„Nie pytam Boga, dlaczego mi ją zabrał, tylko dziękuję mu za to, że postawił Agatę na mojej drodze”. Tak Jacek Olszewski wspomina ukochaną żonę
Ich historia wzruszyła całą Polskę...

- Olga Figaszewska
- , Olga Figaszewska, Redakcja VIVA!
Agata Mróz-Olszewska – siatkarka z sercem wojowniczki i duszą marzycielki. Kiedy 17 lat temu odeszła, cała Polska zamarła w bólu. Jej historia – pełna nadziei, determinacji i miłości – poruszyła miliony. Marzyła o byciu mamą i mimo poważnej choroby, nigdy nie zrezygnowała z tego marzenia. Dwa tygodnie po narodzinach córeczki Liliany przeszła przeszczep szpiku kostnego. Niestety, nie zdążyła nacieszyć się macierzyństwem. Odeszła dwa miesiące później. Do końca wierzyła, do końca walczyła. Kochała całym sercem – i była kochana. Jej największym wsparciem był mąż, Jacek Olszewski. To los postawił ich sobie na drodze – przypadek, który zamienił się w wielką miłość. Od tamtego momentu byli nierozłączni. Aż do dnia, gdy rozdzieliła ich śmierć...
[Artykuł aktualizowany 07.04.25 r.]
Agata Mróz-Olszewska i Jacek Olszewski: historia miłości
Miała zaledwie 17 lat, gdy usłyszała diagnozę – mielodysplazja szpiku. Świat sportu właśnie otwierał przed nią ramiona, a ona musiała zejść z boiska, by stoczyć swoją najtrudniejszą walkę – o życie. Trzy lata poza grą, trzy lata niepewności, leczenia, nadziei. Ale wróciła. Silniejsza, bardziej zdeterminowana, gotowa na wszystko. Gdy wyniki zaczęły się poprawiać, ponownie stanęła na parkiecie. Żyła, jakby każdy dzień mógł być ostatnim. Walczyła, inspirowała, zachwycała. W barwach reprezentacji Polski błyszczała jak mało kto – I nigdy nie przestała wierzyć, że warto marzyć – nawet wtedy, gdy los nie był łaskawy.
W trudnych chwilach zawsze stali obok rodzice, którzy zawzięcie o nią walczyli i to dzięki nim odnajdywała w sobie niesamowite pokłady siły. „To mnie nauczyło, że warto walczyć do końca”, wspominała w wywiadzie VIVY!. Potem jej tarczą był ukochany mąż, Jacek Olszewski. „Kiedy trzeba – pogłaszcze, kiedy trzeba – zmotywuje do działania. Stoi za mną cały czas. Jacek jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Skoro on tak wierzy we mnie, to ja przecież nie mogę go zawieść. Nie wiem, czy sama dałabym sobie radę. (…) Jacek był moim łącznikiem ze światem zewnętrznym. Chwilami tarczą obronną”, wspominała Agata Mróz-Olszewska w rozmowie z Sylwią Borowską w 2008 roku.
Czy to był przypadek? A może przeznaczenie? Jacek Olszewski pojawił się w życiu Agaty zupełnie niespodziewanie – na górskim szlaku w Szczyrku. Ale trudno uwierzyć, że to było tylko zrządzenie losu. Ona sama przyznawała, że wcześniej wchodziła w relacje, które nie miały przyszłości. Dopiero on – spokojny, wspierający, ciepły – okazał się tym jedynym. Od pierwszego spotkania coś ich połączyło. Jakby los szeptał im do ucha: „To wasza historia”. I tak się zaczęła – piękna, głęboka miłość, która przetrwała wszystko. Nawet najtrudniejsze chwile.
„Spotkaliśmy się na stoku w Szczyrku. To był dzień, kiedy pierwszy raz w życiu założyłam narty na nogi. Nie można było mnie nie zauważyć. Szybko znaleźliśmy wspólny język. Nie mogliśmy się rozstać. Grałam wtedy w Bielsku-Białej, on przyjechał ze znajomymi na tydzień do Szczyrku”, zwierzała się siatkarka. To jedno spotkanie połączyło ich na zawsze. Stali się nierozłączni. Oboje zawalczyli o ten związek i swoje uczucie. Agata Mróz-Olszewska przyznała, że choroba nauczyła ją jednego – niczego nie należy odkładać na później. Zwłaszcza miłości.
