Wieloletni pracoholizm przypłaciła depresją. Powrót do zdrowia Justyna Pochanke zawdzięcza mężowi i ukochanej córce
„Siedziałam jak skamieniała, łzy płynęły same, nie potrafiłam nawet odpowiedzieć na pytanie: dlaczego?”
Cztery lata temu Justyna Pochanke niespodziewanie skończyła współpracę z TVN i zniknęła z telewizji po prawie dwóch dekadach. Co skłoniło ją do takiej decyzji? Jak dziś wygląda jej życie?
Justyna Pochanke karierę w telewizji zaczęła jako dziecko. Prowadziła program 5-10-15
Dziennikarka i prezenterka Justyna Pochanke w telewizji pojawiła się po raz pierwszy już jako mała dziewczynka. Zadebiutowała w TVP1 prowadząc program „5-10-15”. Zebrane na planie doświadczenia sprawiły, że zakochała się w telewizji i zaczęła marzyć o zostaniu dziennikarką. Po ukończeniu szkoły wybrała się więc na studia dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim. Na czwartym roku zaczęła pracować w Radiu Zet. Dyplomu magistra jednak nigdy nie otrzymała.
W radiu została prezenterką j wydawała także poranne wiadomości, a później prowadziła także audycję „Nie do zobaczenia”. Z redakcją „Zetki” związana była do 2001 r., gdy to wraz z kilkoma współpracownikami odeszła po konflikcie z szefostwem. To był dla niej bardzo trudny okres — niewiele wcześniej rozwiodła się z pierwszym mężem i samotnie wychowywała zaledwie czteroletnią córkę, Zuzannę. Wtedy postanowiła zmienić medium i wróciła do swoich korzeni — telewizji. Zaoferowano jej pracę w nowej stacji informacyjnej, TVN24. Chociaż początkowo bała się zmiany z radia na telewizję, w końcu zdecydowała się przyjąć ofertę. Nie wiedziała, że w ten sposób zacznie swoją przygodę z TVN, która potrwa prawie dwie dekady.
Czytaj także: Przy drugim mężu odnalazła szczęście, dzieci są jej ostoją. Dziś Alicja Resich żyje na własnych warunkach
Justyna Pochanke, TVN, 5 września 2003 r.
Justyna Pochanke zniknęła z TVN. Pracowała tam prawie dwie dekady
Dziennikarka z TVN związana była przez prawie 20 lat. Była prawdziwą profesjonalistką w wejściach na żywo: prowadziła programy informacyjne i wywiady. Milionom Polaków znana była przede wszystkim jako prowadząca głównego wydania „Faktów”, w których pojawiła się po raz pierwszy w 2003 r., a od 2008 r. prowadziła także „Fakty po Faktach” na antenie TVN24. Praca przyniosła jej także miłość: to właśnie tam poznała swojego drugiego męża, Adama Pieczyńskiego, dyrektora programowego TVN24. Zakochani stanęli na ślubnym kobiercu w 2004 roku i od tamtego czasu stanowią zgraną parę.
Wydawało się, że w życiu dziennikarki nic nie brakuje: miała stabilną pracę, kochającego męża i dorastającą córkę. W 2020 r., po 19 latach pojawiania się niemal co wieczór na setkach tysięcy telewizorów Justyna Pochanke zniknęła nagle z telewizji. Nic tego nie zapowiadało — dziennikarka nie pożegnała się nawet z widzami.
Telewidzowie nie wiedzieli, dlaczego ich ulubienica nie pojawiła się następnego dnia w ich ulubionym programie informacyjnym. W mediach zaczęły pojawiać się różne plotki, w których spekulowano o jej rzekomej chorobie. Pojawiły się nawet doniesienia, że Justyna Pochanke walczy z nowotworem. Jak się na szczęście okazało, doniesienia okazały się nieprawdziwe, jednak prawdziwy powód odejścia dziennikarki z telewizji. Po kilku miesiącach była prowadząca „Faktów” zdecydowała się zabrać głos w tej sprawie i przyznała, że za swój pracoholizm przypłaciła depresją i wypaleniem zawodowym. Nie wyobrażała sobie dalszej pracy w takim stanie.
