Reklama

Przez 12 lat pracowała w Superstacji, dziś znana jest jako bezkompromisowa dziennikarka. O Elizie Michalik znów zrobiło się głośno. Wszystko za sprawą uszczypliwych komentarzy Krzysztofa Stanowskiego i Roberta Mazurka. Dziennikarze wprost mówili, co o niej myślą.

Reklama

Krzysztof Stanowski i Robert Mazurek o Elizie Michalik

Konflikt między nimi zaczął się niedawno. Wszystko za sprawą jednego z ostatnich filmów Elizy Michalik, która poruszyła kwestię choroby Zbigniewa Ziobry. „Nie wiem, czy Zbigniew Ziobro jest chory, bo nikt tego nie wie oprócz Zbigniewa Ziobry, ale mam na ten temat swoje przemyślenia", mówiła. „On nie chce odpowiadać za to co zrobił, nie chce ponieść odpowiedzialności. Zrobi wszystko, żeby tego uniknąć i właśnie to robi. Tym jest, moim zdaniem, ta zupełnie strategiczna choroba. Jeśli się mylę i Ziobro umrze, bardzo przeproszę. Ale nawet wtedy powiedziałabym, że jego wcześniejsza działalność dawała podstawy do takich opinii, jakie wygłaszam dziś", dodawała.

Na komentarz ze strony Krzysztofa Stanowskiego i Roberta Mazurka nie musieliśmy długo czekać. W jednym z odcinków Kanału Zero postanowili przypomnieć nagranie dziennikarki, a niedługo potem zdradzili, co o niej myślą. „Eliza Michalik znana była dotychczas wyłącznie z tego, że "propagowała" cudzą twórczość — przepisywała teksty innych autorów i podpisywała własnym nazwiskiem. To było w czasach, kiedy była jeszcze młodą prawicową dziennikarką", wyznał Robert Mazurek.

„Może tu tkwi cały problem - gdy zaczęła mówić do kamery to, co sama naprawdę myśli, okazało się, że występują pewne deficyty... Najbardziej rzuca się w oczy deficyt intelektualny", dodawał Krzysztof Stanowski. „Deficyt mózgu", wtórował mu Mazurek. „Deficyt także pewnej empatii. Ona jest pie***lnięta", dopowiadał kolega z programu. „To musi być jakiś fejk, to musi być sztuczna inteligencja".

„Sztuczna tak, ale gdzie inteligencja? [...] Porozmawiajmy o mądrzejszych kobietach", skwitował Krzysztof Stanowski.

Eliza Michalik nie pozostała na to obojętna. Postanowiła odpowiedzieć prowadzącym. „Moimi osobistymi sprawami, obelgami zajmą się prawnicy, ale to będą pewne analizy i obserwacje dotyczące systemowego uciszania poprzez obrażanie i poprzez robienie nagonki — zupełnie poniżającej, pogardliwej, nieadekwatnej, żeby odechciało się krytykować i zadawać pytania — typowe działanie przemocowe", wyjaśniała.

„To, co powiedział Mazurek, i to, co powiedział Stanowski, było przemocowe. Teksty typu "jesteś pie***lnięta", "nie masz mózgu" i "to twoja wina, że tak powiedziałem", bo tak było w tweecie Stanowskiego, "to jej wina, ja zostałem sprowokowany" - to są typowe teksty przemocowca, które słyszy każda kobieta, która doznała przemocy psychicznej, werbalnej. To jest penalizowane w kodeksie karnym i w kodeksie cywilnym. Nikomu w moim prywatnym życiu nie pozwoliłabym tak mówić, w sensie, nie mogę zabronić, ale moja reakcja byłaby jednoznaczna", kontynuowała.

„Gdyby jakikolwiek mężczyzna powiedział mi w życiu prywatnym "jesteś pie***lnięta", "nie masz mózgu" i "to twoja wina, że ja tak mówię", no to wyleciałby z mojego życia. Dlaczego więc miałabym pozwalać, żeby ktoś mówił tak do mnie w przestrzeni publicznej. Powiem więcej — jeśli ktoś mówi tak do kogoś w przestrzeni publicznej, to nie jest to już sprawa między tymi dwoma osobami, to już staje się sprawą publiczną i bardzo ciekawym jest obserwować, jak ludzie na to reagują. Ja nie myślę, że tu chodziło o film o Ziobrze, ja myślę, że po prostu ucierpiało ego Stanowskiego, bo skrytykowałam jego wywiad z prezydentem, być może jego i Mazurka też. Odczekali dla niepoznaki tydzień czy dziesięć dni i uderzyli, a że mają większe zasięgi, no to starali się upodlić, a tak właśnie robią przemocowcy", dodawała.