„Rano trenowałam, jechałam do Szczyrku, choćby na obiad, a potem wracałam znowu na trening. Od początku czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie. Samo to coś znaczy, że po tygodniu znajomości zaryzykowałam podróż nocą w zamieci śnieżnej do Warszawy, żeby znowu go zobaczyć. Po meczu w Kaliszu wsiadłam w dresach do samochodu i ruszyłam. Nie wiedziałam nawet, gdzie mieszka. Dojechałam o czwartej nad ranem. Wykręcam numer komórki i modlę się, żeby odebrał. Odbiera. Mówię: „Cześć, jestem w Warszawie, spotkamy się?”. Potem wszystko szybko się potoczyło. Od chwili, kiedy zachorowałam, nie odkładam już nic na później. Niczego nie planuję. Nauczyłam się żyć tu i teraz”, wyznała Agata Mróz-Olszewska w VIVIE!.
Zobacz też: Była spełnieniem marzeń Agaty Mróz. Dziś córka wybitnej siatkarki ma 16 lat i wiadomo, czym się zajmuje

Agata Mróz w 2005 roku
Agata Mróz-Olszewska i Jacek Olszewski o miłości i rodzinie
Przy Jacku Olszewskim Agata Mróz odnalazła to, czego szukała przez lata – prawdziwe szczęście i bezwarunkową miłość. Był jej opoką, spokojną przystanią, do której zawsze mogła wrócić – nawet wtedy, gdy świat walił się w gruzy. Pobrali się 9 czerwca 2007 roku, ale los nie dał im zbyt wiele czasu tylko dla siebie. „Czasami musiało nam wystarczyć tyle, że zjedliśmy w szpitalu pizzę przy świeczce”, mówiła z uśmiechem Agata – i właśnie w tych drobnych chwilach odnajdywali wielkie szczęście. Ceniła w Jacku jego wewnętrzny spokój, umiejętność niesienia ukojenia. Przy nim – jak sama mówiła – nawet największe problemy traciły na znaczeniu. Bo miłość, którą dzielili, potrafiła rozjaśnić nawet najciemniejsze dni.
„Mam w nim wielkie oparcie. (...) Jacek jest bardzo energiczny i przedsiębiorczy. Ciągle proponuje: chodźmy tam, zobaczmy to. Nie zawsze za nim nadążam”, wspominała. Kolejne miesiące były dla nich intensywne i pełne niepokoju. Jacek Olszewski był przy ukochanej w chwilach zwątpienia, bezsilności i bólu. Widział na co dzień jej cierpienie. Wspólnie spędzony czas, był dla nich prawdziwym darem, za który zawsze będzie wdzięczny. „Mówiła, że to, co nas łączy, to spokój. Nie musieliśmy nawet ze sobą rozmawiać, by się rozumieć. Przez te dwa wspólne lata chyba tylko raz się pokłóciliśmy. Zawsze potrafiliśmy się pogodzić”, mówił w wywiadzie z Moniką Kotowską.
Jacek Olszewski kilka lat temu w rozmowie z VIVĄ! mówił, że jego żona nigdy nie zakładała z góry najgorszego scenariusza. Oboje z takim nastawieniem przechodzili ten trudny okres. Wspólnie byli nastawieni na walkę i budowanie swojej szczęśliwej przyszłości.
„Nikt nie jest przygotowany na śmierć najbliższej osoby. Walczy się do samego końca i wierzy się, że będzie dobrze. (…) Powiedzieliśmy sobie, że zrobimy wszystko, aby się udało, i żyliśmy dalej jak normalna rodzina. Podczas tej rozmowy obiecałem tylko Agacie, że w razie czego ja zajmę się dzieckiem. Nie wyobrażałem sobie, że oddam je komuś pod opiekę, bo sobie nie poradzę, tak jak jeden z wdowców, który oddał dziecko rodzinie zastępczej, gdyż nie dawał rady psychicznie”, podkreślał w 2017 roku w rozmowie z Krystyną Pytlakowską.
