Iwona Wszołkówna, Jerzy Bugajewicz, Telekamery "Tele Tygodnia" 2008
Fot. Wojtalewicz Jarosław/AKPA
Historia miłości

Iwona Wszołkówna i Jerzy Bugajewicz: dzieli ich ćwierć wieku, połączyła wielka miłość

Ich uczucie budziło sporo kontrowersji

Marta Nawacka 17 kwietnia 2023 16:11
Iwona Wszołkówna, Jerzy Bugajewicz, Telekamery "Tele Tygodnia" 2008
Fot. Wojtalewicz Jarosław/AKPA

Uczucie, jakie połączyło Iwonę Wszołkównę i Jerzego Bugajewicza, wielokrotnie krytykowano. Aktorce zarzucano wejście w tę relację dla własnych korzyści, reżyserowi zaś niestałość w uczuciach. Para udowadnia jednak, że choć dzieli ich ćwierć wieku, to ich miłość jest prawdziwa i niezwykle silna. Razem doczekali się dwójki dzieci. Jak zaczął się ich związek?

Iwona Wszołkówna i Jerzy Bugajewicz: poznali się na planie serialu

Iwona Wszołkówna po ukończeniu studiów w krakowskiej szkole teatralnej długo czekała na rolę, która przyniesie jej uznanie i pozwoli się wybić. Nie do końca układało jej się także życie prywatne... Nie była szczęśliwa w małżeństwie. W 2004 roku los jednak się do niej uśmiechnął. Zaproponowano jej udział w sitcomie „Camera Cafe”, ale poza rolą... odnalazła też miłość.

Aktorka dziś doskonale znana widzom jako Jolka, szalona przyjaciółka Frani z serialu „Niania”, na planie serialu poznała reżysera, z którym połączyło ją wielkie uczucie. Jerzy Bugajewicz podobno od pierwszego wejrzenia zachwycił się Iwoną Wszołkówną. Dla niej nawet zrezygnował z propozycji pracy w Stanach Zjednoczonych. Aktorka z kolei dla ukochanego zdecydowała się odejść od ówczesnego męża.

Mało kto wróżył temu związkowi dobrze. Para musiała zmagać się z wieloma niepochlebnymi komentarzami. Iwonie Wszołkównie zarzucano, że związała się z reżyserem dla własnych korzyści. Jerzego Bugajewicza oskarżano o niestałość w uczuciach. Zakochani jednak nie przejmowali się złośliwymi uwagami i udowodnili, że połączyła ich prawdziwa miłość. Tworzą zgodny, udany i szczęśliwy związek, a przypieczętowaniem ich uczucia było pojawienie się na świecie dwójki dzieci: syna Antosia i córki Tiny.

Czytaj też: Tak wyglądała Kora w dniu ślubu z Markiem Jackowskim. Zdjęcia z uroczystości po raz pierwszy ujrzały światło dzienne

Iwona Wszołkówna, Agnieszka Dygant, plan serialu „Niania”, maj 2008 roku
Fot. Niemiec/AKPA

Iwona Wszołkówna, Agnieszka Dygant, plan serialu „Niania”, maj 2008 roku

Fot. Marcin Dlawichowski / Forum

Iwona Wszołkówna, na planie serialu „Niania”, Warszawa, 28.06.2007

Iwona Wszołkówna: mąż był także jej szefem

Podczas pracy przy serialu „Niania”, w którym Iwona Wszołkówna grała lubianą i nieco szaloną przyjaciółkę głównej bohaterki, Jolkę, Jerzy Bugajewicz był... szefem swojej ukochanej. Reżyserował produkcję, co pozwoliło małżonkom połączyć obowiązki zawodowe i rodzinne. Dzięki mężowi aktorka mogła nie zaniedbywać rodziny, a jednocześnie również swojej kariery. Reżyser pozwalał jej przychodzić na plan... z ich córeczką.

Takim obrotem spraw była zadowolona nie tylko Iwona Wszołkówna, która najbliższych miała cały czas przy sobie, ale także mała Tina, która nie musiała rozstawać się z mamą, ani z tatą. Okazuje się, że aktorka nie musiała również martwić się o opiekę nad dziewczynką, podczas nagrywania scen. Córka pary tak zachwyciła koleżanki z planu, że z wielką chęcią opiekowały się nią chociaż przez chwilę. Wbrem temu, co zarzucano Iwonie Wszołkównie, ona po prostu marzyła o założeniu rodzinie. I to marzenie udało jej się spełnić u boku Jerzego Bugajewicza. Dziś to mąż i dzieci są dla niej najważniejsi. „Swój czas wolę poświęcać dzieciom, a nie... scenariuszom”, wspominała w jednym z wywiadów.  

Zobacz także: Anna Rusowicz potwierdza rozstanie z mężem: „Zaczynam składać życie jeszcze raz”

Iwona Wszołkówna, Jerzy Bugajewicz, Telekamery
Fot. Wojtalewicz Jarosław/AKPA

Iwona Wszołkówna, Jerzy Bugajewicz, Telekamery „Tele Tygodnia” 2008

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale szybko zamieszkali razem. Teraz czeka ich wielka zmiana!

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MARYLA RODOWICZ o poczuciu zawodowego niedocenienia, związkach – tych „gorszych, lepszych, bardziej udanych” i swoim azylu. KAROLINA GILON I MATEUSZ ŚWIERCZYŃSKI: ona pojechała do pracy na planie telewizyjnego show, on miał przeżyć przygodę życia jako uczestnik programu… MAREK TORZEWSKI mówi: „W miłości, która niejedno ma imię, są dwa kolory. Albo biel, albo czerń. A ja mam tę biel, a to wielkie szczęście…”.