Nosi nazwisko znanego kompozytora, łączy ich silna więź. Syn Szelągowskiej wychodzi z cienia
Ma 23 lata, odnosi pierwsze sukcesy. Antoni Sztaba nie poszedł w ślady ojczyma
Zamiłowanie do kultury i sztuki zaszczepili w nim najbliżsi. Dzisiaj Antoni Sztaba jest jednym z najlepiej zapowiadających się aktorów młodego pokolenia. Syn Doroty Szelągowskiej niedawno udzielił wywiadu dla magazynu Elle, w którym opowiedział o swoich życiowych wyborach i pasjach.
Kariera aktorska Antoniego Sztaby
Obecnie ma 23 lata i studiuje aktorstwo w krakowskiej szkole teatralnej. Co więcej, mogliśmy go podziwiać w serialu „Lipowo. Zmowa milczenia". Okazuje się, że aktorski talent jako pierwsza zauważyła w nim jego mama, która niemal od razu zapisała syna na zajęcia. „Sztuka zawsze była blisko. Pojawiały się kółka teatralne, na które początkowo chodziłem z przymusu, bo mama zauważyła, że mam talent. Niekoniecznie wtedy go dostrzegałem, nie miałem ochoty tego rozwijać, ale jak kazali, to chodziłem. Była to nawet frajda", wyjaśniał Antoni Sztaba.
Niedługo potem rozwijał swój talent w Warsztatowej Akademii Musicalowej. „Na początku traktowałem to jako miłą odskocznię, ale zrobiłem sobie przerwę na rok i trafiłem do ogniska teatralnego U Machulskich. Supermiejsce, jednak się nie wkleiłem, tęskniłem za akademią. Wtedy poczułem, że lubię i chcę to robić. Miałem 16 lat. Dwa lata później przyszedł kryzys — to głupie, że musisz decydować o swojej przyszłości w tak młodym wieku. Można oczywiście zmienić studia, jednak pierwszy wybór jest jakoś określający. Coraz bardziej myślałem o aktorstwie, ale mama powtarzała, że muszę mieć plan B, np. psychologię. Ostatecznie studiuję aktorstwo i nie wyobrażam sobie robić coś innego", zaznaczał syn Doroty Szelągowskiej.
Dzisiaj studiuje aktorstwo w Krakowie, jednak wcześniej nie planował wyprowadzać się do stolicy Małopolski. „Zdawałem jeszcze do Akademii Teatralnej w Warszawie. Złożyłem też papiery do Krakowa, ale zrezygnowałem z egzaminów, bo — co wstyd przyznać w kontekście mojej dzisiejszej miłości do tego miasta — nie przepadałem za nim. Najbardziej chciałem zostać w Warszawie, wieść znane mi życie, ale wylądowałem w Łodzi. I to było super, bo jako 18-latek dostałem fajnego kopa w dorosłość. W nowym mieście radziłem sobie sam. Lubię wracać do rodzinki, kiedy mogę, choć nasze style życia już się rozjeżdżają", mówił na łamach Elle.
Jak skończył w Krakowie? Okazuje się, że przeniósł się tam ze względu na jedną znajomą. „W ogóle nie zamierzałem brać urlopu dziekańskiego, ale musiałem, żeby zrobić spektakl ,,1989" w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Na próbach, tuż przed premierą w Gdańsku, moja przyjaciółka Julka Latosińska, aktorka z teatru i obsady spektaklu, powiedziała mi: ,,Dawaj, przenieś się do Krakowa". Osiem miesięcy później zacząłem studia na Akademii Sztuk Teatralnych. Kraków jest supermiejscem. Świetnie czuję się zarówno w mieście, w szkole, jak i w teatrze", kontynuował. Jego talent docenili m.in. Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy. Na Instagramie syn Doroty Szelągowskiej opublikowała zdjęcia z nimi: widać, ze był z jednej strony stremowany, z drugiej zaś zaszczycony spotkaniem z byłą parą prezydencką (do zobaczenia poniżej).
Antoni Sztaba o zamiłowaniu do muzyki i pisania tekstów
Na łamach magazynu Elle Antoni Sztaba przyznał również, że w pewnym momencie zrezygnował z dalszej edukacji w szkole muzycznej, gdyż nie czuł się tam najlepiej. „Ojciec jest muzykiem, więc od zawsze gdzieś krążyła. Chodziłem do szkoły muzycznej, ale mi się nie podobało. Grałem na pianinie, ale to rzuciłem. Była też perkusja, ale na chwilę. Mam smykałkę do muzyki, tylko brakuje mi samodyscypliny, by to pociągnąć. Mam muzyczne marzenia. Keyboard stoi pod ścianą. Codziennie na niego patrzę. Ale trzeba się natrudzić, by przełożyć na nuty to, co jest w głowie. Kolejny plan na przyszłość", zwierzał się 23-latek.
Antoni Sztaba dodał również, że w wolnych chwilach sięga po pióro i pisze teksty piosenek. „Mama mówi, że mam świetne pióro po niej i po babci. Czasami piszę teksty piosenek. Właśnie pracuję przy pewnym projekcie, w którym udzielam się muzycznie i tekstowo. Może kiedyś wyjdzie z tego pisania coś większego, ale na razie skupiam się na innych rzeczach", wspomniał. „Lubię powiedzenie, że każdy jest kowalem własnego losu. Jednocześnie mam dylemat, na ile ja za swój odpowiadam, a na ile moja przyszłość jest gdzieś zapisana. Chcę opowiadać swoje życie w zgodzie z sobą — wiem, truizm, ale nie chodzi o to, by silić się na oryginalność, tylko być naturalnym. Jeśli mam szansę zrobić coś, czego nikt nie zrobił, to się tego podejmuję. Nie chcę chodzić wydeptaną ścieżką", podsumował.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Poznał Korę niedługo przed śmiercią, zaśpiewał na jej pogrzebie. „To był najtrudniejszy występ w moim życiu"