Reklama

„Ostatnia rodzina” podbiła festiwal w Gdyni, zdobywając na nim najważniejsze nagrody. Krytycy nie mogą się nadziwić, że jej autorem jest reżyser debiutant - Jan P. Matuszyński. Dziś niesztampowa biografia rodziny Beksińskich wchodzi do polskich kin. To film, który ogląda się ciężko, ale trudno się od niego oderwać.

Reklama

To że relacje w rodzinie malarza, surrealisty Zdzisława Beksińskiego nie należały do najłatwiejszych wiedzą wszyscy, którzy czytali biografię artysty i jego syna - „Beksińscy. Portret podwójny” autorstwa Magdaleny Grzebałkowskiej, albo któryś z licznych artykułów na ich temat. Na wielkim ekranie możemy przyjrzeć się im bliżej. Matuszyński dramaty, traumy i tajemnice rodziny Beksińskich analizuje i pokazuje z naukowym realizmem, a mimo to „Ostatnia rodzina” porusza i fascynuje, niczym najlepszy dreszczowiec. Losy i charaktery bohaterów są wystarczająco skomplikowane, i przez to fascynujące, by nie wymagać ubarwienia.

Przeklęta rodzina

W domu Beksińskich śmierć jest stałym gościem. Syn malarza, kultowy dziennikarz muzyczny, Tomasz Beksiński, cierpi na manię samobójczą. Śmierć fascynuje go do tego stopnia, że na drzwiach pokoju, który nazywa swoją "kryptą", przyczepia nekrolog z własnym nazwiskiem. Swoje klepsydry rozkleja też po rodzinnym Sanoku. Próbuje się zabić kilka razy, jednak ratują go rodzice. Udaje mu się dopiero w 1999 roku - ma wtedy ponad 40 lat. Film zaczyna się, gdy Tomek wyprowadza się od rodziców, niedaleko - do sąsiedniego bloku. Dzięki temu mogą nieustannie nad nim czuwać. "Zdzisek, pójdź do niego. Udaj, że poszedłeś na spacer" - mówi kilka razy Zofia Beksińska do męża. Tomasz nigdy nie wyfrunie z rodzinnego gniazda. A szaleństwo syna jest dla rodziny przekleństwem, ale też spoiwem.

Internet

Kadr z filmu "Ostatnia rodzina".

Polecamy też: "Zło jest tu namacalne", "Fenomenalna". "Ostatnia rodzina" triumfuje na festiwalu w Gdyni! ZWIASTUN

Ironiczny dystans i bezwarunkowa miłość

Zdzisław Beksiński mówi, że ani razu syna nie uderzył, ani nie przytulił. Wiecznie ironiczny, racjonalny, pełen dystansu. Codzienność rejestruje kamerą, aparatem, dyktafonem. Nie przestaje kręcić gdy umiera jego matka, i gdy syn w szale demoluje kuchnię. Technologia jest warstwą, która odgradza go od świata, emocji. Na drugim biegunie jest żona - w pełni podporządkowana mężowi, akceptująca wszelkie jego dziwactwa. Zofia nie zadaje pytań - otacza Zdzisława opieką i bezwarunkową miłością. A między nimi - Tomasz - nieprzewidywalny, wiecznie walczący o uwagę, nadwrażliwy. Nie radzi sobie z emocjami. A rodzice mimo prób nie są w stanie mu pomóc.

Film o szaleństwie i czułości

"Ostatnia rodzina" to film dramatyczny, ale na swój sposób czuły. Codzienność Beksińskich choć naznaczona szaleństwem, powykrzywiana i dziwaczna, jest pełna miłości. To właśnie dla niej warto obejrzeć ten niezwykły portret. Emocje perfekcyjnie odgrywają aktorzy - Andrzej Seweryn w roli Zdzisława Beksińskiego i Aleksandra Konieczna, która wcieliła się w żonę malarza, Zofię (oboje nagrodzeni za te kreacje na tegorocznym Festiwalu w Gdyniu). Nieco mniej przekonuje przerysowany Dawid Ogrodnik jako Tomasz Beksiński. By wyrobić sobie prawdziwszy obraz dziennikarza, po obejrzeniu "Ostatniej rodziny" warto sięgnąć do archiwalnych nagrań z domu Beksińskich, albo rozmowy z nim w talk show "Wywiad z wampirem". "Ostatniej rodzinie" można zarzucić, że nie jest klasyczną, realistyczną biografią. Pojawiły się już nawet takie komentarze. Jedno jest jednak pewne - to niesamowita historia, w którą warto się zagłębić.

Reklama

Polecamy też: "Pękł mi przełyk". Dawid Ogrodnik o tym, jak poświęcił się dla roli w „Ostatniej rodzinie”

Reklama
Reklama
Reklama