„To było ciężkie doświadczenie, mimo że ja nie bardzo się przejmuję zarówno pochwałami, jak i krytyką, no to, kiedy ktoś tak o mnie mówi, to moi rodzice, moja rodzina, moi przyjaciele też na to reagują. Ja sama poczułam się jednak oblepiona ciemną, bardzo nieładnie pachnącą substancją i szczerze mówiąc, nie powinnam się tak czuć. Nie powinnam być za to, że wyraziłam jakiś pogląd w przestrzeni publicznej poniżana, wyśmiewana, wyszydzana. Nikogo na świecie nie powinno coś takiego spotykać", mówiła.

„Stanowski i Mazurek mogli się odnieść do merytorycznych aspektów mojej pracy, natomiast wyszydzanie, poniżanie, dezawuowanie, sugerowanie choroby psychicznej, przekleństwa, to nie jest coś godnego człowieka [...]. Pewna granica została przekroczona, ponieważ to jak pozwalamy traktować mnie czy inną osobę, która wyraziła swoje poglądy, to jest pewien precedens. Jeżeli nikt się temu nie sprzeciwi, on zostanie ukonstytuowany i tak już teraz będzie i tak ludzie zaczną mówić", podsumowała Eliza Michalik.

CZYTAJ TEŻ: Byli niezwykle szczęśliwi, rodzinne zdjęcie wzruszyło fanów. Tak wyglądała ostatnia fotografia Magdy Mołek z mężem

Eliza Michalik, 2018 rok

Andrzej Hulimka / Forum

Eliza Michalik — kariera

Gdy była jeszcze licealistką, publikowała artykuły w gazecie — Panorama Pilska. Zaś od 2003 do 2005 roku była dziennikarką w Gazecie Polskiej. To właśnie tam pisała do Kącika homofobia. Nie gryzła się wówczas w język i wprost wyrażała swoje stanowisko. Jak informują niektóre media, jej felietony był tak ostre, że nie zawsze ukazywały się na łamach prawicowej gazety. Eliza Michalik pisała również dla Wprost, katolickiego magazynu Ozon czy Gościa Niedzielnego.

O Elizie Michalik zrobiło się również głośno w 2003 roku. To właśnie wtedy dziennikarka Gazety Lokalnej — Hanna Harasimowicz-Grodecka oskarżyła ją o wykorzystywanie obszernych fragmentów z jej tekstów. W 2007 roku afera znów rozgrzała czytelników. Eliza Michalik, która w tamtym czasie pisała na blogu - Salon24 musiała zmierzyć się z zarzutami internautów. Przypomnijmy, że zarzucano jej plagiat.

W pewnym momencie dziennikarka przeszła wewnętrzną przemianę, na którą wpłynął między innymi rozwód z mężem. Eliza Michalik zaczęła nawet krytykować Kościół. „Zobaczyłam w nim małostkowość, chciwość, fałsz, żądzę pieniądza i żądzę władzy. Mogłam sama siebie okłamywać, że tego nie ma, że są dobrzy księża... Ale co z tego, że są? W mafii pewnie też są dobrzy ludzie. Przyszedł taki moment, kiedy powiedziałam: nie chcę być w takiej instytucji, nie chcę ich firmować własnym nazwiskiem", mówiła.

„Pisałam teksty zwalczające lobby homoseksualne, a potem poznałam Roberta Biedronia i jego środowisko. Przekonał mnie, że nie miałam racji, i przyznałam to. Podobnie z feminizmem, Kościołem i podatkami", kontynuowała. Do takiego stopnia zmieniła swoje poglądy, że prawicowe media nazywały ją: feministką, a nawet lewaczką.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nigdy nie marzyła o byciu piosenkarką, los zadecydował za nią. Maria Tyszkiewicz to objawienie polskiej sceny

Eliza Michalik, 2017 rok

Simona Supino / Forum

Reklama

Tomasz Urbanek/East News

Reklama
Reklama
Reklama