Stanisław Mikulski i Jadwiga Rutkiewicz: pochowali dwóch synów. Opiekował się nią do końca
Gdy odeszła, codziennie płakał przy jej grobie
Był przekonany, że jest kobietą jego życia, że stworzą razem rodzinę, doczekają się dzieci. Dla niej zbudował dom. Ale los był okrutny i napisał dla nich inny scenariusz... Druga żona Stanisława Mikulskiego odchodziła na jego oczach. Ich związek był naznaczony cierpieniem i traumą straty. Dopiero po latach ujawnił, przez co tak naprawdę razem przeszli. Uwielbiany aktor dla Jadwigi Rutkiewicz poświęcił wiele: gdy okazało się, że zmaga się ze śmiertelną chorobą, wszystko jej podporządkował. Czule się opiekował, troszczył. Gdy odeszła, był zrozpaczony. Do tego stopnia, że sprzedał ukochany dom, w którym spędzili wiele lat...
Stanisław Mikulski i Jadwiga Rutkiewicz: druga żona była jego ogromną miłością
Gdy po raz pierwszy ożenił się, miał 25 lat. Jego wybranka była młodsza o sześć. Poznali się w Lublinie, w którym pracował. Zaiskrzyło, ale to było uczucie dwojga ludzi na początku swojej życiowej drogi. Stanisław Mikulski miał dopiero zagrać te największe role. Jego ukochana, Wanda, była primadonną operetki, miała wielki talent. Wzięli ślub w 1954 roku, dwa lata później na świat przyszedł ich syn Piotr. Ale aktor dekadę później przeprowadził się do Warszawy, już wówczas było wiadomo, że w jego związku nie dzieje się najlepiej.
Oficjalnie rozwiódł się z pierwszą żoną w 1966 roku. Dlaczego? Na to pytanie on sam nie miał odpowiedzi. „Zacząłem rzadko bywać w domu, a nieobecność męża źle wpływa na małżeństwo. Nie wiem, czy to była wina Wandy, czy moja. Nie chcę w to wnikać, tak potoczyły się nasze losy”, ucinał po latach.
„Stawka większa niż życie”, która początkowo była serią spektakli telewizyjnych a dopiero później serialem, dała mu znacznie więcej niż sławę. Rolę w niej zaproponował mu w 1965 roku Janusz Morgenstern. To właśnie na planie produkcji poznał o dziewięć lat młodszą kostiumolożkę filmową i teatralną, Jadwigę Rutkiewicz. Oboje mieli już na koncie swoje przejścia, ona była wcześniej żoną kostiumografa, Jana Rutkiewicza. Doczekali się córki Magdaleny Jadwigi, która zawodowo poszła w ślady rodziców.
Między Stanisławem Mikulskim i Jadwigą Rutkiewicz (jej zdjęcia możesz zobaczyć POD TYM LINKIEM) z miejsca pojawiła się nić porozumienia. I chemia. Nie tylko ich do siebie przyciągało, mieli również wiele tematów do rozmów. Więź stała się silna. Ślub wzięli w czerwcu 1970 roku, a gdy wyszło na jaw, że ona jest w ciąży, nie posiadali się ze szczęścia. Ale ono nie było im dane... Ten związek był naznaczony niezwykle bolesnymi tragediami.
Czytaj także: U jego boku pokonała nowotwór piersi. Poruszająca historia Joanny Górskiej i Roberta Szulca
Stanisław Mikulski na planie „Stawki większej niż życie”, lata 60. XX wieku
Stanisław Mikulski i Jadwiga Rutkiewicz: historia miłości, rodzinna tragedia
Gdy dotarła do niego wiadomość o rozwiązaniu żony, przebywał w Jugosławii, gdzie promował kultowy dziś serial. Rozpierała go duma i radość, czuł, że od teraz będą tworzyli wyjątkową rodzinę. Ale nie miał świadomości, że nie dane im będzie szczęście. Urodzony w marcu 1972 roku syn Bartek zmarł niedługo po tym, jak przyszedł na świat.
„Nie wiem, jak to ustalili moi gospodarze, ale w pewnym momencie mówią mi, że zostałem ojcem! Co za radość i szczęście! Kilka godzin później już sam rozmawiałem z Polską. Nikt nie odważył się na przekazanie innej wieści. Mój synek zmarł kilka godzin po porodzie. Chcę, aby państwo wiedzieli, że w moim życiorysie, równolegle do okresu niespotykanej sławy, biegła inna, dotychczas nieujawniona historia... Sprowadzało mnie na ziemię i to boleśnie”, pisał w autobiografii „Niechętnie o sobie”, wydanej w 2012 roku.
