Mąż Jadwigi Barańskiej poruszająco o ostatnich dniach żony. „Chciała odejść, żeby nie być ciężarem”
Jerzy Antczak przez dekady był nie tylko reżyserem wybitnych filmów, ale i towarzyszem życia jednej z najważniejszych aktorek polskiego kina – Jadwigi Barańskiej. Po jej śmierci zdecydował się opowiedzieć o tym, co wydarzyło się w ostatnich dniach ich wspólnej drogi. Jego słowa poruszają do głębi.

Jadwiga Barańska zmarła w październiku 2024 roku. Wybitna aktorka odeszła w obecności najbliższych jej osób, w tym męża. Teraz Jerzy Antczak udzielił wywiadu, w którym wspomniał o ostatnich chwilach żony. Reżyser nie ukrywa, że wybitna aktorka umierała w cierpieniu. Jego słowa wyciskają morze łez.
Mąż Jadwigi Barańskiej — Jerzy Antczak wspomina ostatnie chwile z żoną
Jerzy Antczak w poruszającej rozmowie opowiedział o ostatnich miesiącach życia swojej ukochanej żony, Jadwigi Barańskiej. Reżyser nie ukrywał, że walka z chorobą była dla niej niezwykle bolesna – zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Pierwsze problemy zdrowotne pojawiły się, gdy aktorka zaczęła tracić wzrok z powodu choroby rogówki w lewym oku. Niestety, schorzenie wkrótce zaatakowało także drugie oko. Z biegiem czasu pojawiały się kolejne diagnozy i komplikacje, które stopniowo odbierały artystce siły i radość życia.
Jerzy Antczak wspomniał szczególnie trudny moment, który na zawsze pozostanie w jego pamięci. W pewnej chwili powiedziała, że chciałaby odejść, bo nie chce być ciężarem dla najbliższych. „Tak [ciężko chorowała], i umierała w cierpieniu. Ale powtarzała: "Jurku, to nie będzie trwało ani dłużej, ani krócej, tylko tyle, ile przeznaczył Bóg". I dodawała: "Pamiętaj, mieliśmy przepiękne życie". W pewnym momencie już chciała odejść, żeby nie być ciężarem dla nas. Obaj z Mikołajem opiekowaliśmy się nią do końca", zwierzył się mąż aktorki w rozmowie z Twoim Stylem.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Brat Wojciecha Pszoniaka był legendą teatru. Dlaczego nikt o nim nie pamięta?

Jerzy Antczak po śmierci Jadwigi Barańskiej nie mógł pogodzić się z samotnością
Reżyser wspomniał również o ostatnich dniach z ukochaną. „Czwartego dnia siedzę obok Jadzi i widzę, że ona się uśmiechnęła. Wziąłem ją za rękę, ale już nie wyczułem pulsu. Odeszła. Z uśmiechem", mówił. Artysta nie ukrywa, że śmierć Jadwigi Barańskiej była dla niego ogromnym ciosem. Przez długi czas nie mógł się nawet pogodzić z samotnością. „Pierwszy okres po jej odejściu był dla mnie straszny. Wierzyłem, że Barańska jest nieśmiertelna, że będzie istnieć zawsze. W naszym małżeństwie to ona była głową. O wszystkim decydowała", opowiada. "Teraz zostałem sam w tym wielkim mieszkaniu i dopiero zrozumiałem, czym jest samotność", podsumowuje.
CZYTAJ TEŻ: Porzucił marzenia ojca i wybrał swoją ścieżkę. Czym dziś zajmuje się Dominik Ostrowski?
