Reklama

Donalda Trumpa wielokrotnie mogliśmy oglądać na dużym ekranie. Widzieliśmy go w filmach takich jak „Klan urwisów”, „Zoolander”, „Kevin sam w Nowym Jorku” i „Seks w wielkim mieście”. Jakie filmy prywatnie lubi Donald Trump? Jakich książkowych pozycji na pewno nie zabraknie w jego prywatnych apartamentach w Białym Domu? Czyje utwory przez kolejne cztery lata będą dudniły z głośników prezydenckiej rezydencji? Poznaj ulubione zdobycze kultury Donalda Trumpa!

Reklama

Ulubione filmy Donalda Trumpa

Do ulubionych filmów Donalda Trumpa należy kultowy „Obywatel Kane” Orsona Wellesa. Opowiada historię magnata prasowego, Williama Randolpha Hearsta. W jednym z wywiadów nowy prezydent USA przyznał, że z filmu dowiedział się tego, że pieniądze to nie wszystko. „Miał bogactwo, ale nie miał szczęścia”, powiedział Trump.

Tuż obok wybitnego dzieła, jakim bezsprzecznie jest „Obywatel Kane”, Donald Trump umieścił „Krwawy sport” z Jeanem-Claudem Van Dammem z 1988 roku. Opowiada losy amerykańskiego żołnierza, który dezerteruje z armii, by wziać udział w turnieju nielegalnych walk w Hongkongu. Ekscentryczny milioner przyznał, że uwielbia puszczać go w swoim prywatnym samolocie.

Trump jest też fanem westernów. Do jego ulubionych należy „Dobry, zły i brzydki” z Clintem Eastwoodem w roli głównej. To ostatnia część trylogii słynnego włoskiego reżysera, Sergio Leone, uważanego za mistrza gatunku.

Donald Trump uwielbia dobre, gangsterskie kino, dlatego na tej liście nie mogło zabraknąć słynnego „Ojca Chrzestnego” Francisa Forda Copolli z 1972 roku. Hit z Marlonem Brando i Alem Pacino na podstawie książki Mario Puzo podbił kina na całym świecie. Zdobył trzy Oscary (był nominowany w aż ośmiu kategoriach!) i pięć Złotych Globów. Skoro jest „Ojciec Chrzestny”, to muszą być też „Chłopcy z ferajny” Martina Scorcese z 1990 roku z Robertem De Niro, Rayem Liottą i Joem Pesci.

Zaskakujące, ale do ulubionych filmów Donalda Trumpa należy też najsłynniejszy melodramat wszech czasów, czyli „Przeminęło z Wiatrem” z Vivien Leigh i Clarkiem Gablem.

Polecamy też: Donald Trump początkowo zamieszka w Białym Domu sam. Dlaczego Melania i Barron zostaną w Nowym Jorku?

Książki, które lubi Donald Trump

Na pierwszym miejscu wśród swoich ulubionych książek Donald Trump zawsze wymienia Biblię i „The Art of Deal”, którą sam napisał w 1987 roku.

Nowy prezydent USA zaczytuje się w książkach historycznych. Do jego ulubionych należy wydana w 1929 roku powieść „Na Zachodzie bez zmian”. To antywojenna książka napisana przez weterana pierwszej wojny światowej, Ericha Marii Remaarque’a.

Z drugiej strony, Donald Trump interesuje się sztuką wojenną. Do jego ulubionych pozycji należy „Sztuka wojny”, napisana w VI wieku p.n.e. przez Sun Zi, która opisuje chińskie strategie wojenne. Chiny ciekawią go na tak bardzo, że wśród jego ulubionych pozycji znajduje się też książka „On China”, napisana przez byłego sekretarza stanu w administracjach Richarda Nixona i Geralda Forda.

Wśród ulubionych książek ekscentrycznego milionera znajduje się też „Książę” Niccolo Machiavellego, uważana za jedną z najważniejszych pozycji filozofii politycznej.

Donald Trump lubi też lżejsze pozycje, między innymi światowy bestseller „Moc pozytywnego myślenia” Normana V. Peale’a.

Gust muzyczny nowego prezydenta USA

W 2006 roku Donald Trump został przyłapany przez dziennikarzy na koncercie folk rockowego zespołu „Crosby, Stills and Nash & Young” w Madison Square Garden. Milioner wybrał się tam dla kanadyjskiego piosenkarza Neila Younga, autora „Heart of Gold”, „Helpless”, „Old Man” czy „Cinnamon” i „Rockin’ in a Free World”.

Donald Trump bez wzajemności uwielbia też „Rolling Stonesów”. Poczas kampanii prezydenckiej wielokrotnie puszczał ich piosenki, między innymi „Sympathy for the Devil”, „You Can’t Always Get What You Want” i „Brown Sugar”. Jednak gdy swoje przemówienie podczas konwencji Partii Republikańskiej zaczął od utworu „Start me up”, członkowie zespołu zaapelowali, by przestał wykorzystywać ich piosenki.

To niejedyne muzyczne kontrowersje wokół Donalda Trumpa. Milionerowi oberwało się za wykorzystywanie podczas kampanii piosenki „We are the Champions” zespołu Queen. Mimo że Donald Trump ceni twórczość Eltona Johna (podczas wieców wyborczych wielokrotnie puszczał „Tiny dancer” czy „Rocket Man”), artysta odmówił wystąpienia podczas inauguracji i podobnie jak „Rolling Stonesi” zaprotestował przeciwko wykorzystywaniu jego utworów.

Reklama

Polecamy też: Zaskoczenie i wpadka. Pierwsze oficjalne wyjście Melanii Trump podczas obchodów inauguracji​

Reklama
Reklama
Reklama