Ich związek wywoływał skrajne emocje. Historia romansu Ingrid Bergman i Roberto Rosselliniego
Dziś mija 41 lat od śmierci aktorki
Szwedzka aktorka realizująca wielką karierę w Hollywood i włoski reżyser, który w rodzimym kraju skupiał się na tzw. kinie artystycznym. Wydawać by się mogło, że nic ich ze sobą nie łączy, jednak kiedy ich drogi się zeszły, nie mogli myśleć o niczym innym, jak o wspólnej przyszłości. Ten głośny na cały filmowy świat romans sprawił, że Ingrid Bergman, którą do tej pory traktowano niczym świętą, strącono z piedestału. Dla fanów kina stała się "grzeszna i brudna". Ona w tamtym czasie czuła się przede wszystkim szczęśliwa.
Ingrid Bergman: droga do kariery
Urodziła się 29 sierpnia 1915 roku w Sztokholmie. Od dziecka lubiła pozować w obiektywie taty, który był właścicielem zakładu fotograficznego, a w czasach szkolnych często pokazywała się na scenie. Grywała w przedstawieniach, a czasami trafiała na lokalne plany filmowe jako statystka. W związku z tą bardzo wcześnie narodzoną pasją do aktorstwa, jako przyszła studentka nie miała problemu z wybraniem swojej zawodowej ścieżki. Wykładowcy z prestiżowej szkoły Swedish Royal Theatre byli nią oczarowani, dzięki czemu Ingrid miała szansę spróbować swoich sił na deskach teatru dużo wcześniej. Zazwyczaj studentki szkoły aktorskiej dostawały tę możliwość dopiero na trzecim roku nauki. Okazało się jednak, że teatr nie był jej powołaniem.
Przełom nastąpił w 1936 roku, gdy Ingrid otrzymała pierwoplanową rolę w filmie "Intermezzo" Gustava Molandera. Wcielenie się w pianistkę, która zakochuje się w starszym i żonatym skrzypku zapewniło jej rozgłos. Po tym doświadczeniu filmowym zaczęły spływać kolejne propozycje, a Ingrid zdecydowała, że porzuca szkołę teatralną.
Rok po premierze głośnego filmu młoda aktorka poślubiła o kilka lat starszego dentystę Pettera Lindströma. Para doczekała się córki, nazwali ją Pia. Z czasem Petter stał się również aniołem stróżem żony w kwestiach zawodowych. Pełnił funkcję jej menedżera, był jej prawą ręką w podejmowaniu korzystnych decyzji, zajmował się kontraktami i konsultował scenariusze.
"Intermezzo" okazało się dla młodej aktorki przepustką nie tylko do kina szwedzkiego, ale do samego Hollywood. Film Molandera obejrzała współpracownica amerykańskiego producenta filmowego Davida O. Selznicka, który na swoim koncie miał m.in. produkcję tak wielkiego tytułu, jak "Przeminęło z wiatrem". Po obejrzeniu dzieła z Bergman w roli skrzypaczki, zapragnął wyprodukować amerykański remake szwedzkiego melodramatu i tu również obsadzić Ingrid.
Zobacz także: Elżbieta Czyżewska przyjęła Joannę Pacułę pod swój dach, a później zerwały kontakt. Historia relacji aktorek
Ślub Ingrid i jej pierwszego męża
Ingrid Bergman: szwedzki dar dla Hollywood
Propozycja była niezwykle atrakcyjna, ale szwedzka aktorka nie była co do niej przekonana. Nie znała dobrze angielskiego i była świadoma, że jej uroda odbiega od hollywoodzkiego kanonu. Nie pomogło również to, co powiedział jej na początku Selznick. "Zmień nazwisko, popraw zęby, wyreguluj brwi", usłyszała od niego, co tylko spotęgowało jej bunt. Nie zamierzała zmieniać u siebie żadnej z tych rzeczy. Ostatecznie dała się jednak przekonać do przyjazdu do USA. W wieku 24 lat przyleciała wraz z mężem i dziećmi na amerykański ląd, nie wiedząc dokładnie co ją tam czeka, przypuszczała jednak, że cokolwiek to będzie, nie potrwa długo.
