Reklama

Oboje mają włoskie korzenie i pochodzą ze wschodniego wybrzeża USA. Przy pierwszym spotkaniu w cztery oczy poczuli chemię i postanowili razem... zjeść spaghetti z pulpetami. Dziś o relacji Lady GaGi i Bradleya Coopera plotkują wszyscy. I zastanawiają się czy faktycznie wykracza poza ramy koleżeństwa i wzajemnego szacunku czy może są to jedynie niczym niepoparte spekulacje. Prawdą jest, że historia tej znajomości to... gotowy materiał na film!

Reklama

Jak poznali się Lady GaGa i Bradley Coopera?

On zobaczył ją pierwszy raz w trakcie gali charytatywnej na rzecz osób chorych na raka. Była gościem specjalnym i dała koncert, w trakcie którego zaśpiewała m.in. utwór La vie en rose z repertuaru Edith Piaf, który został wykorzystany także w Narodzinach gwiazdy. Wtedy Bradley Cooper wiedział, że chce ją zaangażować do filmu, który stworzy. Był rok 2016.

„Następnego dnia zadzwoniłem do jej agentki z prośbą o spotkanie, bo nawet nie wiedziałem, jak ona wygląda naprawdę, bez tej całej charakteryzacji. Poważnie, nie miałem pojęcia, kim jest Lady Gaga! Umówiliśmy się u niej w domu i – pamiętam to jak dziś – dopiero wtedy zobaczyłem jej oczy. Jakie ona ma wspaniałe oczy! Są takie twarze, które są wprost stworzone do filmowania: Sam Elliott, Dave Chappelle… Ona jest bez wątpienia jedną z takich właśnie osób”, zadeklarował w rozmowie z Yolą Czaderską-Hayek dla Wp.pl.

Dodał, że od momentu, w którym się spotkali, między nimi nawiązała się silna nić porozumienia, wynikająca m.in. z tego oboje mają włoskie korzenie, podobną wrażliwość i... kochają jeść, bowiem ona od razu zaproponowała mu spaghetti z pulpecikami.

„Dogadaliśmy się w jakieś 5 minut. Sam nie wiem, co mnie wtedy podkusiło, ale powiedziałem coś takiego: „Słuchaj, jeżeli ten projekt ma wypalić, to musimy zaśpiewać coś razem. Znasz taką folkową piosenkę Midnight Special?”. Nie znała. Ja na to: „Nie szkodzi, możemy przećwiczyć ją przy fortepianie” – bo miała fortepian w salonie. Usiedliśmy przy klawiaturze, zaczęliśmy śpiewać… To była magiczna chwila. I wtedy wiedziałem. Poszedłem do biura Warner Bros i powiedziałem: „To musi być ona”, zwierzał się aktor.

Lady GaGa i Bradley'u Cooperze

Jak twierdzi artystka, gdy po raz pierwszy się zobaczyli, wytworzyła się miedzy nimi specyficzna więź.

„W momencie, kiedy przyszedł do mojego domu, a ja otworzyłam drzwi i spojrzeliśmy na siebie, między nami od razu kliknęło. Usiedliśmy, aby po raz pierwszy zaśpiewać razem w moim domu 20 minut po tym, jak się poznaliśmy. On zaczął śpiewać i byłam w szoku”, mówiła w wywiadach Lady GaGa.

I dodała, że zawdzięcza Bradleyowi Cooperowi renesans swojej kariery i fakt, że po roli w Narodzinach gwiazdy na nowo wspięła się na medialny szczyt.

„W pokoju, w którym jest 100 osób, 99 może w ciebie wątpić, a jedna uwierzyć i dla mnie tą osobą był on”, zaznaczała w niemal każdej rozmowie z dziennikarzami.

On z kolei podkreślił, że nie zwraca się do niej Lady GaGa a Stefani. Przed tym, jak usłyszał ją w trakcie słynnej imprezie charytatywnej nie miał nawet pojęcia, jak śpiewa i jak naprawdę wygląda.

„Chciałbym podkreślić, że dla mnie to nie jest Lady Gaga, ale Stefani, bo tak się naprawdę nazywa. Stefani Germanotta. To niezwykła osoba, wyjątkowo inteligentna, a do tego obdarzona przez Boga wspaniałym głosem. Za każdym razem, gdy kręciliśmy piosenki w Narodzinach gwiazdy, wszyscy na planie zamierali z podziwu.

Okazała się znacznie lepszą artystką niż to sobie wyobrażałem. A jednocześnie jest wyjątkowo otwarta i przyjazna. Uwielbiam ją, nic na to nie poradzę. Do tego łączą nas włoskie geny… Naprawdę miałem sporo szczęścia, bo kto mógł przypuszczać, że tak świetnie nam się ułoży współpraca?”, deklarował w rozmowie z Yolą Czaderską-Hayek.

Reklama

Czy tak naprawdę łączy ich romans? Tego nie wie nikt. Z pewnością jest to wyjątkowa więź i ten rodzaj porozumienia, który zdarza się w relacjach międzyludzkich w jednym przypadku na milion. Połączenie wzajemnego podziwu, ogromnego szacunku, wdzięczności oraz... tego czegoś, co wymyka się zarówno słowom, jak i interpretacjom

Reklama
Reklama
Reklama