Zobacz również: Maciej Szczęsny ubolewa, że od lat nie ma kontaktu z synem. „Odczuwam smutek, rozgoryczenie”
Justyna Pochanke, program Fakty, 03.08.2006 r.
Justyna Pochanke zmagała się z depresją. Pomogli jej mąż i córka
Okazało się, że zaledwie rok przed odejściem Justyny Pochanke z TVN z redakcją rozstał się także jej mąż. Ta sytuacja z pewnością dołożyła swoją cegiełkę do zmęczenia pracą, które odczuwała przez lata. W rozmowie z magazynem Zwierciadło dziennikarka zdecydowała się opowiedzieć o swojej smutnej rzeczywistości: „Przyszedł moment, że siadłam w sobotę na łóżku i nie byłam w stanie nic zrobić, nie mogłam ruszyć ręką ani nogą. Byłam bezbrzeżnie zmęczona i wyeksploatowana” - opowiadała szczerze o efektach swojego pracoholizmu. „Miałam taki moment w życiu, że cierpiałam długie lata na bezsenność. Jadłam w nocy, pracowałam w dzień. [...] Dwie, trzy godziny snu i jazda. Siedziałam jak skamieniała, łzy płynęły same, nie potrafiłam nawet odpowiedzieć na pytanie: dlaczego?”.
Uporać się z problemami, które piętrzyły się od lat, nie było jej łatwo. Pomogli jej bliscy — przede wszystkim mąż i córka Zuzanna. Justyna Pochanke zapisała się nawet na terapię, jednak nie uzyskała na niej upragnionych efektów. Wtedy w kard ponownie wkroczyła jej rodzina. „Najlepsze okazały się metody chałupnicze. Mąż zamykał mnie na klucz w sypialni, córka chowała przede mną czekoladę” opowiadała.
Czytaj też: Trzecią żonę ujął „niebanalną budową ciała”. Oto, co wiemy o pierwszym małżeństwie Wojciecha Manna
Co dziś robi Justyna Pochanke?
Po jakimś czasie w mediach pojawiły się kolejne plotki, tym razem dotyczyły one rzekomego wyjazdu dziennikarki z kraju. Miała ona wraz z mężem zamieszkać w Hiszpanii. Gospodyni „Faktów” zaprzeczyła jednak tym doniesieniom. „Czytałam, że wybudowaliśmy dom w Marbelli i czuję się tam osamotniona i smutna. A także, że piszę książki — autobiografię i dla dzieci. [...] Nie piszę, tylko czytam. Domu w Marbelli nie mam, choć mam swoje miejsce w Hiszpanii. Ale od dwóch lat nie wyjeżdżam, nie miałam i nie mam planów emigracyjnych” wyjaśniała na łamach Newsweeka.
Zapytana o plany na przyszłość zdradziła, że na chwilę obecną nie planuje swojego powrotu. Chociaż na codzień nie pojawia się już w mediach, tłumaczy, że TVN wciąż jest jej bliskie. Codziennie wciąż zasiada przed telewizorem, by obejrzeć „Fakty”, jednak wcale nie tęskni za czasami, gdy sama się w nich pojawiała. „Po roku od odejścia z TVN24 mogę uczciwie powiedzieć: nie brakuje mi reflektorów, mikrofonów, nigdy nie myślałam »zejdźcie z mojego miejsca«. Nie zmienia to faktu, że wciąż się czuję dziennikarką” mogliśmy przeczytać w Newsweeku.
Sprawdź również: Tomasz Kammel żegna się z Pytaniem na śniadanie. Zwrócił się do Marzeny Rogalskiej
Justyna Pochanke, Adam Pieczyński, 2019 r.
Justyna Pochanke