W 1939 r. odbyła się premiera filmu "Intermezzo. A love story", a rola Ingrid w amerykańskim remake'u przyniosła jej jeszcze większą popularność niż ta z rodzimej produkcji. Otworzyły się przed nią drzwi do kolejnych głośnych dzieł filmowych, a także na Broadway. W 1942 r. aktorka zagrała w ponadczasowym dziele, o którym mówi się do dziś. Mowa o "Casablance", gdzie Ingrid wcieliła się w postać pięknej Ilsy, którą przed laty połączyła wielka miłość z Rickiem Blainem - w tej roli zachywcający Humphrey Bogart.
Ingrid Bergman i Humphrey Bogart
Ingrid Bergman stała się aktorką szukającą wyzwań. Często przyjmowała role ze stosu odrzuconych przez inne gwiazdy. Grała u najlepszych i wśród najlepszych, m.in. w filmie „Urzeczona” w reżyserii Alfreda Hitchcocka u boku Gregory’ego Pecka. Trzy lata po sukcesie "Casablanki" Ingrid Bergman otrzymała pierwszego Oscara za główną rolę kobiecą. Tę prestiżową nagrodę zapewniła jej rola w filmie „Gasnący płomień” w reż. Georga Cukora. W przyszłości aktorka odbierze jeszcze dwa Oscary, cztery Złote Globy i wyróżenia na najważniejszych festiwalach filmowych.
Ingrid stała się dla Amerykanów symbolem ogromnie utalentowanej, a zarazem prowadzącej zwykłe życie aktorki. Nie kojarzono jej z nadętą gwiazdą, a ze zwyczajną kobietą, która w dodatku ubiera, czesze i maluje się nad wymiar skromnie. Ten nienachalny styl aktorki zaczął być wkrótce naśladowany przez inne kobiety. Popularne stały się płaskie obcasy, delikatny makijaż i skromnie upięte włosy.
Po pewnym czasie ten idealny i wymuskany wizerunek sprawił, że aktorka zaczęła się czuć nieswojo. Wiedziała, że mówi się o niej, jak o kimś bez skazy i nazywa "szwedzkim darem dla Hollywood". To przekonanie w opinii publicznej spotęgowała rola w filmie "Joanna d'Arc". "Ludzie zobaczyli mnie w "Joannie d'Arc" i uznali za świętą. A ja jestem zwykłą kobietą", podkreślała aktorka.
Ingrid Bergman zaczęła przeżywać także kryzys w swoim małżeństwie. Ze strony męża odczuwała coraz większą kontrolę i presję. Petter był w stosunku do niej coraz bardziej krytyczny i wymagający. Bycie nieoficjalnym menedżerem żony zaczęło mieszać w ich życiu prywatnym. Para coraz bardziej się od siebie oddalała, a Ingrid zaczęła szukać wsparcia i ciepła gdzie indziej.
Czytaj też: Po wypadku zrezygnowała z estrady i założyła znaną markę. Jak wygląda życie Steni Kozłowskiej?
Ingrid Bergman i Roberto Rossellini: historia miłości
W 1949 roku aktorka obejrzała film "Rzym, miasto otwarte”. Reżyserem był Roberto Rossellini. Dzieło zrobiło na Bergman tak duże wrażenie, że zapragnęła poznać jego twórcę. Bez dłuższego zastanawiania się napisała list: "Jeśli potrzebujesz szwedzkiej aktorki, która mówi nieźle po angielsku, pamięta niemiecki, kaleczy francuski, a po włosku potrafi powiedzieć tylko »ti amo«, chętnie przyjadę, by nakręcić z tobą film", nakreśliła i zaadresowała kartkę do Roberto Rosselliniego.
Włoski reżyser znany był w swoim kraju jako twórca neorealizmu, który wprowadził do świata kina nową jakość. Ojciec Roberto był architektem sal kinowych, co naturalnie przywołało jego syna w świat filmu. Jako młody chłopak godzinami oglądał długometrażowe produkcje. Do 25. roku życia nie musiał także przejmować się pracą, bo pochodził z bardzo bogarej rodziny. Po beztroskim czasie podróżowania i szukania swojego powołania, postanowił zostać reżyserem.