Czytaj także: Wdowiec po Agacie Mróz wziął ślub. Jacek Olszewski pokazał zdjęcie z uroczystości

Ślub Agaty Mróz-Olszewskiej i Jacka Olszewskiego, czerwiec 2007 roku
Na początku 2008 roku siatkarka poinformowała, że spodziewa się dziecka. Nie mogła uwierzyć, gdy zobaczyła dwie magiczne kreski na teście ciążowym. Na początku nie dawała wiary, że faktycznie jest w ciąży. Wcześniej lekarze informowali ją, że w jej sytuacji zdrowotnej to niemożliwe. Organizm był bardzo osłabiony. Po wykonaniu kolejnego testu zadzwoniła do męża, by poinformować go o tej wspaniałej nowinie. Agata Mróz-Olszewska była wtedy przed kwalifikacją do przeszczepu szpiku, który był dla niej ratunkiem.
„Jestem w ciąży!” Po drugiej stronie krótka cisza i śmiech. Myślał, że to żart. Zadzwoniłam do lekarki, która też była zaskoczona, ale żeby mieć stuprocentową pewność, wysłała mnie na badania. Już miałam wyznaczony termin operacji – 22 listopada. Pojechałam wcześniej na kwalifikację do Katowic po to tylko, żeby powiedzieć: „niestety, muszę to przesunąć, bo jestem w ciąży.”. Komisja lekarska zamarła. Nikt nie był na to przygotowany”, wspominała w wywiadzie Sylwii Borowskiej dla VIVY! w 2008 roku.
Sprawdź też: Magda Umer i Andrzej Nardelli: wróżono im rychły ślub. Ale on zginął tragicznie w 1972 roku
Córka była jej największym szczęściem
Niektórzy lekarze sugerowali, że powinna usunąć ciążę. Ale Agata Mróz-Olszewska nie brała tego pod uwagę. Chciała zawalczyć o swoją córeczkę, a termin przeszczepu odwołano. Na szczęście udało sie odnaleźć specjalistów, którzy podjęli walkę o dziecko i mamę, dając jej nadzieję, wsparcie. ,,W dziewiątym tygodniu zobaczyłam na USG tę maleńką kijankę i od razu zaczęłam szukać kontaktu z hematologami, którzy poprowadziliby moją ciążę. Byli lekarze, którzy sugerowali, że powinnam ją usunąć", zwierzała się. Wraz z mężem pomyśleli, że dziecko to znak od Boga. „Że jeszcze w naszym wspólnym życiu coś jest nam dane. Że zasługujemy na szczęście. Najpierw czekałam na właściwego mężczyznę, a kiedy już byliśmy z Jackiem po ślubie, to skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie rozmawialiśmy o dziecku. Nie planowaliśmy tego, ale też nie broniliśmy się. Ostatnią szansę miałam przed przeszczepem”, wspominała Agata Mróz-Olszewska.
Dla Agaty ciąża była nie tylko spełnieniem marzeń, ale też ogromnym wyzwaniem – fizycznym i psychicznym. Jej mąż, Jacek Olszewski, był wtedy przy niej każdego dnia. Towarzyszył jej na wszystkich badaniach, trzymał za rękę, gdy bolało najbardziej. „Patrzyłem, jak bardzo cierpiała… Miała transfuzje, krwiaki na nogach usuwane operacyjnie, nie mogła chodzić. A mimo to trwała – z nadzieją, z wiarą, z miłością do dziecka, którego tak bardzo pragnęła”, wspominał w rozmowie z Moniką Kotowską.

4 kwietnia 2008 roku para powitała na świecie córeczkę, Lilianę. Dziewczynka urodziła się w 7 miesiącu ciąży, jako wcześniak. „Kiedy zobaczyłam Lilianę, zaczęłam płakać. Taka maleńka. Dwa kilogramy szczęścia. Cieszyłam się, że się udało. Że jest z nami. Że jest zdrowa. Widzę w niej Jacka. Wykapany tata”, mówiła Agata Mróz-Olszewska wspominając chwilę, gdy zobaczyła córkę po raz pierwszy. Każdego dnia dziękowała Bogu za kolejny dzień i zdrowie córki. Rodzina była dla niej najważniejsza. Nie marzyła o powrocie na boisko, ale wierzyła, że wszystko się jeszcze uda, że będzie patrzeć, jak jej córeczka stawia pierwsze kroki. Że wraz z mężem będzie kolekcjonowała wspólnie te wspomnienia...
Najtrudniejsze chwile przyszły po przeszczepie szpiku. Zabieg odbył się w maju 2008 roku, kilka miesięcy po tym, jak został przesunięty ze względu na ciążę. „Tłumaczę sobie, że ten zabieg, który był zaplanowany na listopad, mógł skończyć się dokładnie tak samo. Może więc dostaliśmy od losu dodatkowe siedem miesięcy i dziecko? Tak wolę myśleć”, przekonywał Jacek Olszewski. W trakcie leczenia małżonkowie nagrywali film „Lekcja Agaty”. To miało być świadectwo jej walki po wygranym przeszczepie. Zależało im na tym, by obalić mity i dodać sił innym osobom, które mają w sobie ogromny strach. „Niestety, życie napisało za nas inny scenariusz. I nie mieliśmy na to wpływu”, wspominał Jacek Olszewski rok po odejściu żony.
Agata Mróz-Olszewska: śmierć
Choć przeszczep szpiku kostnego się udał, organizm Agaty był zbyt słaby, by poradzić sobie z kolejnym ciosem. Infekcja, która przyszła nagle, okazała się bezlitosna. Wstrząs septyczny odebrał jej życie... Agata Mróz-Olszewska odeszła 4 czerwca 2008 roku, mając zaledwie 26 lat. Dwa miesiące wcześniej została mamą. Jej odejście poruszyło całą Polskę – bo do końca była symbolem odwagi, siły i miłości. Jacek Olszewski został sam z maleńką Lilianą w ramionach. Rok po śmierci ukochanej powiedział w rozmowie z Moniką Kotowską słowa, które wzruszają do dziś: „Nie pytam Boga, dlaczego mi ją zabrał, tylko dziękuję mu za to, że postawił Agatę na mojej drodze.”
Nie mógł się załamać, musiał być silny dla swojego dziecka, by zapewnić Lilianie bezpieczeństwo i szczęście. „Nie mogłem przechodzić żałoby, bo w domu było dwumiesięczne dziecko, którym musiałem się opiekować, musiałem się uśmiechać, nie poddawać się przygnębieniu i smutkowi, bo Lilka by to wyczuła. Dziecko jest jak sejsmograf, odbiera nasze myśli i nastroje”, zwierzał się w 2017 roku w rozmowie z Krystyną Pytlakowską dla „VIVY!”.
Po stracie ukochanej żony Jacek Olszewski znalazł jeszcze jeden cel. Powstała fundacja Kropla życia. Mąż siatkarki podróżował z córką po całym kraju, rejestrował dawców szpiku, prowadził wykłady. „Spłacałem dług, jaki zaciągnąłem u ludzi, którzy kiedyś pomagali Agacie”, mówił.
Gdy Jacek Olszewski wspomina żonę, zawsze widzi przed oczami uśmiechniętą Agatę. „Wciąż widzę jej uśmiech, jej oczy. Zawsze takie ciepłe. W Agacie urzekła mnie naturalność. (…) Chciałbym, żeby ludzie o niej nie zapominali. Wtedy będę spokojny, że swoją walkę wygrała. (…) Mam czasem takie wrażenie, że ona na mnie patrzy, że widzi. I jak chcę zrobić coś głupiego, zaraz myślę: „i co teraz powiedziałaby Agata?”. Może kiedyś odpowie mi we śnie? Co myśli, czy dobrze sobie radzę? Czekam na to spotkanie”, mówił Jacek Olszewski wiele lat temu w rozmowie z Moniką Kotowską.
Aż trudno uwierzyć, że siatkarki nie ma z nami już prawie 17 lat...
Czytaj także: Siostra Agaty Mróz przerwała milczenie. Wspomina ostatnie spotkanie... „Przyjeżdżaj, jest źle”
Jacek Olszewski z córką, Lilianą w sesji VIVY! z 2017 roku:

[Ostatnia publikacja na VUŻ i Viva Historie: 27.10.2024 r.]
Zobacz także
Galeria
Pokazywanie elementów od 1 do 3 z 12
Akcje
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 17
Fale, tafla, zwiększona objętość. Air Wand to domowy stylista włosów!
Współpraca reklamowa