawdę o jej ostatnich chwilach
Andrzej Bochenek, Krystyna Bochenek, Nagroda miesięcznika Pani Srebrne Jabłka, 8 czerwca 2001
Córka Krystyny Bochenek o mamie: „Uczyła mnie tolerancji, szacunku dla innych”
Córka Krystyny Bochenek Magdalena 9 kwietnia 2010 r. wyprawiała huczną imprezę urodzinową. Jej 25. urodziny przypadały w poście, dlatego postanowiła przełożyć przyjęcie na później. Cały wieczór świetnie się bawiła, a w jej małym mieszkaniu udało się jej zaprosić na przenocowanie około piętnastu osób. Dopiero rano zauważyła nieodebrane połączenie od mamy z poprzedniego wieczora. Rano zadzwonił do niej tata i poinformował ją o tragedii. Na początku nie przyjmowała do siebie tej wiadomości. „Tato, to jest samolot prezydencki, takie się nie rozbijają” miała mu odpowiedzieć.
Przez jakiś miała jeszcze cień nadziei, że jej mama znalazła się w innym samolocie, że wszystko ją ominęło. Niestety na próżno. Wkrótce zaczęły przychodzić do niej wiadomości od bliskich i znajomych z kondolencjami. Przeczytała zaledwie kilka z nich, by zrozumieć, co właśnie się stało.
Barbara Fudali, Magdalena Bochenek, Andrzej Bochenek, 7 rocznica katastrofy smoleńskiej, Katowice, 10.04.2017 r.
Jak wspomniała, z mamą łączyła ją bardzo wyjątkowa, czasami trudna, ale bardzo zażyła relacja. „Żadnych podziałów. Uczyła mnie tolerancji, szacunku dla innych. [...] Powtarzała, że rozmowa jest najważniejsza. Radziła się nas, dzieci, choć byliśmy gówniarzami” mówiła w rozmowie z Małgorzatą I. Niemczyńską z „Gazety Wyborczej”.
Córka dziennikarki przyznała, że jej mama czasami nie była łatwą osobą. „Jej perfekcjonizm bywał nie do zniesienia. Potrafiła cztery-pięć razy pytać, czy pamiętam, co mam dla niej zrobić. Musztra totalna. [...] Wszystko musiało iść tak, jak ona to sobie poukładała w głowie. Miała swój plan na rodzinę, na pracę, na język, na zdrowie, na politykę” możemy przeczytać wyznanie. W tym, co robiła, była bardzo bezkompromisowa i z pewnością oddawała się w stu procentach swoim pasjom i ludziom. Możliwe, że właśnie dlatego tak wiele ludzi wciąż ciepło ją wspomina.
Zobacz również: Stroniła od polityki, nie bała się stawiać na swoim i głośno o tym mówiła. Odsłaniamy sekrety Marii Kaczyńskiej
Mural upamiętniający Krystynę Bochenek na podstawie zdjęcia Bartłomieja Barczyka, Katowice, 26.03.2021 r.
Pamięć o Krystynie Bochenek. Jej dzieła wciąż są kontynuowane
Chociaż od śmierci Krystyny Bochenek minęło już 14 lat, pamięć o niej wciąż trwa. Jej projekty wciąż działają, dyktando jest wciąż dyktowane, a tysiące Krystyn nadal corocznie bawi się wspólnie w swoje imieniny. „Pamiętam, jak jej imieniem została nazwana pierwsza szkoła. Ogromne wzruszenie, ale dla mnie patroni i patronki to były pomniki. Ja chodziłam do Konopnickiej, mama do Kopernika, brat do Mickiewicza. A tu nagle placówka edukacyjna imienia Bochenek. Mojej mamy! Tej samej, która z burzą loków siedziała tu, w fotelu, w szlafroku w cętki i rozmawiała przez dwa telefony” mówiła jej córka.
Krystyna Bochenek już za życia wzbudzała wielki respekt ludzi. Była wymagająca, ale także bardzo wyrozumiała. „Umiała przyznać się do błędu. Jak kogoś z góry na dół objechała, to wieczorem przyjeżdżała do domu i mówiła: „Wiesz co? Muszę do tej czy tamtej zadzwonić i przeprosić, bo wybuchłam niepotrzebnie”. Zdarzało się, że przepraszała nas. Mówiła, że człowiek ma różne emocje, ale trzeba być dla siebie miłym. Życie nie jest łatwe, po co je sobie jeszcze utrudniać?” wspominała.
Jedną z osób, które wciąż ciepło wspominają Krystynę Bochenek jest Marianna Dufek, jej wieloletnia przyjaciółka i była żona Kamila Durczoka. Łączył je nie tylko zawód dziennikarek, ale także bardzo serdeczna, wieloletnia przyjaźń. Gdy posłanka zginęła w katastrofie, jej powierniczka długo nie mogła się pogodzić z jej śmiercią. „Przez te 10 lat tak wiele razy brakowało mi możliwości telefonu, rozmowy, rady. O wiele łatwiej było mi w trudnych chwilach jak była” mówiła w dziesiątą rocznicę tragedii.
Sprawdź też: Była wielokrotnie zdradzana przez męża, lecz to ona zapłaciła najwyższą cenę za romans. Jej kariera legła w gruzach
Marianna Durczok, Krystyna Bochenek, Monika Richardson, Nagroda miesięcznika Pani Srebrne Jabłka, 28 lipca 2003 r.