„Przełęcz Ocalonych” na stojąco oklaskiwano na festiwalu w Wenecji. Mel Gibson odnalazł swoją pasję
Mel Gibson od „Apocalypto” nie stał za kamerą. „Przełęczą ocalonych” pokazywaną na MFF w Wenecji a wchodzącą do polskich kin 4 listopada udowodnił, że mimo długiej przerwy reżyserskiej nie zapomniał, jak robić przejmujące kino.
Schyłek drugiej wojny światowej. Armia amerykańska toczy ciężkie walki z Japończykami o każdy skrawek lądu na Pacyfiku. Strategicznym celem jest wyspa Okinawa, której zdobycie może oznaczać ostateczną klęskę Japonii. Wśród setek tysięcy amerykańskich żołnierzy trafia tu Desmond T. Doss, sanitariusz, który ze względu na wyznawaną religię odmówił noszenia broni. Traktowany z nieufnością, oskarżany o tchórzostwo, wkrótce udowodni jak bardzo się wobec niego mylono. Podczas najcięższych starć, wielokrotnie ryzykując życiem, wydostaje z potrzasku ponad 70 rannych żołnierzy. Tak rodzi się legenda bohatera.
„Przełęcz ocalonych” w kinach od 4 listopada