Ale na tym dramaty pary się nie skończyły. Podjęli kolejną próbę zostania rodzicami. W listopadzie 1973 roku na świat przyszedł ich drugi synek, Grzegorz. Ale i on zmarł chwilę po narodzinach (według niektórych źródeł synowie pary mieli być bliźniakami).
To, co wówczas czuli, można sobie jedynie wyobrazić. Nie chcieli o tym mówić przez lata, ten ból był zbyt duży, wszechogarniający. Stanisław Mikulski prosił znajomych, by nie informowali nikogo o tym, co przeszedł wraz z drugą żoną. Na te najbardziej bolesne karty swojej historii spuścił zasłonę milczenia. Na długie lata...
Czytaj także: Dzieli ich niemal 40 lat, łączy namiętne uczucie. Marek Włodarczyk jednak nie zamierza się żenić
Stanisław Mikulski i Jadwiga Rutkiewicz: choroba żony, pożegnanie
Gdy w 2012 wydał biografię, podkreślał, że zdecydował się na te osobiste zwierzenia, by „odciążyć ich [bliskich - red.] i swoją pamięć”. Okazało się, że jego ukochana cierpiała na trudną w leczeniu chorobę układu limfatycznego, ziarnicę. Na domiar złego jest to ten rodzaj schorzenia, który bardzo długo może nie dawać żadnych objawów. Dla nich diagnoza brzmiała jak wyrok, wówczas nie było praktycznie metod, by powstrzymać jej rozwój. Lekarze dawali Jadwidze Rutkiewicz maksymalnie trzy lata życia!
„Moja żona Jadwiga zaczęła chorować w połowie lat 70. Nie mogła urodzić zdrowych dzieci. O samej chorobie dowiedzieliśmy się później, łącząc ją z wydarzeniami z porodówki”, tłumaczył.
Los dał im jednak więcej czasu, niż się spodziewali. Ale druga żona aktora gasła z każdym dniem. Cierpiała, miała niedowład nóg, w końcu przestała chodzić i wymagała stałej opieki. Mogła liczyć na bezwarunkowe wsparcie męża, który opiece nad nią podporządkował wszystkie zawodowe zobowiązania. Kochał ją, przeprowadzili się do domu pod Warszawą, który dla niej wybudował, który miał być ich azylem, oazą.
„Przez większość czasu musiałem łączyć pracę z opieką nad żoną, nie mogłem inaczej. Biegłem jak najpóźniej do teatru, a po przedstawieniu jak najszybciej wracałem do domu, do niej. Czekała na mnie. Choroba postępowała, przecież to się widzi. Czasem dopadały mnie momenty słabości. Właściwie to było nie do opanowania... W garderobie, kiedy byłem sam…”, wspominał po latach.
Czuwał przy niej do końca. Zmarła w styczniu 1985 roku, miała jedynie 47 lat. Dla niego śmierć żony była wielkim ciosem. Czuł się przytłoczony bezmiarem cierpienia, znajomi wspominali, że całe dnie potrafił spędzić na cmentarzu, przy jej grobie. Koniec końców wycofał się z życia publicznego na jakiś czas, sprzedał również dom, w którym mieszkali. Być może dlatego, że wszystko w nim przypominało mu ukochaną i spędzone z nią chwile... Wyjechał do Moskwy, gdzie ukojenia szukał w pracy.
„Staś był bardzo adorowanym aktorem, ale kochał żonę. Zbudował dla niej dom, wiele lat się o nią troszczył, bo ona nie mogła sama chodzić. Któregoś dnia zatelefonował do mnie, że umarła. Jego rozpacz nie miała granic. Tak, jakby stracił treść swojego życia”, wspominała nostalgicznie na łamach swojej biografii Beata Tyszkiewicz, z którą Mikulski długo się przyjaźnił.
Szczęście odnalazł dopiero u boku Małgorzaty Błoch-Wiśniewskiej, którą poznał w 1988 roku. Byli razem aż do jego śmierci w listopadzie 2014 roku.
Czytaj także: Jerzy Kosiński był z Kiki do końca, to ona została oficjalnie wdową po pisarzu
Źrodło: Film.Interia.pl, VIVA!, biografia Stanisława Mikulskiego „Niechętnie o sobie”
Stanisław Mikulski, Warszawa, 1964 rok