Reklama

"Powidoki" Andrzeja Wajdy są w tym roku polskim kandydatem do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Czy ostatniemu obrazowi kultowego polskiego reżysera uda się powtórzyć sukces "Idy" Pawła Pawlikowskiego?

Reklama

Historia życia malarza i artysty Władysława Strzemińskiego stała się materiałem na - jak się okazało - ostatni film w reżyserii Andrzeja Wajdy. W wywiadach przyznawał on, że pomysł nakręcenia "Powidoków" dojrzewał w nim bardzo długo. W końcu musiał zdecydować się, który aspekt życia wybitnego artysty pokazać. Wybrał wątek polityczny, celowo pomijając m.in. psychologię jego skomplikowanego związku z Katarzyną Kobro. Część recenzentów właśnie ten brak całościowego spojrzenia na życie Strzemińskiego mu zarzucała.

Na tegorocznym festiwalu w Gdyni obraz zebrał jednak bardzo pochlebne recenzje polskiego środowiska. Był wyświetlany również w Toronto, gdzie został nagrodzony burzą oklasków, jak również w trakcie 11 festiwalu filmowego Rzymie w miniony weekend. Jak się okazało, i tam publiczność przyjęła bardzo ciepło obraz zmarłego w zeszłym tygodniu polskiego reżysera. Jeszcze przed premierą dyrektor festiwalu w Rzymie Antonio Monda mówił, że film „w poruszający sposób przedstawia relacje między dyktaturą a sztuką, ideologią i wolnością wypowiedzi”.

Polecamy też: Nie rozstawał się ze szkicownikiem. Miał zostać malarzem. Zobacz prace plastyczne Andrzeja Wajdy

Okazuje się, że historia o pionierze konstruktywistycznej awangardy z Łodzi urzekła włoskich widzów. Wyświetlony w trakcie weekendu film został nagrodzony kilkuminutowymi owacjami na stojąco. Stwierdzono, że to jeden z najlepszych obrazów w reżyserii Andrzeja Wajdy w historii: "Arcydzieło" - powtarzali obecni na 11 międzynarodowego festiwalu Festa del cinema widzowie.

Obecność reżysera w stolicy Włoch zapowiadano od lipca. Niestety, zmarł on 5 dni przed rozpoczęciem wydarzenia, co w tamtejszych mediach odbiło się szerokim echem. O jego odejściu donosiły wszystkie najważniejsze media w kraju. Nie było wątpliwości, że projekcja "Powidoków" będzie jednym z najistotniejszych wydarzeń 11 edycji festiwalu, a jednocześnie hołdem złożonym zmarłemu Andrzejowi Wajdzie.

We Włoszech nie zabrakło oczywiście aktorów, którzy odegrali główne role, z Bogusławem Lindą na czele. Tak wspominał on zmarłego Andrzeja Wajdę:

Trochę tęsknota za tym, że nie ma z nami Andrzeja, że miał z nami tutaj być, miał przyjechać. Najpierw był mistrzem, potem mentorem, przyjacielem i kimś z kim, jakby nie doceniając go, żyłem - wspominał aktor w rozmowie z TVN24.

Przed projekcją "Powidoków" przemawiał ambasador RP we Włoszech Tomasz Orłowski. Nie krył emocji i podkreślał, że to niezwykle nobilitujące, by przemawiać przed pokazem ostatniego obrazu tak wybitnego twórcy, jakim był Andrzej Wajda.

Entuzjastyczne przyjęcie polskiego kandydata do Oscara w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego to dobra prognoza przed nadchodzącym ogłoszeniem oficjalnych nominacji. Czy Polsce w dwa lata po sukcesie filmu "Ida" uda się sięgnąć po laur zwycięstwa?

Polecamy też: „Wyglądał jak poraniony ptak”. Grażyna Szapołowska wspomina w rozmowie z VIVĄ swoje ostatnie spotkanie z Andrzejem Wajdą

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama