Władysław Hańcza
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
NIEZWYKŁE HISTORIE

Wróżka przewidziała mu, że odejdzie w wieku 72 lat. Władysław Hańcza odszedł zgodnie z jej przepowiednią...

Kilka dni wcześniej odpoczywał z żoną na Sycylii

Karol Sowa 6 grudnia 2023 16:01
Władysław Hańcza
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Największą popularność i sympatię telewidzów zyskał dzięki roli Kargula w kultowym już filmie — Sami Swoim. Władysław Hańcza nigdy jednak nie marzył o wielkiej karierze, a do popularności podchodził z dystansem. Korzystał z życia i czerpał z niego garściami, gdyż od zawsze miał w głowie przepowiednię wróżki, którą usłyszał w bardzo młodym wieku... 

Władysław Hańcza — kariera

Nie planował zostać aktorem. Na początku wiązał swoją przyszłość z inżynierią, zaś później chciał przejąć rodzinny biznes włókienniczy. Życie jednak napisało mu inny scenariusz. Władysław Hańcza pokochał literaturę i postanowił zrekrutować się na studia filologii polskiej. I to właśnie tam zrozumiał, że praca na scenie jest jego największym powołaniem. 

W 1927 roku zapisał się do Szkoły Dramatycznej w Poznaniu i tak zaczęła się jego przygoda ze światem artystycznym. Na początku grał w teatrach w: Katowicach, Poznaniu, Łodzi czy Toruniu. Następnie przeprowadził się do Warszawy, gdzie został zatrudniony w Teatrze Narodowym. 

Władysław Hańcza zachwycał talentem i osobowością. Krytycy oraz widzowie po każdym spektaklu z jego udziałem nie szczędzili mu komplementów. I choć jego kariera szybko się rozwijała, marzenia artysty przerwał wybuch wojny. 

Dopiero w 1946 roku wystąpił w powojennej produkcji — Dwie godziny, po której nazwano go nadzieją kina. Aktor na przestrzeni lat współpracował z najlepszymi reżyserami w kraju, takimi jak: Kazimierz Kutz, Andrzej Wajda czy Jerzy Gruza. Na swoim koncie miał około 40 znaczących ról. Ale to właśnie filmowy Kargul najbardziej chwycił za serca Polek i Polaków. 

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Violetta Villas nazywała zwierzęta braćmi mniejszymi, były jej bliższe niż ludzie. Każdemu ofiarowała ciepły kąt

Władysław Hańcza
Fot. Jacek Barcz / Forum

Przyczyna śmierci Władysława Hańczy

Poza pracą, którą traktował jak przygodę, lubił dobrą zabawę, ryzyko i spontaniczność. Nie znosił nudy. „Gram w filmie bynajmniej nie ze względu na zarobki. Mnie raczej chodzi o pewien zapis siebie, o przekaz. Chciałoby się w tym zawodzie coś po sobie zostawić. A film i telewizja dają taką szansę", mówił.

Do ciężkiej pracy i korzystania z życia napędziła go pewna przepowiednia wróżki, którą usłyszał w młodości. I choć nie traktował jej poważnie, od czasu do czasu sobie o niej przypominał. „Moja zachłanność wynika z pośpiechu. Kto wie, co komu pisane? Przepowiedziano mi, że umrę w 72. roku życia, niewiele czasu zostało, by cieszyć się uśmiechami losu", zwierzał się w jednym z wywiadów. 

Jak wyglądały jego ostatnie chwile? W 1977 roku zapowiedział koniec kariery aktorskiej, jednak chciał jeszcze zagrać majora Hawryłowicza w dramacie — Fantazy. Tego samego roku, w listopadzie, wraz z żoną Barbarą wyjechał na Sycylię. Niestety to była jedna z najgorszych ich wycieczek. Dlaczego? Otóż aktor tam bardzo źle się czuł i wraz z ukochaną postanowili wcześniej wrócić do kraju.

Stan zdrowia ulubieńca publiczności jednak się nie poprawił i po powrocie do Polski trafił do szpitala. Lekarze jednak nie mogli ustalić, co jest przyczyną złego samopoczucia... Władysław Hańcza odszedł nagle 19 listopada 1977 roku w wieku 72 lat. Tak jak przewidziała wróżka... 

CZYTAJ TEŻ: Barbara Krafftówna i Michał Gazda: zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia, doczekali syna. Ich szczęście przerwał tragiczny wypadek 

Władysław Hańcza
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale szybko zamieszkali razem. Teraz czeka ich wielka zmiana!

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MARYLA RODOWICZ o poczuciu zawodowego niedocenienia, związkach – tych „gorszych, lepszych, bardziej udanych” i swoim azylu. KAROLINA GILON I MATEUSZ ŚWIERCZYŃSKI: ona pojechała do pracy na planie telewizyjnego show, on miał przeżyć przygodę życia jako uczestnik programu… MAREK TORZEWSKI mówi: „W miłości, która niejedno ma imię, są dwa kolory. Albo biel, albo czerń. A ja mam tę biel, a to wielkie szczęście…”.