Nasze Hollywood. Tak Polacy stworzyli słynną Fabrykę Snów. O tym wie naprawdę niewielu
Tu spełniają się wielkie marzenia

- Konrad Szczęsny
- , Elżbieta Pawełek
Hollywoodzka Aleja Sław, Walk of Fame, nie pozostawia cienia wątpliwości, gdzie jesteśmy. To Fabryka Snów, gdzie co roku tłum gwiazd stawia się na rozdaniu Oscarów, a publiczność zamiera w cichym zachwycie. Co chwilę bowiem podjeżdżają limuzyny, z których wysiadają główni faworyci do nagród i wielkie legendy kina. To dla nich jest rozłożony czerwony dywan przed Dolby Theatre (niedawno przemianowany na Ovation Hollywood), gdzie są wręczane statuetki Oscarów. W ubiegłym roku błyszczeli na tym dywanie Emma Stone, najlepsza aktorka - „Biedne istoty”, Cillian Murphy, najlepszy aktor - „Oppenheimer” i Christopher Nolan, najlepszy reżyser. Jeśli nie mamy zaproszenia na galę, nie szkodzi. W sklepach z pamiątkami na otarcie łez sprzedadzą nam za kilka dolarów Oscara dla najlepszej żony i dla najlepszego szefa, koszulki z Elvisem Presleyem i Sharon Stone...
Marylin Monroe w…betonie
Dawniej Oscary wręczano w sąsiednim, wspartym na oryginalnych kolumnach ze świątyni dynastii Ming, którego fasadę zdobią chińskie, niebiańskie gołębice! Teatr otworzył w 1927 r. impresario Sid Grauman, geniusz promocji, któremu przypisuje się koncepcję głośnych premier filmowych z udziałem paparazzi. Była to jedna z najwspanialszych sal kinowych świata. Turyści przychodzą tu głównie po to, by oglądać słynny placyk przed wejściem, gdzie w betonowych płytach gwiazdy zostawiły swoje autografy oraz odciski rąk i stóp. Już po chwili odnajdujemy odcisk dłoni Marylin Monroe (wyjątkowo duży!), Franka Sinatry, Humphreya Bogarta, Oprah Winfrey i Elizabeth Taylor.
Czytaj także: Urodził się w Szwecji, dziś uważa się za Polaka. Teraz Magnus von Horn walczy o Oscara

Hollywood dla wybranych
Słynny napis „Hollywood”, który ucierpiał podczas ulewnych deszczy, jakie nawiedziły Los Angeles po ostatnich pożarach, jakimś cudem wciąż się trzyma i najwyraźniej nie straszny mu żaden kataklizm. Jeszcze niedawno los tych dziewięciu metalowych liter o wysokości 15 metrów wisiał na włosku - miał powstać tu kompleks luksusowych osiedli mieszkaniowych. Inwestycję zablokowali Hugh Hefner, twórca „Playboya”, Arnold Schwarzenegger, Tom Hanks i Steven Spielberg, zbierając ponad 12 mln dolarów na wykup terenu od deweloperskiej spółki z Chicago. W Hollywood, jak widać, sławni i bogaci czasem pokazują, że nie mają serc z kamienia.
Ale nie zawsze Hollywood było synonimem sukcesu. Prawdziwe kariery w branży filmowej robiła tu garstka ludzi. W tym kontekście wymowne są słowa Marilyn Monroe: „Hollywood to miejsce, gdzie ci płacą tysiąc dolarów za pocałunek, a pięćdziesiąt centów za duszę”. Samobójstwa zdarzały się bardzo często. Gdy na wzgórzach stanął słynny napis, wiele osób, którym nie powiodło się w filmie, rzucało się z niego, odbierając sobie życie. Napis został więc odgrodzony.
Czytaj także: Wielki sukces Jacka Komana. Wybitny aktor zagrał w nominowanym do ośmiu Oscarów filmie „Konklawe”

Polacy w Fabryce Snów
Początki Hollywood sięgają 1887 roku, kiedy zwolennik prohibicji Harvey Henderson Wilcox wraz z żoną założyli chrześcijańską wspólnotę na przedmieściu Los Angeles i nazwali ją Hollywood. Jak na ironię, w ciągu następnych kilku dekad ich utopię wyparł przemysł filmowy z całą towarzyszącą mu dekadencją. Zaczęło się od nakręconego w 1913 r. filmu „The Squaw Man”. Po filmie niemym z takimi gwiazdami, jak Charlie Chaplin i Mary Pickford, nadeszły czasy ociekającego przepychem Hollywoodu.
Nie byłoby jednak słynnej Fabryki Snów bez udziału Polaków, który przyjechali tu w poszukiwaniu lepszego życia. Bez Siegmunda Lubina, który dotarł do Stanów z walizką okularów na sprzedaż (z wykształcenia był okulistą) i dwunastoma dolarami w kieszeni, i został wędrownym handlarzem, a którego przenośny projektor dokonał rewolucji w kinie. Bez Samuela Goldwyna, który wpływając na statku do portu w Nowym Jorku na widok Statuy Wolności rozpłakał się jak dziecko, a później nakręcił pierwszy pełnometrażowy film w Hollywood. Odtąd filmy zawładnęły masową wyobraźnią, a Hollywood z zapyziałej dzielnicy w Mieście Aniołów zamieniło się w stolicę światowego przemysłu filmowego.
Czytaj także: Kim była Ida Kamińska, jedyna Polka, która otrzymała nominację do Oscara? Jej życie nie było usłane różami

Hollywood braci Warnerów
Film byłby do dzisiaj niemy i czarno-biały bez braci Warnerów, którzy założyli Warner Bros, jedną z największych wytwórni filmowych na świecie. A bez Louisa Mayera nie byłoby wielkich studiów filmowych, a być może też gwiazd filmowych, będących w prostej linii beneficjentami jego działalności. Metro-Goldwyn-Mayer, którego znakiem firmowym stał się ryczący lew, produkujące w czasach świetności 40 filmów rocznie, zatrudniało największe gwiazdy filmowe, takie jak Clark Gable, Greta Garbo czy Buster Keaton. Warto wspomnieć o Poli Negri, która zanim wyemigrowała do Stanów, nosiła nazwisko Chałupiec i jako pierwsza gwiazda z Europy przełamała hegemonię amerykańskich bogiń ekranu. Otworzyła też drogę do kariery Grecie Garbo i Ingrid Bergman, i sama stała się medialną diwą. Czerwony dywan w Hollywood przypomina nam, że droga do sławy bywa kręta, ale mając szczęście, można sięgnąć gwiazd. A nawet dostać Oskara...
Czytaj także: Od hoteli, po wielkie teatry... Jak zmieniały się miejsca przyznawania Oscarów?

File Reference # 33636_677THA Od lewej: Rudolph Valentino, Pola Negri, Mae Murray i przyszły mąż Poli książę Serge Mdivani. Fot. Cinema Legacy Collection/BE&W