Kiedy otrzymał list od szwedzkiej aktorki, nie rozpoznał jej nazwiska. "Któż to jest ta Bergman?", miał zapytać, ale ostatecznie odpowiedział na wiadomość z wielką uprzejmością. "Właśnie z ogromną radością przeczytałem Pani list. Przyszedł w dzień moich urodzin i był najwspanialszym ze wszystkich prezentów. Już od dawna marzyłem o tym, by nakręcić z Panią film, i od dziś będę robił wszystko, by tego dokonać", napisał w odpowiedzi.
Czytaj również: Anna German i Zbigniew Tucholski: to był związek pełen miłości i harmonii. Pobrali się po 13 latach znajomości
Ingrid Bergman i Roberto Rossellini
Rossellini dotrzymał słowa. Już wkrótce artyści przymierzali się do stworzenia wspólnego filmu "Stromboli, ziemia Boga". Pierwsze spotkanie reżysera i aktorki odbyło się w Paryżu. Do Europy Ingrid Bergman przyleciała z mężem. Na miejscu poznała szczegóły dotyczące filmu, wizję reżysera i ogólny przekaz. Była zachwycona tym, co usłyszała. W końcu miała szansę wyjść poza holywoodzkie schematy i wziąć udział w kinie artystycznym. Drugie spotkanie w sprawie filmu odbyło się w USA. Włoski reżyser przyleciał do Hollywood, aby pozyskać sponsorów do filmu i przy tej okazji spotkał się po raz kolejny ze szwedzką aktorką. Tym razem bez obecności jej męża. Już od tamtych chwil zaczęło rodzić się pomiędzy nimi uczucie...
20 marca 1949 r. Ingrid Bergman przylatuje do Włoch, żeby zagrać w filmie Rosselliniego, ale wtedy jeszcze nie przypuszcza, że opuszcza Stany Zjednoczone na kolejnych siedem lat, a do męża już nie wróci. To była jej pierwsza w życiu wizyta we Włoszech. Przywitano ją na miejscu niczym królową. Piękne widoki, serdeczni ludzie i ogólna, przyjazna atmosfera sprawiły, że była pod wielkim urokiem nowego miejsca. Jednak po tygodniach pracy nad filmem spędzonych w towarzystwie Roberta Rosselliniego, bardzo szybko stało się jasne, że największe wrażenie wywarł na Ingrid właśnie on.
W jednym z listów do męża i córki aktorka postanowiła być do bólu szczera: "Petter, dziecko, to, co napiszę w tym liście, będzie trudne dla Ciebie i mnie też niełatwo jest to pisać. Ale myślę, że to jedyna droga. (...) Chciałabym Cię prosić o wybaczenie, ale to brzmi śmiesznie. To wszystko moja wina i jak mógłbyś mi wybaczyć, że chcę zostać z Robertem? Nie miałam zamiaru Cię opuszczać i zostać we Włoszech na zawsze. Mieliśmy przecież tyle planów”.
Zobacz także: Łucja Prus śpiewała „W żółtych płomieniach liści”. Gdy chciała wrócić na scenę, było już za późno
Ingrid Bergman i Roberto Rossellini: rozbili dwie rodziny
Kiedy wieść o nowej miłośći popularnej szwedzkiej aktorki rozniosła się po świecie, fani byli oburzeni. Bardzo szybko strącono Ingrid z jej piedestału i ze świętej okrzyknięto "grzesznicą". Wiadomo było, że włoski reżyser miał żonę, zatem w grę wchodziło rozbicie nie jednej, a dwóch rodzin. Prawdziwy lincz na szwedzką aktorkę rozpoczął się na dobre, gdy okazało się, że spodziewa się z Roberto dziecka. Największa burza wokół jej nazwiska rozpętała się wówczas w USA. Fani nie szczędzili w listach do niej obraźliwych zwrotów i życzeń śmierci jej nienarodzonemu potomstwu, duchowni krytkowali ją z ambon podczas niedzielnych nabożeństw, a senator Edward C. Johnson zażądał, by odebrać jej amerykańskie obywatelstwo, nazywając ją przy tym "narzędziem zła". Do tamtego momentu żaden inny romans nie wywołał tak ogromnego oburzenia.
Na przekór mowy nienawiści i stale oblegających ich dom dziennikarzom, Ingrid i Roberto postanowili nie rezygnować ze swojej relacji. Po tym, jak oboje dostali rozwody, pobrali się w 1950 roku w Meksyku, ale nawet po tym, jak ich związek został zalegalizowany, nie zyskali odpuszczenia win ze strony publiki. W kolejnych latach zamieszkali w pięknej posiadłości "Santa Marinella" nad Morzem Śródziemnym, a na świat przyszła trójka ich dzieci, syn Roberto i dwie córki bliźniaczki, Isabella i Isotta. Szwedzka aktorka straciła w tamtym czasie kontakt ze swoją pierwszą córką, Pią. Podobno nigdy nie złożyła jej wizyty w USA, bo Roberto był zbyt zazdrosny. Z kolei na to, żeby dziewczyna odwiedziła matkę we Włoszech nie wyraził zgody Petter, bał się bowiem, że ją porwą.
Ingrid Bergman i Roberto Rossellini
Życie Roberta i Ingrid na początku przypominało bajkę. Aktorka z wielką radością i satysfakcją oddała się życiu rodzinnemu i wychowaniu dzieci, zresztą ku ogromnej uciesze jej męża, który pozostał wierny włoskim wartościom. Liczna rodzina i oddana żona, która zarządza domem były dla niego priorytetem. Z czasem jednak gorset idealnej gospodyni, która wyprawia przyjęcia dla śmietanki filmowej Włoch i oddanej mamy zaczął być dla Ingrid za ciasny. Zapragnęła powrócić na plan filmowy.
Jak okazało się już na początku ich związku, Roberto był mężem niezwykle zazdrosnym. Zgodził się na powrót żony do zawodu tylko pod warunkiem, że będzie grała na jego planach filmowych. W latach 1952–1954 stworzyli wspólnie cztery filmy, ale wszystkie okazały się klapą. Dziś Rossellini uznawany jest za nowatorskiego twórcę, któremu kino wiele zawdzięcza, ale ta opinia nie narodziła się od razu. Widownia i krytycy lat 50. nie byli fanami jego dzieł. "Spisaliśmy Rosselliniego na straty. Przeraża jednak, że udało mu się zrujnować także tę kobietę, która kiedyś mogła stać się godną następczynią Grety Garbo", można było przeczytać we włoskim magazynie "Cinema".
Ingrid Bergman i Roberto Rossellini: rozstanie
W 1955 r. Ingrid Bergman postanowiła odciąć się od relacji zawodowej z mężem i była to decyzja, która mocno podreperowała jej karierę. Rok później zagrała w "Anastazji" w reż. Anatola Litvaka, a za pierwszoplanową rolę Anny Koreff otrzymała drugiego w karierze Oscara.
Z kolei Roberto Rossellini wyjechał w tym czasie do Indii pracować nad kolejnym filmem. Po kilku miesiącach powrócił ze skończonym dziełem, a także... scenarzystką, która spodziewała się jego dziecka. Wieść o romansie była przypięczetowaniem decyzji o rozstaniu reżysera i szwedzkiej aktorki. Niedługo potem Ingrid Bergman wyszła za mąż po raz trzeci. W Londynie przyrzekała miłość Larsowi Schmidtowi - szwedzkiemu reżyserowi i producentowi teatralnemu.
Zazdrość Roberto Rosselliniego o Ingrid nie była wcale mniejsza, gdy otrzymali rozwód. Na wieść o ślubie wpadł w szał. Nie wyrażał zgody, aby jego dzieci wychowywał obcy mężczyzna, w związku z czym zażądał, aby pozostały pod jego opieką. Aktorka przystała na te prośbę. Kolejne lata upłynęły jej pod znakiem powrotu do wielkiego aktorstwa. W 1975 roku zagrała drugoplanową w filmie "Morderstwo w Orient Expressie" i otrzymała trzecia w karierze nagrodę Akademii Filmowej. W owym czasie już od trzech lat chorowała na raka piersi. W ostatnich latach życia pojednała się z Roberto. Zmarła 41 lat temu w dniu swoich urodzin - 29 sierpnia 1982 roku.
Ingrid Bergman i Roberto Rossellini z dziećmi
Źródła: plejada.pl, kobieta.pl